czwartek, 27 marca 2014

KAPITEL 12

Przebiegłam przez korytarze tak szybko, że złapałam zadyszkę, ale to mnie nie powstrzymało od pędzenia w stronę pokoju, omijając żołnierzy i pracowników niczym przeszkody na torze z tłukącym sercem w gardle. Czułam wilgoć w zaciśniętych w pięści dłoniach i zimny pot spływał wzdłuż mojego kręgosłupa, sprawiając, że zupełnie niezamierzenie zaczęłam dygotać, zaciskając mocno zęby, aż zaczęła mnie boleć szczęka. Strach. Znałam ten smak aż nazbyt dobrze, choć ciężko było mi pojąć, że dopiero teraz odczułam go aż tak intensywnie. Ścisk w żołądku tylko pogarszał sytuację, bo przez mdłości pojawiały mi się mroczki przed oczami. Drżącymi dłońmi wcisnęłam klucz w zamek i przekręciłam go, by dostać się do pokoju i zamknąć się od wewnątrz, opierając się zaraz później o drzwi z ciężkim oddechem, wydobywającym się spomiędzy moich spierzchniętych ust. Przed sobą wciąż miałam świdrujące spojrzenie generała, który w ciągu ułamka sekundy określił mnie jako kurwę z burdelu i wcale mi się to nie podobało. Nagle dotarło do mnie, że tak naprawdę był drugą osobą w tym zasranym budynku, który mógł mi czymś grozić. Przeżyłam tak długo, że wiedziałam, że porucznik nic mi nie zrobi, bo gdyby miał zamiar, nie cackałby się ze mną w taki sposób. Schäfer był trzymany w ryzach przez Kaulitza. Kto w takim razie mógłby powstrzymać generała? Dlaczego wyglądał tak przerażająco? Dlaczego bałam się, że będzie mnie chciał? Było ich mnóstwo, tych wszystkich kobiet i choć nikomu nie życzyłam źle, ja nie chciałam...
Zakryłam dłońmi twarz, zagryzając boleśnie wargę, próbując uspokoić rozszalałe nerwy. Nie wiedziałam, na jakiej pozycji teraz stałam. A jeśli Kaulitz mnie odda temu staremu, obleśnemu człowiekowi? Mdłości przesunęły się wyżej przez przełyk i jęknęłam przerażona. Wolałam... Wolałam kogokolwiek, nie jego... Nie, Boże, o czym ja mówiłam? Nie chciałam nikogo! Chciałam być zostawiona w spokoju!
Mruczałam pod nosem jakąś bliżej mi nieznaną melodyjkę, by się zebrać w sobie i przestać panikować, masując palcami skronie i czoło, czując napływające łzy do oczu. Najprawdopodobniej straciłam rodziców i siostrę i żyłam w nieustannym stresie o swoje życie, choć w kółko wypierałam te myśli i teraz jeszcze ten generał. Nie chciałam się bać. Nie chciałam oszaleć, a, do cholery, byłam bliżej, niż blisko! Skupiłam się na głębokich oddechach, jeden za drugim. Wdech, wydech, wdech, wydech...
Nie miałam pojęcia, jak długo musiałam stać przy drzwiach, by się uspokoić , ale byłam pewna, że zabrało to sporo czasu. Wciąż czułam się podminowana wyjątkowo naglącą potrzebą rozpłakania się, ale chciałam być silniejsza niż to wszystko, co się stało. Musiałam się jakoś pogodzić z tym, jak przedstawiało się moje życie i tym, że na pewne sprawy nie miałam absolutnie żadnego wpływu. Wdech, wydech...
- Auć! – pisnęłam, gdy drzwi nagle się otworzyły, wbijając się płaskim drewnem w moje plecy, aż poleciałam do przodu, ledwo utrzymując równowagę. Moje serce znów przyspieszyło, gdy zdałam sobie sprawę, że nie zamknęłam się na klucz i dosłownie każdy mógł wejść do tego pokoju. Odwróciłam się, znów czując nadciągającą panikę i mimowolnie odetchnęłam z wyraźną ulgą, gdy stanęłam twarzą w twarz z porucznikiem. Zaraz jednak zauważyłam, że wcale nie był w najlepszym nastroju i ponownie się spięłam, mając ochotę zacząć żałować samej siebie za nieustanne zmiany ciśnienia w żyłach i tym, że moje ciało i mózg czasami po prostu nie nadążały.
Kaulitz zmierzył mnie zirytowanym i wściekłym spojrzeniem i zrobiłam krok do tyłu, szykując się na wybuch, który nastąpił dokładnie w momencie, gdy moja pięta opadła na wiśniowe panele.
