czwartek, 6 marca 2014

KAPITEL 4

Starałam się nie zwracać na nikogo uwagi, kiedy znów przemierzaliśmy korytarz. Wydawało mi się, że nie związałam koszuli zbyt dokładnie, co wprawiało mnie w jeszcze większy dyskomfort, ale mimo to nie odstępowałam porucznika ani na krok, mając na uwadze, że znowu ktoś mógłby się do mnie przyczepić. Więc wędrowałam za nim znów po schodach na kolejne piętro ze spuszczoną głową, obserwując jego nogi, by się nie zgubić i w taki sposób niemal na niego wpadłam, gdy zatrzymał się przed kolejnymi drzwiami. Przełknęłam głośno ślinę i zacisnęłam dłonie w pięści, nieszczególnie chcąc wiedzieć, co się zaraz stanie. Ale on wyciągnął klucze z kieszeni, włożył je do zamka, przekręcił i wszedł do środka, najwyraźniej oczekując, że zrobię to samo. A ja stałam w miejscu, bo w końcu dotarło do mnie, że to chyba był jego pokój, a ja chyba nie chciałam tam być i...
- Powinienem uklęknąć i cię zaprosić, czy czego chcesz? Zaśpiewać jakąś pieśń powitalną? Zrobić imprezę? Zatańczyć? Zapłacić? Rozwinąć czerwony dywan, by jaśnie pani nie skalała sobie czystych stóp najbardziej zanieczyszczonym przez zło... – urwał, gdy zagryzłam wargę i stanowczym krokiem weszłam do środka tak, że aż zaczęły mnie boleć pięty od nacisku nóg na twardą podłogę, woląc udawać, że się nie bałam. Zaraz obok mnie został rzucony karton i podniosłam wzrok na mężczyznę, który rozglądał się wokół. – Tam w rogu jest twoje łóżko. Nie waż się tykać cokolwiek innego, bo uwierz mi, będę o tym wiedział, a jestem jednym z tych pojebanych Niemców, którzy zabijają, bo lubią to robić. – ukłonił mi się w ironii oddania mi czci i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Poczułam gęsią skórkę na przedramionach i w końcu odetchnęłam z ulgą, choć przecież wcale nie byłam bezpieczniejsza, gdy on wyszedł. Szczęk zamka oznajmił mi, że zostałam zamknięta na klucz i zerknęłam na karton obok mnie, czując potrzebę zmiany ubrań. Ale to za chwilę. Rozejrzałam się po pokoju i faktycznie dostrzegłam łóżko w rogu pomieszczenia, tuż pod jednym z trzech okien. Zaraz naprzeciw wejścia kolejne okno, a pod nim duże biurko ze starannie ułożonymi papierami, laptopem, lampką i koszyczkiem na długopisy i ołówki. Przy trzecim oknie nie było nic, ale po przeciwległej stronie stało wielkie dwuosobowe łóżko wezgłowiem do ściany z granatową pościelą i narzutą, która komponowała się z zasłonami o tym samym kolorze. Przy łóżku stały szafki nocne z małymi lampkami, tak samo granatowymi. Przy prawej ścianie stały ciężkie, czarne komody, na których nie można było chyba nawet dostrzec kurzu. Po lewej stronie znowu stała spora dwudrzwiowa szafa, tak samo czarna, zaraz obok drzwi, zapewne do łazienki, dalej wielkie lustro, które pewnie było tak samo wysokie jak jego właściciel i moje łóżko. Zaraz obok mnie stał metaliczny sejf i byłam w stu procentach pewna, że trzymał tam broń. Pokój był normalny. Zadziwiająco normalny. Kopniakiem przesunęłam karton z ubraniami po wiśniowej podłodze i syknęłam z bólu, przypominając sobie, że na kolanie miałam siniaka i zadrapanie po upadku. Zacisnęłam zęby, zmierzając do łóżka. Usiadłam na miękkiej pościeli z czerwoną powłoczką, przez co przyszło mi na myśl, że prawdopodobnie dostałam mebel i zestaw pościelowy prosto z burdelu i westchnęłam ciężko. Znów syknęłam, gdy spróbowałam sięgnąć po zawartość kartonu prawą ręką i zagryzłam wargę, besztając się w myślach za głupotę odruchów bezwarunkowych. O. Boże.
Bielizna była dokładnie w typie tych dwóch kobiet, które zostały wyciągnięte z pokoju, w którym nie chciałam się nigdy znaleźć. Koronkowa, naprawdę seksowna, ale... Ale po co mi taka? Zaraz. Chyba pan porucznik nie zamierzał mnie zgwałcić? Potrząsnęłam głową, odganiając niezbyt chciane myśli. Musiałam przyznać, że był nieprzeciętnie przystojny, ale to nie oznaczało, że chciałam się oddać jakiemuś niemieckiemu człowiekowi, który właśnie mi powiedział, że lubi zabijać. Miałam dzielić pokój z mordercą. Fajnie. Fajnie. Bardzo fajnie!
Bielizna miała jeszcze metki, które zerwałam i natychmiast ją na siebie założyłam, czując się odrobinę pewniej ze świadomością, że nie byłam całkowicie naga pod tą dziwną koszulą.
- Co, do cholery? – mruknęłam sama do siebie, wyciągając trzy sukienki, z której jedna z nich była zwykłą małą czarną na wąskich ramiączkach z dekoltem w łódkę, druga była czerwona z rozkloszowanym spodem z dekoltem karo i kolejna rozkloszowana, tym razem kremowa z granatową koronką na całym materiale. Czy tutaj było coś normalnego? Och, jeansowe jasne rurki. I biała koszulka. I kapcie. Świetnie... – Co za... – urwałam i jęknęłam rozdzierająco, gdy dotarło do mnie, że założenie spodni i koszulki jedną ręką zahaczało o cud. Musiałam ubrać sukienkę, przynajmniej na razie. Potem ewentualnie się namyślę, co z tym fantem zrobić. Och, cholera...
