Zrobiłam to.
Moja drżąca
dłoń chciała wypuścić czarny nóż żołnierski i wydawało mi się, że za chwilę
zemdleję. Czułam dudniące serce w klatce piersiowej i zrobiło mi się tak
cholernie zimno, że przez chwilę zaczęłam się nawet zastanawiać, czy mężczyzna przede
mną też się tak poczuje, kiedy w końcu wykrwawi się na śmierć. Chciałam
krzyknąć mojej siostrze, by uciekała, ale z ust nie wydobył się ani jeden
dźwięk. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Jeszcze oddychałam. Ciało upadło. On
już nie oddychał. Ja żyłam.
A jego
zabiłam.
Przeraźliwy
szum w uszach zagłuszył wszystko, co działo się wokół mnie, a przecież jeszcze
przed chwilą słyszałam krzyki i wystrzały. Jeden za drugim, jeden za drugim,
bez końca. A teraz nic. Co ja zrobiłam? Dlaczego to zrobiłam? Przyglądałam się
uciekającym ludziom, kiedy ja stałam na samym środku ulicy, nie zdając sobie nawet
sprawy, że przecież już dawno ktoś mógł podarować mi pocisk wprost do serca.
Wpadłam w cudownie orzeźwiające otępienie, wymazujące poczucie obrzydzenia do
samej siebie. Nie miałam na sobie jego krwi, więc byłam czysta. I, kiedy inni
upadali, brocząc zimny i boleśnie twardy beton swoimi łzami i czerwienią, ja
stałam i patrzyłam. Zgubiłam z pola widzenia swoją siostrę, nie miałam pojęcia,
gdzie podziali się moi rodzice. Nie widziałam ich wśród martwych ciał, które
tworzyły przed moimi oczami niemal ludzki dywan. Moja sąsiadka. Pan Antoni. Starsza pani z pierwszego piętra. Mogłabym tak długo wymieniać, bo
wciąż ktoś upadał. Jak to się stało, że upadali właśnie teraz? Jakim cudem to
działo się tak szybko? Nie mogłam nic na to poradzić, po prostu...
Postawny
żołnierz złapał młodą dziewczynę, choć ta wyrywała się i, sądząc po otwartych
ustach, krzyczała, ale ja ciągle słyszałam szum. Nawet z takiej odległości
widziałam jej mokre policzki i jego szeroki uśmiech i zadygotałam. Znałam ją.
Nie mogła mieć więcej, niż szesnaście lat. A tam dalej kolejna schwytana
kobieta. Kolejna i kolejna. Gdzie była moja siostra? Dlaczego wciąż stałam,
zamiast uciec?
Nagle przede
mną jak spod ziemi wyrósł kolejny żołnierz z lubieżnym wyrazem twarzy i
ponownie się wzdrygnęłam. Mierzył mnie dumnym i pewnym siebie spojrzeniem,
jakby mnie oceniał. Broń była opuszczona, już wyciągał po mnie rękę, a ja
zupełnie nieprzytomnie zamachnęłam się nożem, który znalazłam wcześniej na
ziemi. Na nic się to nie zdało – uchylił się, śmiejąc się sucho. Wtedy też dotarły do mnie krzyki, głośne zawodzenie, strzały z karabinów, poczułam zapach prochu,
kurzu unoszącego się z ziemi i mdłości w przełyku. Zabiłam człowieka i znów
chciałam to zrobić. Wiedziałam, że musiałam. Oddychałam spazmatycznie, a moja
klatka piersiowa unosiła się gwałtownie, gdy machałam nożem, próbując go od
siebie odsunąć, ale on tylko się śmiał, unikając ciosów, jakby to nie robiło na
nim najmniejszego wrażenia. Miałam łzy w oczach i czułam porażkę w powietrzu,
choć nie chciałam dopuścić do siebie brutalnej prawdy, która sama się nasuwała.