- Jak bardzo jesteś chętna, by cię w końcu zajebać, skoro nie słuchasz moich pierdolonych poleceń?! – ryknął i zacisnął powieki, spuszczając głowę, a jego usta wygięły się grymasie, który chyba na chwilę zatrzymał moje serce i znów zrobiło mi się lodowato. Zrobiłam poważny błąd, choć, będąc najwyraźniej kompletną idiotką, nie miałam pojęcia, co aż tak go wyprowadziło z równowagi. Czy on w ogóle oddychał? Ja dusiłam się powietrzem, który wciągnęłam z głośnym świstem, gdy nagle poderwał głowę i stanowczym krokiem ruszył w moją stroną. Zrobiłam kolejny krok do tyłu, ale on wciąż się zbliżał, więc cofałam się tak szybko jak mogłam, aż ponownie pisnęłam, gdy wpadłam na biurko, tracąc balans. Nie udało mi się od niego odbić, bo Kaulitz stanął zaraz przede mną, noga przy nodze i, gdy ja podpierałam się trzęsącymi się rękoma o blat, on pochylił się nade mną, a jego dłonie wylądowały na moich, dociskając je do zimnej powierzchni. Nie panowałam nad oddechem, ani nawet nad tym, że gorąco nagle buchnęło w moim ciele na tak bliski kontakt fizyczny z porucznikiem. Powoli podniosłam wzrok z jego gwałtownie unoszącej się i opadającej klatki piersiowej na jego twarz i zamarłam w bezruchu, gdy zdałam sobie sprawę, że ów twarz była zaledwie kilkanaście centymetrów nad moją. – Zachowujesz się jak pierdolony bachor i zupełnie nie ogarniasz zasad, które tu panują. – wysyczał ze zmrużonymi oczyma, w których widziałam więcej agresji, niż w każdym innym człowieku. Nie rozumiałam, co się działo, a on nagle objawił mi się jako największe zagrożenie. Zaczynałam wariować i nie wiedziałam już co robić. – Uratowałem cię, ochraniam cię przed kutasami, a ty nie dość, że nie słuchasz moich rozkazów, to nie potrafisz nawet zamknąć za sobą jebanych drzwi. A co, gdybym to nie ja tutaj wszedł? – przybliżył się do mnie tak, że czułam jego oddech na ustach, które z jakiegoś powodu zaczęły mnie mrowić. Próbowałam patrzeć w jego oczy, ale miałam coraz większy problem. Cholerny instynkt kazał mi się przyjrzeć tym fascynująco wykrojonym wargom do tego stopnia, że ledwo rozumiałam, co mówił do mnie porucznik. Nazwał mnie bachorem, a ja się nie sprzeciwiłam. – Co, gdyby wszedł tutaj Schetzer? Chciałabyś starego fiuta w swoim gardle, hmm? – otworzyłam szerzej oczy, znów dostając prawdą jak obuchem. Nagle przesunął głową w bok i poczułam dreszcze na całym ciele, gdy otarł się szorstkim przez zarost policzkiem o mój policzek. Zacisnęłam powieki i poczułam bolesny skurcz w podbrzuszu. Nie rozumiałam, dlaczego on na mnie tak działał, kiedy robił i mówił takie rzeczy. – Może jeszcze lepiej. – wydyszał do mojego ucha i przełknęłam głośno ślinę, nawet nie próbując opanować własnych reakcji. – Może wolałabyś zostać złapana przez jego pomarszczone ręce, zaciągnięta do rogu korytarza i wyruchana przez ledwo co sztywnego kutasa, bardziej zwiotczałego. Starcze jęki... Może, gdybyś nie czuła potwornego bólu... Może byś się zastanawiała, czy jest w stanie przeżyć orgazm, nie dostając zawału... Nie, nie sądzę... – puścił moją lewą dłoń i palcami zaczął sunąć wzdłuż mojej ręki. – Nie mogłabyś myśleć, laleczko... Może o śmierci... – palce powoli przesunęły się po obojczyku, po szyi, aż do podbródka, które schwytały mocno, aż otworzyłam oczy, znowu zachłystując się powietrzem. Kaulitz odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie z dziko błyszczącymi tęczówkami. – To trochę przerażające, że uczysz się opanowania zupełnie po fakcie. – zauważył cicho, obiegając wzrokiem moją twarz, a ja nie mogłam uwierzyć, że byłam w jego rękach jak cholerna marionetka, całkowicie miękka i uległa. Nie chciałam się od niego odsuwać, jednocześnie chcąc być daleko stąd. – A wiesz, że Schetzer mi oznajmił, że cię chce przeruchać? – uśmiechnął się do mnie leniwie, a ja przestałam oddychać. Moje oczy rozszerzyły się, co najwyraźniej rozbawiło go jeszcze bardziej, bo prychnął pod nosem. – Co ty na to? Oczywiście i tak zrobię tak, jak mi się to spodoba, ale chciałbym usłyszeć twoje zdanie na ten temat. Ostatnio milczysz, co wcale nie podnosi poprzeczki twojej inteligencji, ale cóż, zawsze to jakieś urozmaicenie.