Na samym dnie kartonu leżała mała torebeczka, która wyglądała tak, jakby miała w sobie coś małego i przełknęłam głośno ślinę, mając nadzieję, że to nie była znowu jakaś wyuzdana bielizna. Wyciągnęłam torebeczkę i zakrztusiłam się śliną, gdy zajrzałam do środka. Wysypałam zawartość na łóżko i znów zajęczałam. Co to było? Ja miałam w tym spać?
Na poduszce leżał komplet do spania. Czarna koszulka, która prawdopodobnie ledwo zakryje mi pośladki, była porządnie prześwitująca, miała odkryte plecy, miseczki wykonane z gęstej koronki ze ściągaczem pod spodem, ramiączka zapinane na szyi, a do tego czarne stringi z koronką. I ja to miałam nosić przy tym człowieku, tak? Roześmiałam się głośno, próbując ukryć sama przed sobą zażenowanie i coś, co ściskało mnie za gardło w natłoku emocji. Z drugiej strony, gdy on patrzył na moje nagie ciało, nie wykazał żadnego zainteresowania. Może nie zwróci uwagi na to, że będę spać w czymś takim?... Nie, ja po prostu tego nie założę. Będę spać w tej białej koszulce. Szlag! Jak ja założę koszulkę z tą ręką?! Świetnie. Z tą ręką to ja niczego nie założę. Ledwo stanik założyłam, ale to były lata praktyki, a to...
Z nietęgą miną postanowiłam założyć małą czarną z dzianiny, biorąc pod uwagę swoje nieskoordynowane ruchy i jej elastyczność. Z obolałą ręką i lekką zadyszką stanęłam w końcu na podłodze z kapciami na stopach, które powinnam była umyć... I dokładnie w momencie, kiedy pomyślałam o kąpieli, przypomniało mi się, że moja ręka była cała w bandażach. To było tak męczące, że znowu zaczęłam żałować, że mnie jednak tamten nie zabił. Zaraz jednak moją uwagę zwróciła wojskowa kurtka przewieszona przez krzesło przy biurku i dotarło do mnie, że nawet nie wiedziałam, jak nazywał się człowiek, u którego aktualnie przebywałam. Na palcach podeszłam do biurka, uważając, by niczego nie dotknąć i wygięłam się w nie do końca wygodnej pozycji, by zobaczyć, czy na kurtce było wyszyte nazwisko. Nie było. Na papierach leżących na blacie też nic nie było i, dając sobie z tym spokój, powędrowałam do trzeciego okna, by zobaczyć, co się działo na zewnątrz. Wolałam się skupić na czymkolwiek innym, niż na fakcie, że byłam przetrzymywana i mogłam zostać zgwałcona, czy nawet torturowana, a także nie na fakcie, że byłam traktowana jak śmieć, co było dla mnie nie tyle co nielogiczne, a mimo wszystko absurdalne. Wszystko było lepsze. Wspięłam się na szeroki parapet, jak to miałam w zwyczaju robić u swojej babci na wsi, gdy byłam malutka i gdy tylko usiadłam, opierając się o ścianę, moje oczy się powiększyły, gdy na dworze zobaczyłam porucznika i cały zastęp żołnierzy ustawionych równo w szeregu. Widziałam, że coś do nich mówi i korciło mnie, by otworzyć okno i zacząć podsłuchiwać, ale nie ruszyłam się z miejsca. To musiało być jakieś pole ćwiczebne, choć nie do końca wiedziałam, co o tym sądzić, bo wszędzie wokół był las i tak naprawdę na samym polu praktycznie nic nie było, prócz czegoś, czego nie mogłam jednoznacznie określić, a przypominało jakieś gruzy i pozostałości po drutach. To miejsce, w którym się znajdowałam było cholernie dziwne. Pisnęłam głośno, gdy nagle porucznik wycelował prawym sierpowym prosto w twarz jednego z żołnierzy, a potem, gdy już tamten leżał na ziemi, pochylił się nad nim i byłam pewna, że musiał na niego wrzeszczeć. Nie rozumiałam takiego podejścia, ale z drugiej strony nic nie rozumiałam, odkąd się tutaj pojawiłam. Starałam się podejść do sprawy jak najbardziej racjonalnie, by nie popaść w histerię, bo wiedziałam, że to by mi wcale nie pomogło. Nie wiedziałam, do czego zmierzałam i czy moje zachowanie było na pewno poprawne, ale miałam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się to rozwikłać. Siedziałam ze zmarszczonym czołem i obserwowałam każde poczynanie mężczyzny, u którego rezydowałam, doszukując się jakichkolwiek informacji na jego temat. Nie mówił za wiele i miałam wrażenie, że to się raczej nie zmieni. Był agresywny, zimny i nieprzystępny. Starsza pielęgniarka miała na niego inny wpływ, niż cała reszta, ale to nie oznaczało, że był dla niej miły. A ja po prostu chciałam, by mnie nie zgwałcił, ani nie traktował mnie jak swoją służącą. Co miałam zrobić, by tak właśnie było? A może byłam zbyt optymistyczna?
Żołnierze biegali po niewidzialnym kwadracie, a do porucznika podszedł jakiś mężczyzna, niższy od niego – jak z resztą każdy – krótko ścięty, o dziwo w dresach. Zaczęli o czymś rozmawiać i dosłownie wkleiłam się w szybę, wytrzeszczając oczy na to niespotykane zjawisko. Porucznik rozluźniony. To musiał być jego znajomy wojskowy, nie było innego wytłumaczenia. O czym mówili? Och, chciałam wiedzieć, o czym oni mówili!
