wtorek, 18 lutego 2014

ANFANG

Zrobiłam to.
Moja drżąca dłoń chciała wypuścić czarny nóż żołnierski i wydawało mi się, że za chwilę zemdleję. Czułam dudniące serce w klatce piersiowej i zrobiło mi się tak cholernie zimno, że przez chwilę zaczęłam się nawet zastanawiać, czy mężczyzna przede mną też się tak poczuje, kiedy w końcu wykrwawi się na śmierć. Chciałam krzyknąć mojej siostrze, by uciekała, ale z ust nie wydobył się ani jeden dźwięk. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Jeszcze oddychałam. Ciało upadło. On już nie oddychał. Ja żyłam.
A jego zabiłam.
Przeraźliwy szum w uszach zagłuszył wszystko, co działo się wokół mnie, a przecież jeszcze przed chwilą słyszałam krzyki i wystrzały. Jeden za drugim, jeden za drugim, bez końca. A teraz nic. Co ja zrobiłam? Dlaczego to zrobiłam? Przyglądałam się uciekającym ludziom, kiedy ja stałam na samym środku ulicy, nie zdając sobie nawet sprawy, że przecież już dawno ktoś mógł podarować mi pocisk wprost do serca. Wpadłam w cudownie orzeźwiające otępienie, wymazujące poczucie obrzydzenia do samej siebie. Nie miałam na sobie jego krwi, więc byłam czysta. I, kiedy inni upadali, brocząc zimny i boleśnie twardy beton swoimi łzami i czerwienią, ja stałam i patrzyłam. Zgubiłam z pola widzenia swoją siostrę, nie miałam pojęcia, gdzie podziali się moi rodzice. Nie widziałam ich wśród martwych ciał, które tworzyły przed moimi oczami niemal ludzki dywan. Moja sąsiadka. Pan Antoni. Starsza pani z pierwszego piętra. Mogłabym tak długo wymieniać, bo wciąż ktoś upadał. Jak to się stało, że upadali właśnie teraz? Jakim cudem to działo się tak szybko? Nie mogłam nic na to poradzić, po prostu...
Postawny żołnierz złapał młodą dziewczynę, choć ta wyrywała się i, sądząc po otwartych ustach, krzyczała, ale ja ciągle słyszałam szum. Nawet z takiej odległości widziałam jej mokre policzki i jego szeroki uśmiech i zadygotałam. Znałam ją. Nie mogła mieć więcej, niż szesnaście lat. A tam dalej kolejna schwytana kobieta. Kolejna i kolejna. Gdzie była moja siostra? Dlaczego wciąż stałam, zamiast uciec?
Nagle przede mną jak spod ziemi wyrósł kolejny żołnierz z lubieżnym wyrazem twarzy i ponownie się wzdrygnęłam. Mierzył mnie dumnym i pewnym siebie spojrzeniem, jakby mnie oceniał. Broń była opuszczona, już wyciągał po mnie rękę, a ja zupełnie nieprzytomnie zamachnęłam się nożem, który znalazłam wcześniej na ziemi. Na nic się to nie zdało – uchylił się, śmiejąc się sucho. Wtedy też dotarły do mnie krzyki, głośne zawodzenie, strzały z karabinów, poczułam zapach prochu, kurzu unoszącego się z ziemi i mdłości w przełyku. Zabiłam człowieka i znów chciałam to zrobić. Wiedziałam, że musiałam. Oddychałam spazmatycznie, a moja klatka piersiowa unosiła się gwałtownie, gdy machałam nożem, próbując go od siebie odsunąć, ale on tylko się śmiał, unikając ciosów, jakby to nie robiło na nim najmniejszego wrażenia. Miałam łzy w oczach i czułam porażkę w powietrzu, choć nie chciałam dopuścić do siebie brutalnej prawdy, która sama się nasuwała. Bo do czego byłby potrzebne im kobiety? Dlaczego ich nie zabijali? Krzyknęłam piskliwie, gdy uderzył mnie z pięści w twarz, aż automatycznie wypuściłam z ręki nóż. Odskoczyłam do tyłu, rozglądając się za drogą ucieczki, ale on znowu był przede mną i poczułam na swojej szyi mocny uścisk. Przyciągnął mnie do siebie, aż zderzyłam się z jego ciałem, sycząc z bólu. Łzy spłynęły po moich zimnych policzkach, a on znów uniósł rękę, by mnie uderzyć. Zacisnęłam powieki, modląc się, by zdecydował się mnie zabić, niż zabrać gdzieś i zgwałcić. Cios nie nadszedł. Przestałam oddychać w napiętym oczekiwaniu, ale nic się nie działo. Otworzyłam oczy i wtedy dostrzegłam dłoń wpijającą się w nadgarstek żołnierza, który nie odrywał ode mnie wzroku.