Z powrotem zacisnęłam powieki, czując, że oczy zaczęły się robić szkliste i piekące. Pierwsze, co mi przyszło do głowy to to, że zrobiłabym wszystko, by tylko mnie nie oddawał, ale... O Boże, w co ja się wpakowałam?! Zagryzłam wargę, gdy zaczęła niebezpiecznie drżeć, sprawiając, że poczułam się naga ze swoim strachem i narastającą histerią. Co miałam zrobić? Co miałam powiedzieć? A jeśli to był ten moment, kiedy on uznał, że ma mnie dość i mnie po prostu wyrzuci? Dosłownie zadygotałam na tę myśl i wiedziałam, że to zauważył. Co miałam do stracenia? Życie.
- Nie oddawaj mnie. – wydusiłam, porzucając swoją dumę z nadzieją, że to przyniesie mi jakikolwiek zysk w tej gorzej, niż fatalnej sytuacji. Wszystko, tylko nie generał. Wszystko, tylko nie żaden żołnierz, och...
- Słucham? – spytał, przeciągając samogłoski i słyszałam w jego głosie jawną kpinę. Moje powieki zacisnęły się jeszcze bardziej i spróbowałam się wydostać z zasięgu jego ciała, ale gdy tylko się ruszyłam, on docisnął swoje nogi mocniej, aż w oparcie krzesła wbiło mi się w pośladki i naparł klatką piersiową, aż musiałam odchylić się w tej niewygodnej pozycji jeszcze bardziej do tyłu.
- Nie oddawaj mnie. – pisnęłam, a z mojego gardła znów wydobył się dziwny świst, ledwo możliwy do nazwania oddechem. Musiał mieć ze mnie przednią rozrywkę, a ja już całkowicie przestałam panować nad czymkolwiek, co składało się na moją osobę. Po prostu... Po prostu chciałam, żeby mnie nie...
- Ustalmy jedną rzecz. – odezwał się ponuro i uchyliłam w końcu powieki, czując marną imitację ulgi gdzieś w czeluści klatki piersiowej, która chwilowo przestała być taka ciężka. Kaulitz już się nie uśmiechał i mierzył mnie ostrym spojrzeniem. – Od dzisiaj robisz dokładnie to, czego ja chcę i przestajesz się rzucać jak obrażone pięcioletnie dziecko, które nie dostało lizaka. – oznajmił głosem nie znoszącym sprzeciwu i mimowolnie skinęłam głową, zgadzając się na wszystko. – Chodzisz jak w pierdolonym zegarku, jasne? Nie mam cierpliwości do takich jak ty. Nie mam pojęcia, z jakiego powodu cię tutaj trzymam, skoro cię nie przerżnąłem, ale, do kurwy nędzy, jeśli chcesz pożyć, nie wychylaj się. – dodał, a po chwili uśmiechnął się półgębkiem, znów ociekając kpiną. Spięłam się. – A teraz czas na zabawną część tego przedstawienia. Powiedziałem mu, że jesteś moją kurwą, więc musisz się zachowywać, jakbyś nią była.
Zamrugałam bezsensownie oczami, mając wrażenie, że chyba się przesłyszałam, choć to karygodne uczucie w podbrzuszu mówiło zupełnie co innego. Stałam tak, walcząc chyba sama ze sobą, czy powinnam wierzyć temu człowiekowi, ale przez jego bliskość wszystko zdawało się mieć inny wydźwięk, niż z daleka. Chciałam odczuć ulgę, że mnie znów uratuje, a zamiast tego, byłam napięta jak postronek, nie wiedząc, czego się spodziewać.
- Co to znaczy? – spytałam cicho, mając natłok śliny w ustach, co wydawało mi się być cholernie absurdalne w tej sytuacji. Ale on był tak blisko, że byłam pewna, że gdybym się wystarczająco mocno skupiła, mogłabym poczuć na sobie jego bicie serca. Zamiast tego, słyszałam dudnienie własnego, które co jakiś czas zagłuszało mi myśli i nie chciało się uspokoić. Moje wilgotne dłonie zaczęły się przesuwać po blacie, a on wciąż trzymał na jednej z nich swoją i wydawałoby się, że przez siłę nacisku, powinnam w końcu przestać nią odczuwać cokolwiek, ale z minuty na minutę było coraz gorzej.