Nagle obaj odwrócili się w stronę budynku i spojrzeli dokładnie w okno, przy którym ja siedziałam i odsunęłam się tak gwałtownie, że niemal zleciałam na podłogę. Serce zaczęło mi tłuc w piersi tak, że aż zaczęło boleć i z wrażenia mnie zemdliło. Porucznik patrzył ze zmrużonymi oczyma i poczułam idiotyczną ulgę, że nie mógł mi zwrócić na nic uwagi, bo i tak bym nic nie usłyszała. Zacisnęłam zęby, ignorując kolejną falę sensacji wewnątrz mojego ciała, gdy tak po prostu wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni i odpalił jednego, zaciągając się. Uniosłam jedną brew do góry, gdy dosłownie pod nosem poczułam zapach palonego tytoniu i westchnęłam głośno. I ja miałam spać w tym samym pomieszczeniu, co on? W tym komplecie? Och, Boże...
Jego znajomy odezwał się, a porucznik skinął głową. Czemu miałam to wrażenie, że mówili coś o mnie? Wydałam z siebie dźwięk irytacji, gdy wnętrzności zaczęły się kurczyć coraz intensywniej. Szlag, dlaczego on wyglądał tak dobrze, gdy palił? Znajomy się roześmiał i nagle pomachał mi ręką, a ja poczułam, że moje policzki zaczęły parzyć gorącem. Chyba powinnam zniknąć. Dlaczego on mi machał? Przecież byłam Polką, śmieciem, kurwą. Czy porucznik miał zamiar mnie oddać temu człowiekowi? Nie, nie było nawet takiej opcji!
Prychnęłam oburzona, choć gdzieś w środku poczułam niewygodne ukucie lęku i zsunęłam się z parapetu, by zejść im z oczu. Przysięgam, że się zabiję, jeśli którykolwiek będzie chciał mnie zgwałcić, choć nie miałam pojęcia jak to zrobić. Co prawda na moją niekorzyść przemawiały ubrania, które zostały mi dane, ale to nie znaczyło, że miałam się poddawać. I ten mężczyzna mnie nie tknie. Nikt mnie nie tknie. I to nie było ważne, że byłam niska i miałam wielką dupę i cycki, co oznaczało, że byłam idealnym przykładem kobiety, która nie miała za grosz siły. Spojrzałam na łóżko i uśmiechnęłam się cwanie. W porządku. Będę miała na sobie te kuse stroje, ale, gdy przyjdzie ktokolwiek, założę dodatkowo na siebie koszulę szpitalną, która całkowicie zniekształcała figurę. Odrobinę uspokojona, poszłam w końcu obejrzeć łazienkę, czując potrzebę skorzystania z toalety. Otworzyłam drzwi i wytrzeszczyłam oczy na widok, który zastałam wewnątrz. Zaraz naprzeciw wejścia zobaczyłam rozsuwaną szafę wmontowaną w ścianę, tak samo czarną jak meble w pokoju. Lewą ręką wymacałam na ścianie włącznik światła, który nacisnęłam i moje oczy rozwarły się jeszcze bardziej. Nie było żadnej lampy. Wzdłuż listewki, która łączyła ścianę z sufitem, szedł cały rząd ledowych lampek, nadając łazience zupełnie innego klimatu. Weszłam do środka, ignorując fakt otwartych szeroko ust i doszłam do wniosku, że nigdy w życiu nie widziałam tak wielkiej łazienki. Musiała mieć jakieś pięć na trzy metry, kiedy moja w domu miała maksymalnie dwa na dwa. Po lewej stronie na całej długości  ściany rozciągał się wielki blat czarnej szafki z białym prostokątnym zlewem na samym środku. Zaraz nad chromowanymi kurkami wisiało ogromne lustro oświetlone przez te same ledowe lampki. Po prawej stronie chyba czteroosobowa kabina prysznicowa, zupełnie przejrzysta i dostałam bolesnego skurczu mięśni brzucha, gdy do głowy mi wpadła nieco... niechciana myśl. Szlag, dlaczego właśnie pomyślałam o takich rzeczach, kiedy byłam przetrzymywana? Przełknęłam nagromadzoną ślinę i moje oczy powiodły do muszli klozetowej zainstalowanej na ścianie naprzeciw tej wielkiej szafy. Na samym środku wielkich czarnych kafli łazienkowych leżał czarny bawełniany dywanik, na który weszłam i uśmiechnęłam się idiotycznie na jego miękkość. Ta łazienka była absolutnie fenomenalna i te wszystkie chromowane dodatki – pojemniczki na szczoteczkę i pastę, mydelniczka, klamki, uchwyty, rączki, pojemnik na szczotkę toaletową nawet i łazienkowy kaloryfer nad muszlą – idealne komponowały się z całokształtem. Była wojna, a każdy zakamarek miejsca, w którym byłam, pokazywał, że podczas, gdy jedni ledwo wiązali koniec z końcem, inni radzili sobie ponadprzeciętnie. A ja bałam się czegokolwiek dotykać, by nie zostawić po sobie żadnych śladów. Zamknęłam za sobą drzwi, decydując się na pobicie rekordu w szybkości skorzystania z toalety, choć zabandażowana ręka znów znacznie spowolniła moje ruchy i w ten sposób chyba niecałe trzy minuty później byłam już z powrotem w pokoju z mokrymi rękoma, bo bałam się użyć ręcznika przewieszonego przy zlewie. Zaczęłam się kręcić bez celu, poszukując czegoś, co mogłoby mi dać jakieś nowe informacje na temat porucznika, ale niczego nie znalazłam, prócz tego, że jego pościel pachniała tak dobrze, że znowu zrobiło mi się niestosownie miło w podbrzuszu i przez to miałam ochotę skopać wszystko, co można było skopać. Kurtka też tak pachniała. Zastanawiałam się, gdzie trzyma jakiekolwiek kosmetyki, bo nie widziałam w łazience żadnego flakonika, nie widziałam w sumie nic, prócz mydła i pasty do zębów, a wolałam nie otwierać szafek. Przynajmniej nie dzisiaj. I chyba przez kilka następnych dni. Albo kilkadziesiąt. Stanęło więc na tym, że włożyłam wszystkie swoje rzeczy do kartonu, który ustawiłam przy wezgłowiu łóżka. Swoją drogą nie rozumiałam, dlaczego ów wezgłowie nie znajdowało się przy ścianie, ale z drugiej strony było mi wszystko jedno. Usiadłam tak na łóżku i siedziałam, czekając, aż ktoś nadejdzie. Na jednej z szafek nocnych stał budzik, a gdy w końcu to zauważyłam i dojrzałam, która godzina, przypomniało mi się, że nie miałam nic w ustach od samego rana, czy kiedy ja zostałam zabrana z sali chorób, a właściwie to od momentu, kiedy jadłam śniadanie, zanim mnie porwali. Zaskakujące, że jeszcze mi nie burczało w brzuchu. I nawet nie miałam pojęcia, ile dni minęło, gdy byłam nieprzytomna.