Bo do czego byłby potrzebne im kobiety? Dlaczego ich nie zabijali? Krzyknęłam
piskliwie, gdy uderzył mnie z pięści w twarz, aż automatycznie wypuściłam z
ręki nóż. Odskoczyłam do tyłu, rozglądając się za drogą ucieczki, ale on znowu
był przede mną i poczułam na swojej szyi mocny uścisk. Przyciągnął mnie do
siebie, aż zderzyłam się z jego ciałem, sycząc z bólu. Łzy spłynęły po moich
zimnych policzkach, a on znów uniósł rękę, by mnie uderzyć. Zacisnęłam powieki,
modląc się, by zdecydował się mnie zabić, niż zabrać gdzieś i zgwałcić. Cios
nie nadszedł. Przestałam oddychać w napiętym oczekiwaniu, ale nic się nie działo.
Otworzyłam oczy i wtedy dostrzegłam dłoń wpijającą się w nadgarstek żołnierza,
który nie odrywał ode mnie wzroku.
- Puść ją. –
usłyszałam i zorientowałam się, że ktoś musiał za mną stać. Ramię żołnierza
drżało i nieprzytomnie zdałam sobie sprawę, że oboje musieli się właśnie
siłować. Przełknęłam głośno ślinę, mając gorzką nadzieję, że mężczyzna, który
za mną stał, nie puści ręki tego, który wciąż trzymał mnie za szyję. Sekundy
dłużyły się w nieskończoność, a wiatr, który co chwilę owiewał nasze ciała, nagle
stał się lodowaty i przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Nie mogłam nawet
sprawdzić, co się działo z moją rodziną. Byłam w imadle dwóch mężczyzn, a
jeden z nich chyba chciał mnie uratować, choć nie miałam pojęcia czemu. Puścił.
Zatoczyłam się do tyłu, wpadając na kolejny męski tors i niespodziewany cios w
szyję sprawił, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i kompletnie odpłynęłam.
~~~~~~
P.S Gratulacje dla Margo za przezajebisty szablon! <3
P.S Gratulacje dla Margo za przezajebisty szablon! <3
A więc tak... Zacznę od pochwalenia szablonu, bo jest śliczny. P drugie bardzo ciekawie się zaczyna ta historia i jest totalnie różna od Nory-ale to chyba dobrze :D bardzo ciekawa jestem co ty tam uknułaś na ten blog i zdecydowanie będę czytać! do następnego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
konar1234
Już z samym początkiem, kiedy powiedziałaś mi o tej historii, polubiłam ją. Wiem jaka jesteś, do czego jesteś zdolna i byłam pewna, że to co napiszesz będzie genialne. Z każdym następnym rozdziałem, który dawałaś mi do przeczytania, jedynie upewniałam się w tym, że mam rację.
OdpowiedzUsuńProlog, jak to prolog, nigdy za wiele nie zdradza. Nie bardzo wiem co mam jeszcze dodać, bo w mojej głowie zieje pustką...
Więc pewnie nieco bardziej rozpiszę się przy pierwszym rozdziale (lepiej już zacznę konstruować komentarz, co by nie napisać tylko trzech zdań).
Darling, Ty wiesz jak mocno pokochałam już przy pierwszych słowach tą historię. I obiecuję i Tobie i sobie, że jeśli tym razem ktoś, ktokolwiek zerżnie pomysł z Ciebie, osobiście postaram się o zgnojenie tej osoby -.- Albo zamknięcie jej bloga z drukowanymi słowem: PLAGIAT.
Zresztą inne się do Ciebie nie umywają.
Trzymam kciuczki, za kolejne rozdziały i życzę Ci weny.
A jeśli mogę dodać coś od siebie, to szczere współczucia dla tych, którzy wolą kizi-mizi historyjki, tudzież powszechnie znany i rozpoznawany: plusz.
♥
Chwalę szablon! Jest naprawdę śliczny! :)
OdpowiedzUsuńWreszcie się doczekałam tego opowiadania! Wracasz z brutalnymi opisami i to mi się bardzo podoba. Jestem strasznie ciekawa tej historii i tego, kim byli ci dwaj mężczyźni... Dodawaj szybko pierwszy rozdział! :)
Pozdrawiam.