- To znaczy... że musisz stanowić dowód, że cię pieprzę. – odparł leniwie, wciąż uśmiechając się w ten sam sposób, a ja ponownie zadrżałam, nie reflektując się. – To znaczy, że mogę cię dotykać poza pokojem, to znaczy, że mogę mówić na twój temat rzeczy, które cię żenują i to znaczy, że powinienem zrobić to. – złapał niespodziewanie wolną ręką moje włosy i pociągnął za nie, aż odchyliłam się zaskoczona na bok i kolejny raz pisnęłam, gdy jego zęby chwyciły za skórę mojej szyi i poczułam delikatny ból, gdy odpuścił, lecz wargami zassał miejsce, tworząc pulsującą malinkę, która z jakiegoś naprawdę chorego powodu mi się spodobała. – I to nie tylko tutaj... – wymruczał i znowu podniosłam głos, gdy wylądowałam na plecach na biurku, przez co coś, co było pode mną, zaczęło mnie naprawdę boleśnie uwierać. Ale jego to nie obchodziło. Zanim się zorientowałam, że powinnam się odsunąć, czy zrobić cokolwiek, co nie byłoby tylko bezczynnym leżeniem, jego usta zasysały skórę za uchem, a ja zastygłam setny raz w bezruchu, zmrożona jego atakiem. Ale na tym nie skończył. Nie zdążyłam się przyzwyczaić do piekących i pulsujących dwóch malinek, a on zostawiał już kolejną na życiodajnej tętnicy, wydzierając z mojego gardła gwałtowne sapnięcie. Leżałam na biurku porucznika, którego jedna z rąk unosiła mi nogi do góry, a druga opierała się na blacie, zaplątana moimi włosami. Czułam drapiący zarost na szyi i nie mogłam przestać drżeć. Miałam gęsią skórkę, a w środku czułam się tak, jakbym płonęła. Nie umiałam nawet otworzyć ust, by zaprotestować. Czy ja w ogóle chciałam to robić? Kolejny okrzyk zaskoczenia, zabarwiony jego pustym śmiechem, gdy przewrócił mnie na brzuch, opuszczając moje nogi na ziemię. Oblał mnie zimny pot z paniki, choć nie nadążałam. Za niczym. Wszystko wykonywał tak machinalnie, sprawnie i bez emocji.
- Och! – ponownie sapnęłam, gdy poczułam na pośladku mocne uderzenie z otwartej dłoni. – Dlaczego...?! – urwałam, gdy oberwałam w drugi pośladek z nie mniejszą siłą. Czułam cholerne pulsowanie w każdych zakamarkach ciała i nawet  w tym, w którym nie powinno było się nic dziać, a szczególnie nie za sprawą tego człowieka, ale nie umiałam nie reagować wtedy, kiedy powinnam...
- Gdybym już miał zamiar cię wypieprzyć... – zaczął, a ja zagryzłam wargę, próbując przegnać niechciane obrazy sprzed oczu. Boże, proszę, nie mów o tym. Nie mów. Proszę. – zapewniam cię, że byłabyś tak obolała następnego dnia, że nie mogłabyś usiedzieć na dupie. Tak, zdecydowanie. Kurewsko obolała. – kolejne uderzenie. I kolejne. Pośladki piekły niemiłosiernie, zagłuszając poczucie posiadania kilku malinek i właściwie szum w uszach był tak samo pomocny. Z bólu zrobiło mi się niedobrze i zaczęło mi się kręcić w głowie. Uderzenie. Nawet nie próbowałam się podnosić, bo wiedziałam, że to by nic nie dało. Uderzenie. Po prostu leżałam z wypiętym tyłkiem, który spalał się żywym ogniem pod spodniami i bielizną i prawie przygryzłam sobie wargę do krwi przez staranie się o zachowanie milczenia. Uderzenie. Cisza przerywana moim głośnym oddechem. Poczułam się cholernie z siebie dumna, że się nie rozpłakałam. To nie było gorsze, niż dzień, kiedy mnie postrzelono, ale było dalekie od przyjemności. Choć miejsce pomiędzy moimi nogami mówiło zupełnie co innego. Byłam zażenowana własną reakcją. – Schetzer ma bardzo niezdrowe zboczenie i lubi nachodzić ludzi w nocy. – odezwał się nagle, chyba kończąc tym samym maltretowanie moich pośladków. Odważyłam się na odetchnięcie z ulgą, nawet nie zawracając sobie głowy tym, co powiedział. Na krótko. – Musisz ze mną spać. – cmoknął w zastanowieniu, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Słu... au! – pisnęłam, gdy znów strzelił dłonią w prawy pośladek, sprawiając, że drgnęłam gwałtownie. Och, Boże, za dużo...
- Chcesz spać w moim łóżku, czy wolisz mieć w dupie starego kutasa?
Cóż, jeżeli tak stawiał sprawę...
- Chcę spać w twoim łóżku. – wyrecytowałam zmęczonym głosem i znów usłyszałam jego pusty śmiech. Nagle stanął obok biurka i kucnął, przyglądając mi się z nieprzeniknioną miną. Zmusiłam się, by przybrać mniej obolały wyraz twarzy, ale w końcu zdałam sobie sprawę, że to i tak nie miało żadnego sensu.