Wiec siedziałam i czekałam na zbawienie, czy chociażby na to, by pojawił się porucznik z zakrwawionymi rękoma... Wszystko jedno. Zaczynałam mieć dość przesiadywania całkowicie samemu. I, gdy już zaczęłam się poważnie irytować swoim umysłem, który zaczynał zbaczać na tematy, o których wcale nie chciałam myśleć, usłyszałam zbawienny szczęk zamka w drzwiach, które po chwili się otworzyły dokładnie w momencie, kiedy ja zdążyłam się zakryć koszulą szpitalną, by nikt niepożądany nie zobaczył zbyt wiele mojego ciała, choć przecież już byłam widziana całkowicie nago przez tę „niepożądaną osobę”. W moim zachowaniu nie było za grosz logiki.
Porucznik wszedł do pokoju z kolejnym kartonem – tym razem mniejszym – pod pachą, natychmiast rozglądając się wokół, jakby musiał sprawdzić, czy wszystko było na swoim miejscu. Chciałam przewrócić oczami, ale w porę się powstrzymałam, bo w końcu spojrzał na mnie, zeskanował mnie od góry do dołu, a jego brwi uniosły się. Przygotowywałam odpowiedź na pytanie „dlaczego zakrywasz się koszulą, skoro wszystko widziałem?”, ale nic takiego nie nadeszło z jego ust. Dopiero po chwili zauważyłam jego zaczerwienione policzki i mokre czoło i prawie wydęłam wargi z żalu, że nie widziałam, jak ćwiczył, bo najwyraźniej musiał wykonywać jakieś ćwiczenia na dworze. A może nie? Postawił karton na podłogę i schylił się, by rozsznurować buty. Ach, racja, biorąc pod uwagę nieskazitelną czystość, musiał być pedantem. Chyba, że sprzątali za niego, co w sumie by mnie nie zdziwiło, bo po co ktokolwiek na jego stanowisku miałby się parać taką przyziemną robotą? Otwarcie patrzyłam na to, co robił, chwilowo nie przejmując się tym, że pewnie go to wkurzy i znowu będzie mi groził. Ten jeden dzień dłużył się tak, że zdawało mi się, że mieszkałam u niego już kilka tygodni. Odstawił buty pod ścianę i znów wziął w ręce karton. Ruszył w moim kierunku, a ja skuliłam się jeszcze bardziej pod parapetem, wklejając się w ścianę. Przewrócił oczami i położył karton koło moich nóg, wciąż milcząc. Już chyba miał zamiar odejść, więc ja szybko rzuciłam okiem na zawartość i westchnęłam przeciągle.
- Więc będę tu zagłodzona na śmierć? – spytałam, gdy był już w drodze do łazienki. Natychmiast się zatrzymał i odwrócił w moją stronę z dobitną irytacją wymalowaną na zmęczonej twarzy. Super, to, że byłam głodna, było dla niego wielkim problemem. Chciałam zauważyć, że wcale mu nie kazałam mnie trzymać, ale gdy pomyślałam o burdelu, postanowiłam nie odzywać się na ten temat ani słowem.
- Za pół godziny kolacja. – odpowiedział sztywno i, nie czekając na jakikolwiek komentarz z mojej strony, zamknął się w łazience. Co to znaczyło? Miałam z nim gdzieś iść? Tam, skąd wydobywały się wcześniej te nęcące zapachy? Zaraz, w tym stroju?
Siedziałam tępo przez kolejne pół godziny, podczas której woda lała się pod prysznicem, a ja zastanawiałam się, dlaczego aż tak długo, kiedy ja byłam kobietą, a myłam się znacznie szybciej. Ostatecznie uznałam, że miałam miliard innych rzeczy do obmyślenia, więc zdecydowałam się sprawdzić w końcu, co dokładnie dostałam w kolejnym zestawie. Okazało się, że miałam do dyspozycji szczotkę do włosów, kilka gumek i wsuwek, antyperspirant, żel pod prysznic, nawet mały zestaw do makijażu, czyli eyeliner, kilka cieni do powiek, maskarę, dopasowany do mojego koloru skóry podkład i puder, szczoteczkę i pastę do zębów i nawet jakieś balsamy do skóry. Dobra, wszystko pięknie, a co z kwestią depilacji? Chyba nie myślały, że zawitam do ich pseudo-salonu kosmetycznego? O Boże, pewnie tak myślały. No to cudownie. Pewnie mnie tam... Nie miałam za bardzo pojęcia, co one mogłyby mi tam zrobić, ale tak czy siak nie chciałam się tam nigdy więcej pojawiać, ot co.