- Puść ją. – usłyszałam i zorientowałam się, że ktoś musiał za mną stać. Ramię żołnierza drżało i nieprzytomnie zdałam sobie sprawę, że oboje musieli się właśnie siłować. Przełknęłam głośno ślinę, mając gorzką nadzieję, że mężczyzna, który za mną stał, nie puści ręki tego, który wciąż trzymał mnie za szyję. Sekundy dłużyły się w nieskończoność, a wiatr, który co chwilę owiewał nasze ciała, nagle stał się lodowaty i przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Nie mogłam nawet sprawdzić, co się działo z moją rodziną. Byłam w imadle dwóch mężczyzn, a jeden z nich chyba chciał mnie uratować, choć nie miałam pojęcia czemu. Puścił. Zatoczyłam się do tyłu, wpadając na kolejny męski tors i niespodziewany cios w szyję sprawił, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i kompletnie odpłynęłam.

~~~~~~

P.S Gratulacje dla Margo za przezajebisty szablon! <3

13 komentarzy:

  1. A więc tak... Zacznę od pochwalenia szablonu, bo jest śliczny. P drugie bardzo ciekawie się zaczyna ta historia i jest totalnie różna od Nory-ale to chyba dobrze :D bardzo ciekawa jestem co ty tam uknułaś na ten blog i zdecydowanie będę czytać! do następnego
    Pozdrawiam
    konar1234

    OdpowiedzUsuń
  2. Już z samym początkiem, kiedy powiedziałaś mi o tej historii, polubiłam ją. Wiem jaka jesteś, do czego jesteś zdolna i byłam pewna, że to co napiszesz będzie genialne. Z każdym następnym rozdziałem, który dawałaś mi do przeczytania, jedynie upewniałam się w tym, że mam rację.
    Prolog, jak to prolog, nigdy za wiele nie zdradza. Nie bardzo wiem co mam jeszcze dodać, bo w mojej głowie zieje pustką...
    Więc pewnie nieco bardziej rozpiszę się przy pierwszym rozdziale (lepiej już zacznę konstruować komentarz, co by nie napisać tylko trzech zdań).
    Darling, Ty wiesz jak mocno pokochałam już przy pierwszych słowach tą historię. I obiecuję i Tobie i sobie, że jeśli tym razem ktoś, ktokolwiek zerżnie pomysł z Ciebie, osobiście postaram się o zgnojenie tej osoby -.- Albo zamknięcie jej bloga z drukowanymi słowem: PLAGIAT.
    Zresztą inne się do Ciebie nie umywają.
    Trzymam kciuczki, za kolejne rozdziały i życzę Ci weny.