- Wiesz, że się mszczę za to, że chcę cię przerżnąć? – spytał, oblizując językiem wolną wargę i poczułam ciepło między nogami na ten widok. Zaraz, co...?! Już otwierałam usta, by zażądać powtórzenia, co powiedział, ale on po prostu wstał i jak zwykle zostawił mnie samą w pokoju. Mrugałam nieprzytomnie oczami, zostając tylko ze swoim urywanym oddechem. O Boże. Co on powiedział?! Wyprostowałam się z sykiem, automatycznie łapiąc zdrową ręką za pośladki i zagryzłam wargę z bólu. Cholera, nie miałam niskiego progu odporności na takie coś, on naprawdę nie szczędził na mnie siły. Co to oznaczało? Co znaczyło, że się na mnie mścił? Celowo uderzył mnie tak mocno? Przełknęłam nagromadzoną ślinę, gdy przypomniało mi się, że użyłby mnie tak, że nie mogłabym siedzieć, och, Boże, litości... Po co on to wszystko mówił, skoro nie miał zamiaru nic z tym zrobić? Nie miał? A co z faktem, że miałam z nim spać? Całe szczęście, że ramię już nie szarpało i mogłam przebierać się sama, ale to... Ale jak miałam z nim spać w takiej piżamie?! Potrząsnęłam głową, wzdychając ciężko. Lepsze to, niż generał, Pia. Wolałaś spać z porucznikiem, niż być  zgwałconą przez generała. W gruncie rzeczy, skoro się na mnie mścił, znaczyło to, że mnie nie tknie, tak? Nie rozumiałam.
Z wyraźnym grymasem na twarzy powlokłam się do łazienki. Pieczenie było cholerne i czułam się tak, jakby moje pośladki były oblane wrzącą wodą. Stanęłam przed lustrem plecami i rozpięłam spodnie, by je odrobinę zsunąć. Spojrzałam na swoje odbicie i wytrzeszczyłam kolejny raz oczy. Już pomijałam moje czerwone policzki, ale na pośladkach miałam bordowe ślady i byłam pewna, ze gdyby uderzył mnie tak na kompletnie nagiej skórze, miałabym odciski jego dużych dłoni. Jak ja miałam teraz normalnie usiąść? Samo chodzenie sprawiało trudności. Wciągnęłam ze świstem powietrze, gdy dotknęłam gorącego śladu. Powinnam wziąć zimny prysznic, może to mi ulży. Przesunęłam się bliżej lustra i odwróciłam się przodem, by przyjrzeć się malinkom. Jedna, druga, trzecia... Było ich pięć. Och, sześć, bo jeszcze za uchem. Nie mogłam na to patrzeć bez sensacji w podbrzuszu, więc po prostu obróciłam się na pięcie, zamknęłam łazienkę na zamek i zdecydowałam się na prysznic. Najlepiej lodowaty, żeby mnie otrzeźwił.
Jednak pół godziny później patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, które miało na sobie tylko ręcznik i myślałam, że zwariuję. Miałam złudne poczucie, że, gdy już będę czysta, zmyję z siebie jego dotyk, a malinki nie będą tak widocznie. Myliłam się. Kobieta, która spoglądała na mnie, stojąc dokładnie naprzeciw, wyglądała tak, jakby ktoś ją dotknął, owszem, i tak, jakby jej się to podobało. Kaulitz zrobił to perfekcyjnie, nawet ja byłam w stanie sobie uwierzyć, że wyszłam z czyjegoś łóżka, w którym nie tylko spałam jak gdyby nigdy nic. Wciąż czułam podminowanie w całym ciele i niestety nie było ono echem po tym, co zdarzyło się na biurku. Zdążyłam się ubrać i rozczesać mokre włosy, gdy usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju. Próbowałam sobie przypomnieć, czy porucznik zamknął drzwi, zanim mnie zostawił i serce podeszło mi do gardła, choć – całe szczęście – zamknęłam drzwi od łazienki.
- Szybciej, kurwa, obiad! – usłyszałam podniesiony głos Kaulitza i odetchnęłam. Odwiesiłam ręcznik na kaloryfer, ostatni raz posyłając sobie zdenerwowane spojrzenie w lustro, zanim wyszłam do pokoju. Prysznic nie zmienił za wiele stanu rzeczy. Wciąż piekło, choć trochę mniej, niż wcześniej, ale pośladki dalej były gorące i czerwone. Porucznik uśmiechnął mrocznie, a po moim ciele przeszła nawałnica dreszczy. Był z siebie aż nazbyt wyraźnie zadowolony.