Nagle drzwi od łazienki otworzyły się na oścież i w pokoju stanął porucznik, ubrany w same czarne bokserki i poczułam, że moje policzki przybrały barwę pomidora, gdy mimowolnie zeskanowałam jego półnagie ciało i sapnęłam cicho. Miał wiele tatuaży, ale to nawet nie zwróciło mojej uwagi, bo byłam zbyt pochłonięta dotykaniem w myślach wypukleń mięśni, zastanawiając się, jakie były w dotyku. Na pewno gładkie, gorące i twarde, pomimo tego, że skóra zdawała się być z daleka miękka. Miał wyjątkowo wąskie biodra, ale jego klatka piersiowa nadrabiała za oszczędnie zbudowane nogi i poczułam natłok śliny w ustach. Och, Boże, co się ze mną działo? Odwrócił się w moją stronę, a moje oczy znów zrobiły się wielkości pięciozłotówek, gdy z opóźnieniem przypomniało mi się, że powinnam się zakryć koszulą. Szarpnęłam nią, by się zasłonić, a jego spojrzenie stało się sceptyczne.
- Czy ty jesteś dziewicą? – spytał nagle, marszcząc czoło, a ja niemal oplułam się zbyt wielką ilością śliny w jamie ustnej z zaskoczenia.
- Nie! – rzuciłam tak piskliwie, że sama miałam problem, by sobie uwierzyć. On najwyraźniej uważał tak samo, bo sceptycyzm pogłębił się jeszcze bardziej. – Nie jestem! Zresztą, co cię to obchodzi?
Odwrócił się do mnie całym ciałem i przycisnęłam do siebie koszulę jeszcze bardziej, czując się bliska ataku serca.
- Postawmy sprawę jasno. – wymruczał, krzyżując ramiona na piersi. – Jestem facetem, więc mam kutasa, ty jesteś kobietą, więc masz cycki i cipę, ale to nie oznacza, że od razu musimy kończyć na pierdoleniu się jak małe króliczki, bo w przeciwieństwie do innych mi starczy jedna kurwa. Więc przestań się zachowywać tak, jakbyś pierwszy raz na oczy faceta widziała i jakbym ja widział pierwszy raz na oczy kobiece ciało, jasne? To kurewsko męczące.
Miałam ochotę przyłożyć mu czymś ciężkim. Chyba jednak wolałam, kiedy milczał.
- Jasne! – rzuciłam i odrzuciłam koszulę, udając, że wcale nie byłam zawstydzona, kiedy byłam i to jak jasna cholera.
Parsknął, potrząsając głową, znów lustrując mnie spojrzeniem. Czułam się dziwnie, gdy na mnie patrzył i nie podobało mi się to, choć w zupełnie inny sposób, niż wtedy, kiedy patrzył na mnie ten żołnierz, który mnie postrzelił. Chyba wolałam się nad tym nie zastanawiać.
- To musiało być trudne, co? – przewrócił oczami i postąpił o krok bliżej, by otworzyć szafę. Chciałam tam zajrzeć, ale nie ruszyłam się z miejsca. Wciąż czułam się niepewnie i wcale nie chciałam wychodzić na korytarz w takim ubiorze. Mogłabym założyć cokolwiek innego, ale to wymagało pomocy drugiej osoby, a porucznik był ostatnią, którą bym prosiła o cokolwiek. – Idziemy na kolację, więc z łaski swojej nie oddalaj się ode mnie. – usłyszałam zza drzwi mebla. – Niektórzy zachowują się tak, jakby nażarli się viagry, więc nigdy nie wiadomo, kiedy znowu się ktoś przypierdoli. – mówił dalej, a ja nawet nie wiedziałam, czy powinnam się na ten temat odzywać. – A skoro masz już... Czy ty mnie, kurwa, słuchasz?
- Tak, panie poruczniku, mam się pana blisko trzymać. – wyrecytowałam, a jego głowa wyjrzała zza szafy i przełknęłam głośno ślinę, gdy spojrzał na mnie lodowato.
- Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, od czego ja cię uratowałem. – zauważył zaskoczony i roześmiał się sucho. – Zrobimy sobie jutro wycieczkę. Przysięgam, że zmuszę cię, żebyś zobaczyła, co się dzieje z takimi jak ty. – spuściłam wzrok, licząc do dziesięciu, by nie wybuchnąć. Cokolwiek bym nie zrobiła i tak mu nie pasowało. I po co ja tu byłam, skoro wcale mnie tu nie chciał? Ten człowiek był dziwny. W końcu drzwi szafy trzasnęły i porucznik, ubrany w czystą błękitną koszulę i spodnie pstryknął na mnie palcem jak na psa. – Idziemy. – zarządził, więc posłusznie zeszłam z łóżka i w biegu chwyciłam sandałki, które leżały w kartonie, by je założyć.

~~~

wonderwall483 - Dlaczego ją przygarnął - bo miał taki kaprys, nie wiadomo, dlaczego zachowuje się tak i dlaczego jej nie zabił. A w kwestii kurwy chodziło o kogoś innego, nie o Pię. I raczej nie można powiedzieć, że "kogoś ma" - to tylko seks. I co wymyśliłaś?
Ewelina - To chyba było do przewidzenia z tym syndromem... Kim był koleś? To będzie w następnym rozdziale.
Veronica - ... cóż... xD
Sparkle - Jeszcze nikogo nie zabiłam!
Aleshia Vii - Pia wszystko wypiera, wszystkie dołujące fakty. Czytaj lekturę i dziękuję za komentarz!
Corine Connor - Ludzie odruchy ukazują się tylko czasami, a on jeszcze nie pokazał swojej uroczej osobowości :) I spoko, nie wygląda to tak, jakbyś się podlizywała. Z drugiej strony ludzie mogą pomyśleć, że właśnie po to zablokowałam bloga, żeby mi wszyscy słodzili, więc możesz tak brzmieć, masz moje poparcie! :)
Effie - Na otrzeźwienie Pii i jej bardziej logiczne myśli będziesz musiała poczekać do jedenastego rozdziału, bo dopiero wtedy dojdzie do niej, co się wokół dzieje...

17 komentarzy:

  1. mam szczerą nadzieję, że w końcu i tak będą pierdolić się jak takie słodkie, małe króliczki <3
    strasznie mnie zastanawia, dlaczego porucznik uratował Pię, mam nadzieję że wyjaśnisz to w najbliższych odcinkach. mam w ogóle nadzieję, że już piszesz piątkę, bo tak cholernie chcę czytać to opowiadanie że nie zdajesz sobie z tego nawet sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jednak mam nadzieję,że skończą jak małe słodkie króliczki. Pan porucznik mi sie podoba. Ona chyba serio będzie miała syndrom sztokholmski. mniejsza. kim był koleś w dresach? Pozdrawiam konar1234
    Ps.
    Następny kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  3. No to czekam na noc ;D Zastanawia mnie czemu pan porucznik traktuje ją jako zło konieczne, a sam ją chciał. Skoro chce kurwy to niech weźmie pierwszą lepszą z burdelu, a nie.. No nic nie mam weny do pisania długich komentarzy i z niecierpliością czekam na następny odc.

    OdpowiedzUsuń
  4. On jest dla niej...nawet miły. Spodziewałam się, że za każdy głupi komentarz on ją totalnie zgasi, zrówna z ziemią, albo w inny sposób postawi do pionu.
    Tak w ogóle to fajnie by było, żeby się przedstawił...czy coś. No i jeszcze ten facet w dresach. Pomachał? Do Polki? Coś czuję, że on będzie dla niej jakimś wsparciem.
    Zastanawia mnie też to, jak nasz Porucznik został Porucznikiem. Mam nadzieję, że pokażesz nam tą historię, bo jestem cholernie tego ciekawa.
    No cóż, czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek.
    :********************

    OdpowiedzUsuń
  5. ahahahaha... ale pizame jej dali xDD I ogolnie. Tylko nie jestem pewna czy jak ma chora ta reke, to czy jednak nie dalaby rady sobie z spodniami? No bo w gipsie jej nie ma, zlamanej tez... A zachowuje sie z nia jakby biala co najmniej zlamana lun amputowana xDD Chyba ze specjalnie sukienke chciala i sie cwana kryje chora reka xDD
    Za cel obrala sobie machanie mu cyckami, tak by mu "chlopczyk" wybuch i zostal impotentem xDD Tylko jak ma chice na chlopa, a ma... no to proteza penisa nie jest juz tym samym co zywy :D O! Albo chce by dostal na glowe. Lecz czy Porucznik nie ma juz cos tam nie halo? xD Kto normalny lubi zabijac? I kto prwzentuje sie tekstem "jestem jednym z tych pojebanych Niemców, którzy zabijają, bo lubią to robić"? No kurwa :D Powienien dodac jeszcze do samoprezentacji "A pod lozkiem chowam bazuke, karabin i jakis tasak. Wiesz... w wolnych chwilach miedzy zazynaniem Polek, a rozstrzeliwaniem Żydów, robie sobie salatke z kurew i moich lokatorek jak spia, zasliniajac poduszki" :D Pia by sie albo zesrala ze strachu, albo padla na zawal.... albo " A pokazalbys mi jak to robisz na tej Dziwce-pielebiarce od siedmiu bolesci?". Takim podjaranym glosem xD A pozniej by dodala dla funu " A na koniec bys mnie zerznal uwczesnie smarujac mnie jej krwia" xDD
    Pewnie by mu stanal, albo sam by spierdalal gdzie pieprz rosnie :D Kto wie czy by Pia sama go w snie nie zarznela? :3
    Moze by zalozyli jakies kolko psycholi na poczekaniu, nazwali siebie " troskliwe misie" i mordowali dla checy :D
    Ogolnie odcinek fajny xD Szczegolnie lazienka! Zamieszkam w niej :3 Bo moge? Prawda, ze moge? Tylko gdzie wanna? Dopisz mi tam gdzies wanne i bedzie mega :D
    I caly komentarz nie na temat. Ach te moje pierdolenie :D Trolololololo.. no to czekam na nexta xDD I buuuu... nie bedzie juz hejtow ;< uee xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Pragnę poinformować, że przeczytałam, ale przez swoje ADHD jestem aktualnie senna, a czeka mnie jeszcze przeprawa przez kilka przykładów z matmy. XD Jutro koło 23 pojawi się recenzja z prawdziwego zdarzenia. ;D
    Na razie powiem, że bardzo mi się podobało. :)
    Pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. ' bo w przeciwieństwie do innych mi starczy jedna kurwa.' jeszcze tylko tego nie rozumiem, znaczy się on już kogoś ma i go przelatuje, czy jedną kurwę już ma w sensie że to Pia?

    OdpowiedzUsuń
  8. Eee... nie jest tak źle... Myślałam,że będzie bardziej brutalny dla niej :D
    Pokoju jakoś nie umiem sobie wyobrazić, za to chcę taką łazienkę!!! <3
    A jakie ubranka dostała...uhuhuh... Pan Porucznik będzie miał na co popatrzeć. ;)
    Nie mam weny do napisania czegoś sensownego, także wybacz :D A odcinek jak zwykle bardzo dobry i czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Eeeeeeej, Bill to nawet miły jest! Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że to Brzydal jest Porucznikiem, tak? Tzn nazwij go jak chcesz, ale dla mnie to i tak będzie słodki Billy, ooo. Bo jest słodki, czyż nie? :D
    Nie rozumiem Pii. Zupełnie. Ona jest jednak dziwna. Ja siedząc tam srałabym ze strachu o to, co będzie dalej, a ona sobie obmyśliła plan jak to chytrze zakryje się szpitalną koszulą xD Ale jak kto lubi!
    Ogólnie, gdyby nie fakt, że ten w dresach jest niższy od Billa, sądziłabym ze to nasz kochany Tomasz. A tak to o... Muszę czekać. Jak nie Tom, to byłoby miło gdyby to był ktoś z TH. Bo ja wierzę, że oni nadal żyją. Nie zabiłaś Hagena? A tylko byś spróbowała...!
    Dobra, co tam jeszcze... Hm... A! Bo tak właściwie, to jak taki słodki wokalista-romantyk stał się porucznikiem-mordercą? Niezła metamorfoza, nie ma co. Z włosów przerzucił się na charakter... i zawód... I zmienił wszystko :D Kochane to takie... No dobra, ale wrócę może to głównego wątku, czyli do pytania, jak to się właściwie stało? Przyjechał i co? Tak się jarał zabijaniem, że ujrzeli w nim potencjał i dali awans? :D Piękna historia profesjonalnego mordercy.
    No nic, czekam na dalsze przygody Porucznika Billy`ego i jego jedynej kurwy.
    Ej, bo jakby tak spojrzeć na to od innej strony, to skoro ona jest taka jedyna, to on jednak zachował resztki swojego dziwnego romantyzmu, nie? A że kurwa to cóż... Takie życie :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To może ja zacznę od początku. Po przeczytaniu prologu i pierwszego rozdziału miałam tak dziwne odczucia jak na mnie, że nawet mnie samą to przerosło. Tymi dwoma pierwszymi częściami wprawiłaś mnie w jakąś taką melancholię, że ciężko mi się było z niej otrząsnąć i sama nie wiem nawet dlaczego.
    Naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy przyczepili się o cokolwiek. Może nie mam wiedzy historycznej, nie wiem, jak żyli ludzie w tamtych czasach, bo tak naprawdę żaden podręcznik do historii nie zawrze wszystkiego, a już na pewno nie będzie tak dobrym źródłem jak ludzie, którzy faktycznie w czasie wojny żyli. I może życie Pii jest opisane trochę mało realistycznie, ale wydaje mi się, że to przez fakt, iż w szkołach poznajemy jakieś tam fakty z czasów wojny. Jednak jak sama napisałaś, to nie jest II wojna światowa. Bohaterka żyje 70 lat po jej skończeniu i dla mnie osobiście, to jest jasne, że jeśli wojna miałaby się wydarzyć, wyglądała by zupełnie inaczej niż wtedy.
    Dlatego napiszę, że cieszę się, że bloga tylko zablokowałaś, a nie usunęłaś całkowicie, bo nie wiem, co bym zrobiła bez Twoich historii.
    Ale wracając do treści. Może jestem dziwna, ale podoba mi się, że Pia nie jest taką straszną histeryczką. Podziwiam jej logiczne myślenie i przede wszystkim odwagę. Gdzieś mi się chyba rzucił w oczy komentarz zawierający coś na temat zainteresowania Pii porucznikiem, ale kurcze... Nie dzieje się jej krzywda, poza raną postrzałową w ramieniu i kilkoma otarciami nic jej nie jest; jest normalną, zdrową kobietą, co w tym dziwnego, że zwróciła uwagę na faceta, który dobrze wygląda?
    Jedyne czego mi na razie brakuje, to fakt, że Pia nie wspomina o rodzinie, nie zastanawia się co się z nimi dzieje. Brakuje mi chociaż takiej małej wzmianki, ale sądzę, że masz to już przemyślane i niedługo się to pojawi.
    Dobra, skończę ten komentarz, bo miałam w ogóle nie czytać dziś tego rozdziału, no ale nie mogłam po prostu. To jest jak magnes. I szczerze od godziny powinnam czytać lekturę, a ja siedzę i czytam, ale coś o wiele przyjemniejszego i nie wiem, jakim cudem mam się teraz przestawić na czytanie takich nudów i jeszcze nie zasnąć, haha.
    W każdym razie czekam na dalsze rozdziały, w których mam nadzieję, będziemy przemierzać nieodkrytą psychikę Kaulitza :D,

    OdpowiedzUsuń
  11. czyli mam rozumieć, że Porucznik już kogoś ma, tak?