Krótkoo... xD
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o treść to naprawdę zaskoczyłaś. Chociaz na razie niewiele wiemy, to i tak jest ciekawie. Zakładam, że ten "drugi mężczyzna" to Kaulitz xD
I szablon też mi się podoba, a co :D
Pozdrawiam :)
Szablon mega, prolog ciekawy :D
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam Ci napisac kobieto? Powiadasz, że pokocham tą historię?Zobaczymy :P Na razie jestem ciekawa dalszego ciągu, a jeśli zrobisz z Kalosza ponownie kawał chama, bydlaka itd. no to mnie już kupiłaś xDDDD
O, i do następnego :P Bo na razie nie mam co się rozpisywać, chyba że nad tym jak zadźgała jakiegoś pustaka-żołnierza, gdyż zachciało mu się małego rżnięcia, tyle że źle wybrał ofiarę :3
No. To do nexta xD
No to zacznę od najważniejszego chwalę Margo za prze-zajebiście-boski szablon.
OdpowiedzUsuńA teraz chwalę dieBeste za genialny pomysł na opowiadanie, ale czekam na odc 1 bo po prologu za wiele nie wiadomo, ale sposób pisania wow! Po prostu idealne!
ONAA
Muszę to tu też napisać, bo nie wyrobię :D DZIĘKUJĘ ZA UŚWIADOMIENIE, ŻE W NAGŁÓWKU JEST KAWAŁEK TEKSTU Z BIRTH <3 <3 AWWWWWWWW. Tera, to ty nie możesz spieprzyć bloga, bo uduszę :P
OdpowiedzUsuńHmm szablon super ;)) podoba mi sie bardzo a kolejne to treść ciekawa ale i przerażająca .... ;))
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia jak mogę cofnąć się do poprzednich rozdziałów skoro archiwum jest puste ;_;
OdpowiedzUsuńNie ma poprzednich rozdziałów. To prolog :)
UsuńZanim zapomnę: Margo! Masz niesamowity talent, jeśli chodzi o nagłówki. < 3 Sama jestem w tym cienka, a Ty... Jprdl, to jest genialne! Ten nagłówek przyciąga wzrok, zaciekawia, zostawia refleksje, takie... AAAAAAAA! Po prostu mi się podoba, o! :D
OdpowiedzUsuńA teraz się ogarniam zanim zrobię z siebie totalnego debila(choć skoro mam w październiku 18 lat to chyba nie powinnam się tak zachowywać, ale chuj z tym), którym - notabene - i tak jestem i wszyscy o tym wiedzą doskonale. To smutne... Albo nie, jednak nie. :D
Przechodząc jednak do rzeczy... Odwiedzałam bloga o Norze nałogowo i kiedy wróciłam koleżanki, jakimś dziwnym, wspaniałym trafem, Cookie Monster się nade mną zlitował, dał mi wejść na komputer, paczę, a tutaj nowy blog. xD Musze przyznać, że nieźle mnie zaskoczyłaś, myślałam, że będzie po prostu zastój, ale jak widać - jesteś kopalnią pomysłów, które realizujesz wspaniale toteż powstał ten prolog, który jest...
...
Wiem, że wszyscy się teraz zastanawiają, co powiem, o taaak, wiem. :D
ZAJEBISTY! ;D Serio, strasznie mnie urzekł, choć jest niesamowicie nieogarnięty. To jakiś sen, czy jak? A Ci żołnierze to jakaś metafora? Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, panuje tu niesamowity chaos, ale bardzo spodobała mi się ta historia i zalecam Ci ją kontynuować! :D Nie wiem, co tu jeszcze napisać, w sumie prolog niewiele ujawnia, a sprawia, że chcę więcej, więc... Tym razem skończę. :D
Weny,
Effie. :)
No to żeś mi ego połechtała. Trololo, cieszę się, że wszystkim się podoba. Mój pomysł był inny: to był zamysł Ann, ja go tylko wykonałam więc... No. :)
UsuńMru mru, świetny początek. Niby tylko kilka zdań, a od razu widać, że opowiadanie będzie (jak zawsze) przeepickie:D A nie jakaś tam memła-jakich pełno na necie. Biedna Pia, przyszło jej żyć w gówniastych czasach.
OdpowiedzUsuńA co do szablonu, Margo gratuluję talentu, ja nawet z głupim paintem miewam problemy:D Piękna kolorystyka.
Pozdrawiam Edyta