- Zadanie wykonane. – wymruczał, gdy jego brązowe tęczówki skanowały każdy centymetr mojej osoby. – Teraz będziesz milczeć, jasne? – dodał, a ja skinęłam głową, najwyraźniej jeszcze bardziej poprawiając mu humor. – No proszę, jak chcesz, to jednak potrafisz. Może notorycznie będę cię tak szantażować, co? Niezła rozrywka. – parsknął śmiechem, przewracając oczami i machnął na mnie ręką, kierując się do wyjścia. Ja nawet nie przyspieszyłam, mając na uwadze... – Dupa boli? – spytał, stojąc przy drzwiach, które otworzył na oścież i poczułam, że moje policzki znów się zaczerwieniły, gdy zdałam sobie sprawę, że właśnie tak będzie się zachowywał przy innych żołnierzach, a pewnie w szczególności przy generale. W porządku, mogłam to znieść tak długo, jak poniżanie mnie było moim ratunkiem. Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy dokładnie w momencie, kiedy stanęłam obok porucznika, on się zamachnął i z nie mniejszą siłą, niż wcześniej, strzelił dłonią w moje obolałe pośladki. Podskoczyłam, piszcząc głośno, zatykając sobie usta dłonią, a kilku żołnierzy, którzy kręcili się w pobliżu, spojrzeli na mnie badawczo. – To się nazywa frajda. – wymruczał i wiedziałam, że był szeroko uśmiechnięty, choć nawet na niego nie spojrzałam. Pulsujący i parzący ból znów sprawił, że poczułam łzy w oczach. Nie mogłam mu nawet oddać, choć to wcale nie poprawiłoby mi samopoczucia. Żołnierze zrozumieli, co się stało, bo przybrali zboczony wyraz twarzy i poszli w swoją stronę, a ja spalałam się ze wstydu. Mścił się. Powiedział, że mścił się za to, że chciał mnie przerżnąć. – Laleczko. – cmoknął na mnie, gdy bezwiednie ruszyłam w stronę schodów. Potrząsnęłam głową, zatrzymując się, by na niego poczekać. Zamknął drzwi i poczułam, że wsunął za szlufkę na pasek palec, zaraz nad moim tyłkiem i wbił go, zmuszając mnie, bym poszła przed siebie. W myślach przeleciała mi wizja siebie jako suki na smyczy i westchnęłam bezradnie. Więc będzie mnie dotykał poza pokojem. Do czego dojdzie, gdy na horyzoncie pojawi się generał? Nie będę musiała go pocałować, prawda? Nie wsadzi rąk w moje spodnie? Chciałam sobie strzelić w twarz, gdy na samo wyobrażenie zrobiło mi się ciepło i ciśnienie krwi podwyższyło się raptownie. Nie, nie mógł tego zrobić. Prawda? Pociągnął mnie w bok, gdy w totalnym zatopieniu się w myślach nie zauważyłam, że prawie wpadłam na poręcz, gdy znaleźliśmy się przy schodach. Zamiast zainteresować się własnym bezpieczeństwem, ja pomyślałam o tym, że gdy pociągnął za szlufkę, musiał zauważyć linię moich koronkowych majtek. A gdyby pociągnął mocniej, mógłby nawet zauważyć czerwone placki na pośladkach, które wciąż piekły. Schodziłam po schodach w rytmie mojego dudniącego serca, wykonując jeden krok na dwa bicia i nawet nie chciałam widzieć miny Kaulitza. Ci, którzy kierowali się do stołówki, patrzyli na mnie dziwnie. Nawet nie byłam w stanie określić, o co im dokładnie chodziło, ale wydawało mi się, że mieli ze mnie ubaw, a w tym samym czasie byli przestraszeni z jakiegoś powodu. Może to miało sens, bo nie sądziłam, by generał zasiewał w swoich podwładnych poczucie relacji przyjacielskich. Czy to znaczyło, że będziemy z nim jedli? Nie powinien posilać się w swoim własnym towarzystwie, a nie z pięćdziesięcioma żołnierzami i mną? Tu wszystko było kompletnie i niezaprzeczalnie popieprzone, a Kaulitz chciał, żebym ja to wszystko rozumiała i stosowała się do zasad, których nie znałam. Nie chciałam szukać sprawiedliwości, nawet na siłę, ale tutaj jej zdecydowanie nie było. Zachłysnęłam się po raz setny powietrzem, gdy kilka metrów przed wejściem do stołówki, porucznik przyciągnął mnie do siebie lewą ręką, aż z impetem zderzyłam się z jego gorącym ciałem. Przełknęłam ślinę, a uderzanie mojego serca zmieniło się w bolesny łomot, echem odbijając się po wszystkich narządach wewnętrznych. Zrobiło mi się stanowczo za ciepło, gdy Kaulitz pochylił się nade mną i jego oddech znów owionął moje ucho. Wbiłam wzrok w podłogę, gdy ludzie zmierzający na obiad, nie przestawali się na mnie ostentacyjnie gapić.
- Co masz robić? – spytał cicho, niemal mrucząc i zastygłam, czując dreszcze, które zdecydowały się kulminować między moimi nogami uciążliwym pulsowaniem, gdy jego język powoli obiegł małżowinę uszną, by po chwili została uchwycona przez ostre zęby. Sapnęłam głucho, mając surrealistyczną potrzebę, by wcisnąć się w jego ciało jeszcze bardziej. Co on mi robił?!
- Milczeć. – wydyszałam posłusznie i usłyszałam, że się uśmiechnął.
- Fantastycznie. – odparł i popchnął mnie w stronę dwuskrzydłowych drzwi, odbierając mi ciepło i chore poczucie bezpieczeństwa, które bezpowrotnie zniknęło, gdy weszłam do środka.

~~~~

Ewelina - Więc z góry przepraszam za frustrację czytelników xD Ale jeśli to Cię pocieszy, sama się frustruję xD Ach, no i Schetzer nie jest głupi, ma po prostu porządnie nierówno pod sufitem. Zdarza się.
Klaudia L - Pia miałaby się do niego przytulić? Przecież to zakrawa o gwałt. Tylko nie wiem czyj.
Veronica - Mam wrażenie, że niektórych ta pora spania rozczaruje xD Ten blog nie jest dla dorosłych! Tu NIE MA scen erotycznych xD To tyle w temacie :D
Monika - Ty perwersie ty, wstydź się xD
Sparkle - Jej instynkt samozachowawczy jest bardziej niż kaputt :D I nie, Pia nie jest przeznaczona dla Toma (?), a porucznik jej nie tyka nie ze względu na jego dumę, bo w takim przypadku nigdy by się nie przyznał, że na niego działa w taki sposób xD

10 komentarzy:

  1. strach to coś strasznego. nie lubię się bać i chyba Pia też nie. Mam nie jasne wrażenie, że generał zrobi to czego ona się najbardziej boi. O boże Kaulitz... Chryste nawet mnie wystraszyło jego wejście, o czym on pierdoli przecież schowała się w pokoju. Czy on się o nią...martwi? Bo jego zachowanie na to wskazuje. Jak dla mnie Pia powinna go pocałować, by sie ogarnął sczególnie, ze jest blisko. No ale to chyba marzenia... a może nie? okej opis generała jest niesmaczny... Jezu on jej nie odda! prawda? choć miło, że się jej pyta. Niech ją tresuje, jestem za! O KURWA MAĆ ONA MA SIĘ ZACHOWYWAĆ JAK JEGO KURWA... hola hola czy generał nie wie, kto jest jego kurwą? w sumie ten pomysł mi się cholernie podoba! chyba jestem dziwna.
    Malinka hmmm... no tak. Jest przewidzian kara za niedostosowanie się panie poruczniku? Klapsy... Schetzer jest głupi, jak można nachodzić ludzi w nocy. Oni mają spać ze sobą, przecież to wystawianie się na pokusę poruczniku.
    Biedna Pia... Współczuję bólu dupy. On ją traktuje gorzej niż psa. life is brutal, choć to i tak lepsze niż generał! jeśli to szybko nie zmierzy do seksu to spowodujesz frustrację u czytelników.
    Weny !

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże, Boże, Bożenko! Agresywny Kaulitz, to chyba mój ulubiony Kaulitz! Aż mi się gorąco zrobiło! I Pia w końcu dostała od niego nauczkę, za to, że nie słucha poleceń! Niech słucha Porucznika, bo jeszcze ode mnie zarobi. xD
    Malinki...nie ma to jak oznaczanie terenu. Chyba nie mogę się doczekać miny i komentarzy Hagena. Tak samo jak nie mogę się doczekać publicznego pokazu o treści "Jesteś kurwą Porucznika, okiełznałem twój temperament". Jaaaaaa...ile ja bym dała żeby poznać faceta, który w 1/4, będzie umiał tak zdominować, bo same cioty dookoła.
    A ona to wgl nie mogła się do niego przytulić przed tą stołówką? Albo w pokoju? Za to co on robi, będzie musiała mu się jakoś super odwdzięczyć.
    Ja chcę JUŻ 13.... :(((( Budujesz we mnie napięcie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. awww strasznie to juz wygląda ale ciekawość nie mała :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponad połowę rozdziału przeczytałam na bezdechu i jeszcze zyje. Jestem z samej siebie dumna. Serio. I w koncu cos zaczyna sie dziac tutaj. To znaczy, nie ze wczesniej nic nie bylo. Lecz dzisiaj ewidnetnie bylo czuc napiecie.
    Przynajmniej ja czulam je, dlatego czytalam nie oddychajac, majac napiete miesnie do oporu xD
    I chce kurwa wiecej! Najlepiej jak bedzie juz po kolacji, po myciu. Pora na spanie xD To doprawdy bedzie mega ciekawe :D Ach biedny Kaulitz. Bedzie spal z niemal naga Pia, na ktora leci, na ktora jest maksymalnie glodny. A na sama mysl my staje :3 I teraz spij spokojnie w lozku. Ehe, powodzenia :D
    Albo oszaleje, albo sie rzuci na nia i ja przeleci. Pia z pewnoscia nie bedzie miala nic przeciwko temu, no moze przez chwile. Potem sama bedzie sie lasic i zebrac o wiecej. Z reszta oboje beda xD Z lekka roznica, ze Kaulitz nie bedzie sie certolil xD Jezu. JA CHCE JUZ PORE SPANIA xD powaznie :D
    Ide Ciebie molestowac, by dowiedziec sie czegokolwiek xDDD hyhy

    P.S. Nawet jakby General chcial przerżnąć Pię, to Kalosz by jej nie dal. Za bardzo jest napalony, zbyt wielkim egoista. W koncu co jego, to jego. Nie kogos innego. A "Laleczka" jest ewidentnie Kaulitza :D

    OdpowiedzUsuń
  5. awww *_* awesome ! na takie momenty warto czekac :D nie wiem jak to robisz i chyba nigdy nie zrozumiem jakim cudem tak perfekcyjnie opisujesz uczucia Pii, ze czuje jakby to dotyczyło to conajmniej mnnie a nie jej ; o . Nie moge sie doczekac, az Porucznik nie wytrzyma i rzuci sie na nią zeby ja przeleciec :D hahah chociaz sama nie wiem czy to Pia nie zrobi tego pierwsza, gdy ktoregos razu nie wytrzyma :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No nareszcie się zaczyna! xD
    W końcu Kaulitz może być taki, jaki chce, może być prawdziwym gnojkiem i jest to jedyne "ładne" słowo, jakie przyszło mi do głowy. Bo z zasady nie przeklinam w Internecie, taka jestem grzeczna! I elokwentna przy okazji, czasem. Chyba że chodzi o określenie Kaulitza, to cóż, bywa ciężko. Niewaaaażne xD
    No i może w końcu zachowywać się wobec Pii, tak jak chce, ale chyba duma mu nie pozwala. Bo zakładam, że to głównie duma, chyba że jego ukryta i skrzywiona moralność w jakiś pokręcony sposób mu na to nie pozwala. Bo może ona jest prezentem urodzinowym dla Toma?! Bo Tom nie ma swojej kurwy i było mu przykro?! I młodszy bliźniak chce go pocieszyć!? Taaaaaak! Ta teoria mi się podoba, ale wiem, wiem, tak nie będzie xD
    Ale to wyjaśniałoby fakt, że Kaulitz jej nie pieprzy. No nie?
    Dobra, nieważne. Znowu.
    Jeśli chodzi o generała, to ja wiem, że on wróci. Znaczy niee, nie wiem, czuję. Wróci w sensie, że mocno odznaczy się w psychice Pii i na nowo uaktywni jej strach, który chyba w międzyczasie się zgubił. Jej instynkt samozachowawczy trochę szwankuje, nie uważasz?
    Chociaż właściwie zaczęła bać się Brzydala, więc zapomniała o tym starym dziadzie, ale cóż.
    Tak czy inaczej teraz będzie fajnie! I chcę już czytać dalej, ale Ty nie chcesz publikować i oo... Nie dogadamy się w ten sposób!
    Ok, bo piszę trochę od rzeczy xD
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuje, że bedzie ciekawie jak Kaulitz wyjedzie. Czytajac ten odcinek az czulam te napiecie, ktore jest miedzy nimi az tak bardzo ze mocno podniecajaco :D Przez to jak ukazujesz ich relacje coraz bardziej jestem rządna jak najszybciej ich seksu ! No i gdzie do cholery jest Tom i kiedy Pia wkoncu sie ocknie- kim jest porucznik. Czekam w ekscytacji na new :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. No to się zaczęło :D
    Coś czuję, że dopiero teraz zaczniesz się rozkręcać! A ja z każdym przeczytanym odcinkiem nie mogę się pozbierać. Zajebiste, zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie, nawet drzwi nie zamknęła, niemota jedna:/ ale okeeej, czytam dalej. I robi się ciekawie, uwielbiam te ich bliskie konfrontacje, mogłabym je czytać i czytać i… czytać? Tak, zdecydowanie. To moje najulubieńsze momenty:D
    Moje gratulacje, taki opierdziel zebrała, dobrze, mogło skończyć się gorzej. Tyle już przeczytałam rozdziałów, a ciągle jeszcze nie przyzwyczaiłam się do jego dość „dosadnych” określeń.
    I dochodzimy do punktu kulminacyjnego! ,, Wiesz, że się mszczę za to, że chcę cię przerżnąć?” moje ulubione zdanie. W końcu powiedział, co leży mu na sercu:D Można powiedzieć, że się przed nią otwiera, nie?:D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Po przeczytaniu 11. uznałam, że mam dość na dziś.
    Idę czytać 13.

    OdpowiedzUsuń