    obstawiam, że koleś w dresach to brat porucznika, nikt inny jak mój mąż <3

    w ogóle, obczaj temat, wczoraj leżę sobie w łóżku i zamiast zasnąć wyobrażam sobie Pię i Porucznika i tak się wciągnęłam zastanawiając się, co będzie dalej, że aż mi się odechciało spać. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny news, bo normalnie aż mnie nosi i czuję takie śmieszne gilgotanie w stopach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ah ;)) ty to masz talent i wyczucie czasu ;D akurat sie nudziłam hehe :D super odcinek brawo brawo zżera mnie ciekawość

    OdpowiedzUsuń
  13. Skurwiały Bill tego mi brakowało :) Wiem popierdoliło mnie ale ja już tak mam. Reszta zespołu też bd w opowiadaniu? Jeżeli tak to stawiam na Gustava.. Tzn ten koleś z którym rozmawiał nasz porucznik :) To miłe z jego strony, że ją przygarnął to taki ludzki odruch w świecie dopadniętym wojną:) Mam nadzieję, że Twoje opowiadanie nie okaże się prorocze :)

    Ps. Fajnie być częścią Twojej publiki:)
    Ps2 Nie żebym się podlizywała
    Ps3 tak to wygląda... Fuck

    OdpowiedzUsuń
  14. Wróciłam ze szkoły, pozbyłam się Cookie Monstera(kurwa, za to mi powinni jakiś order dać, najlepiej taki z kucykiem! Jakbym się z takim orderem wparowała do tego opowiadania i tej całej siedziby toby się porucznik w gacie zesrał! Pomińmy fakt, że to historia fikcyjna... Wszyscy wiemy, że Effie ma na bani, nie? ;D)i tak sobie myślę, jakby tu spożytkować ten czas i zamierzałam się wziąć za prezentację z WOK-u, ale mi się nie chcę, to otworzyłam Twojego bloga i postanowiłam napisać nielogiczny komentarz, a co! Jest 16:23, ale jak zaraz kumpela wparuje to rzeczywiście pojawi się koło 23 toteż na godzinę dodanie proszę nie zwracać uwagi, tyle w ogłoszeniach duszpasterskich. XD
    Czas na opinię. *.^ Nie wiem, czemu, ale podoba mi się, że Pia w końcu zaczęła okazywać krztynę strachu. Uświadomiła sobie widocznie, że porucznik - choć przystojny jak mało kto - może ją zgwałcić! Choć raczej domyślała się tego wcześniej, chodzi mi o to, że pomimo tej ekscytacji, do której za cholerę nie chcę się przyznać, tym razem mogłam choć trochę odczuć tego strachu... Albo zjebałaś mi psychę jeszcze bardziej i po prostu to całe jej zachowanie stało się znośne. ;)
    Jak dla mnie, pan porucznik jest bardzo miły, zważywszy na tą całą porąbaną sytuację i fakt, że na dzień dobry jej nie wpieprzył tylko kazał jej niczego nie dotykać i zostawił z pudłem niezbyt grzecznych strojów(chciałam napisać książek, co mi po tej pustej głowie chodzi? o_O). :D Ta jej pidżamka mnie powaliła! Znając życie, naciągnie na to jeszcze tą koszulkę lekarską. Swoją drogą, ten facet w dresach to był Tomasz, prawda? :D No kto inny, jak nie Tomasz - dresy się zgadzają, to, że jest niższy(odrobinę)także, ale w sumie znając Ciebie to wszystko jest możliwe! Ale ten dresiarz, że tak rzeknę, jest bardzo przyjazny, więc nie widzę innej opcji niż to, że jest Tomaszem. :D Ale wiesz co? Mogłaby się tu reszta TH pokazać, tęsknie za Dżiordżim i Guciem, a przecież żyją, nie? :D Jednak doszłam do wniosku, iż to Twoje opowiadanie, a ja się nie będę mieszać, bo najwyraźniej masz fajnie zarysowany koncept i się go trzymaj. ; >
    Mogę ukraść tą łazienkę? *,* Już widzę jak oni się tam rozmnażają jak takie małe słodkie królysie! No bo ej, ja nie widzę innej opcji! A z tą kurwą(widać Billowi też muszę dać lekcje - kurwa też kobieta tylko ma krocze robocze! Dobra, pomińmy, że znowu zachowuję się jak nieogar i mówię do postaci Twojego opowiadania...)to mówił o Pii, nie? ;>
    Chyba ktoś tu wspomniał, że fajnie byłoby się dowiedzieć jak stał się takim... Terminatorem, bo Bill, którego wszyscy znamy i kochamy, toby się tak nie zachowywał! :d
    Ogólnie rzecz ujmując: Pia mnie irytuje, a jej syndrom sztokholmski widać jak na dłoni, ale to samo było z Leną, więc może koniec końców ją polubię tak, jak bohaterkę DPM? Pożyjemy, zobaczymy! :D
    Pomyślnych wiatrów!
    Pozdrawiam,
    Effie. <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Uff… Nareszcie mogę pisać to, co myślę bez obawy, że zostaję zjechana. A no tak, zapomniałam, że to przecież konstruktywna krytyka była:) A teraz do rzeczy. Aww porucznik jest uroczy, zamknął ją na klucz, żeby nikt jej nie skrzywdził. Prawdziwy obrońca. W dodatku traktuję ją jak damę, nawet ukłonił się jej wychodząc.
    Bardzo, bardzo mi się podobało to, że dokładnie opisałaś wszystkie pomieszczenia, ubrania. W większości opowiadań ludzie pomijają takie rzeczy, ale ja jestem dziwna i uwielbiam dokładne opisy(wszystkiego):D Pośród wilków znalazła kilka przychylnych jej osób, Maria, dresiarz-to już coś!
    PS. Szanowna Anno, mam pewne zastrzeżenie. Przecież Kaulitz nigdy nie był pedantem, a u Ciebie w opowiadaniu co? Porządek na biurku? Takie nierealistyczne…
    PS.2 Lubię Pię.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadrabiam..
    Jaki dziwny ten porucznik.. Najpierw ją ratuje, a potem nawet nie pozwala jej niczego ruszać, prócz jej własnego łóżka i dwóch kartonów, które jej przyniósł... Dziwny. Zdradźże w końcu jego tożsamość! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Dlaczego czuję, że oni będą jednak to robić jak wspomniane dzikie króliczki? xD

    OdpowiedzUsuń