    A jeśli mogę dodać coś od siebie, to szczere współczucia dla tych, którzy wolą kizi-mizi historyjki, tudzież powszechnie znany i rozpoznawany: plusz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwalę szablon! Jest naprawdę śliczny! :)
    Wreszcie się doczekałam tego opowiadania! Wracasz z brutalnymi opisami i to mi się bardzo podoba. Jestem strasznie ciekawa tej historii i tego, kim byli ci dwaj mężczyźni... Dodawaj szybko pierwszy rozdział! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótkoo... xD
    Jeśli chodzi o treść to naprawdę zaskoczyłaś. Chociaz na razie niewiele wiemy, to i tak jest ciekawie. Zakładam, że ten "drugi mężczyzna" to Kaulitz xD
    I szablon też mi się podoba, a co :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szablon mega, prolog ciekawy :D
    No i co ja mam Ci napisac kobieto? Powiadasz, że pokocham tą historię?Zobaczymy :P Na razie jestem ciekawa dalszego ciągu, a jeśli zrobisz z Kalosza ponownie kawał chama, bydlaka itd. no to mnie już kupiłaś xDDDD
    O, i do następnego :P Bo na razie nie mam co się rozpisywać, chyba że nad tym jak zadźgała jakiegoś pustaka-żołnierza, gdyż zachciało mu się małego rżnięcia, tyle że źle wybrał ofiarę :3
    No. To do nexta xD

    OdpowiedzUsuń
  6. No to zacznę od najważniejszego chwalę Margo za prze-zajebiście-boski szablon.
    A teraz chwalę dieBeste za genialny pomysł na opowiadanie, ale czekam na odc 1 bo po prologu za wiele nie wiadomo, ale sposób pisania wow! Po prostu idealne!

    ONAA

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę to tu też napisać, bo nie wyrobię :D DZIĘKUJĘ ZA UŚWIADOMIENIE, ŻE W NAGŁÓWKU JEST KAWAŁEK TEKSTU Z BIRTH <3 <3 AWWWWWWWW. Tera, to ty nie możesz spieprzyć bloga, bo uduszę :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm szablon super ;)) podoba mi sie bardzo a kolejne to treść ciekawa ale i przerażająca .... ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. nie mam pojęcia jak mogę cofnąć się do poprzednich rozdziałów skoro archiwum jest puste ;_;

    OdpowiedzUsuń
  10. Zanim zapomnę: Margo! Masz niesamowity talent, jeśli chodzi o nagłówki. < 3 Sama jestem w tym cienka, a Ty... Jprdl, to jest genialne! Ten nagłówek przyciąga wzrok, zaciekawia, zostawia refleksje, takie... AAAAAAAA! Po prostu mi się podoba, o! :D
    A teraz się ogarniam zanim zrobię z siebie totalnego debila(choć skoro mam w październiku 18 lat to chyba nie powinnam się tak zachowywać, ale chuj z tym), którym - notabene - i tak jestem i wszyscy o tym wiedzą doskonale. To smutne... Albo nie, jednak nie. :D
    Przechodząc jednak do rzeczy... Odwiedzałam bloga o Norze nałogowo i kiedy wróciłam koleżanki, jakimś dziwnym, wspaniałym trafem, Cookie Monster się nade mną zlitował, dał mi wejść na komputer, paczę, a tutaj nowy blog. xD Musze przyznać, że nieźle mnie zaskoczyłaś, myślałam, że będzie po prostu zastój, ale jak widać - jesteś kopalnią pomysłów, które realizujesz wspaniale toteż powstał ten prolog, który jest...







    ...
    Wiem, że wszyscy się teraz zastanawiają, co powiem, o taaak, wiem. :D









    ZAJEBISTY! ;D Serio, strasznie mnie urzekł, choć jest niesamowicie nieogarnięty. To jakiś sen, czy jak? A Ci żołnierze to jakaś metafora? Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, panuje tu niesamowity chaos, ale bardzo spodobała mi się ta historia i zalecam Ci ją kontynuować! :D Nie wiem, co tu jeszcze napisać, w sumie prolog niewiele ujawnia, a sprawia, że chcę więcej, więc... Tym razem skończę. :D
    Weny,
    Effie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to żeś mi ego połechtała. Trololo, cieszę się, że wszystkim się podoba. Mój pomysł był inny: to był zamysł Ann, ja go tylko wykonałam więc... No. :)

      Usuń
  11. Mru mru, świetny początek. Niby tylko kilka zdań, a od razu widać, że opowiadanie będzie (jak zawsze) przeepickie:D A nie jakaś tam memła-jakich pełno na necie. Biedna Pia, przyszło jej żyć w gówniastych czasach.
    A co do szablonu, Margo gratuluję talentu, ja nawet z głupim paintem miewam problemy:D Piękna kolorystyka.
    Pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń