niedziela, 16 marca 2014

KAPITEL 8

Kiedy on przyspieszał, ja zwalniałam. Ale zamiast mnie zostawić w tyle, on czekał, aż do niego podejdę, mierząc mnie spojrzeniem, jakby był dumny z tego, co wymyślił. Miałam dziwne poczucie, że chyba wolałabym mu się oddać, niż zobaczyć to, co na mnie czekało, ale było już za późno. Mogłam po prostu powiedzieć „tak”, a zamiast tego kierowaliśmy się do... burdelu? Zaraz, co?
Zacisnęłam palce na reklamówce, czując nieprzyjemne skręty w żołądku ze zdenerwowania i zbyt dobrze znanego mi odczucia strachu. Nie chciałam tam iść. Już wystarczyła mi świadomość, że widziałam te kobiety ubrane w samą bieliznę. Nie chciałam wiedzieć, co tam było. Ale na to za późno. Porucznik otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka, a do moich nozdrzy doszedł duszny, mdły, nie do końca określony dla mnie zapach, a moje oczy rozszerzyły się. Wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej. Myślałam, że będzie dużo czerwieni, a kobiety będą dużo mówić, będą schludne i piękne. Co ja sobie, do cholery, myślałam? Skąd taka wizja? To, co zastałam, było... One nie były piękne, niektóre były białe jak kartka papieru, niektóre z dużą ilością siniaków i zadrapań, niektóre płakały, inne wpatrywały się tępo w sufit, ścianę. Wszystkie ubrane w koronkową bieliznę. Większość bez życia. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam męskie dłonie na barkach, które poprowadziły mnie w lewą stronę.
- One nie mają imion. – usłyszałam za sobą, a moje serce zaczęło wybijać jeszcze bardziej niespokojny rytm, bojąc się, że zaraz do moich uszu wedrą się słowa, których wcale nie będę chciała słyszeć, a on mnie do tego zmusi. – Gdy już tutaj trafiają, nie wiadomo nawet z jakiego państwa pochodzą, choć sądzę, że głównie z twojego. – dodał beztrosko i stanęliśmy nad jednym z łóżek, które wyglądem przypomniały mi, że ja sama spałam na dokładnie takim samym. Siedziała na nim skulona dziewczyna, która zdawała się mieć może szesnaście lat. Ciemne włosy opadały jej na twarz, na której dojrzałam ciemnofioletowe plamy, a jej usta były nienaturalnie opuchnięte, może przygryzione. Nawet na nas nie spojrzała, jej oczy wciąż były skupione na kolanach, choć gęste rzęsy nie zakryły pustki, która ani na chwilę nie zniknęła w jej zielonych tęczówkach. Nie chciałam nad nią stać, ale, gdy spróbowałam się odsunąć, porucznik wpił palce w moje barki i sapnęłam z czegoś, co chciało się ukształtować na panikę. – Niektóre popadają w obojętność, nie mogąc znieść swojego życia, które, spójrzmy prawdzie w oczy, wcale nie jest życiem. – pochylił się nad moim uchem i poczułam na skórze ciepło jego oddechu. – Są tutaj po to, żebyśmy mieli co ruchać, taka nasza mała zwierzęca natura. – wymruczał, a ja odchyliłam głowę, zaciskając zęby. – Och! A tam... – szarpnął mną i przesunęliśmy się o kilka łóżek dalej, gdzie leżała zapłakana kobieta, kurczowo trzymając się czerwonej pościeli. Zauważyłam krew na wewnętrznej stronie jej uda i zawirowania w żołądku nasiliły się, a ja przełknęłam ślinę, próbując się opanować. – masz inny przypadek, który ma głęboką depresję i marzy o śmierci. Powiem ci, że niektórych to jeszcze bardziej podnieca. Wiesz, łzy obrzydzenia, upokorzenia i bólu. Pewnie Brandner cię tak urządził, co? – spytał kobiety, a ta tylko wierzgnęła się na łóżku, odsuwając się jak najdalej od nas. – Niski, lekka nadwaga, broda, blizna na policzku po jednej z was? – gdy do moich uszu dobiegł wzmożony szloch, usłyszałam, że Kaulitz się uśmiechnął. – Wiedziałem. On lubi takie jak ty. Ciasne tak, że ledwo palec możesz włożyć, więc co się dziwić, że potem chodzą całe zakrwawione, jak rozrywa je wewnątrz? – mruknął beztrosko i pociągnął mnie dalej, a mi zaczęło się nagle kręcić w głowie. Nie mogłam uwierzyć, że on mówił o tym tak po prostu, jakby to nie było nic okrutnego. Nie mogłam uwierzyć, że to oglądałam. – Ty byś skończyła tak. – przed nami siedziała sztywno wyprostowana brunetka, posiniaczona z raną na policzku, z której spływała kropelka krwi. Znieruchomiałam, gdy podniosła na mnie nienawistne spojrzenie, a Kaulitz się roześmiał. – Typy, które walczą do końca, dają najwięcej frajdy. Oczywiście pomijam te, którym się to podoba, ale cóż, tych jest niewiele.
- Mam nadzieję, że zdechniecie. – wypluła brunetka, unosząc dumnie podbródek. – Mam nadzieję, że pewnego dnia któraś ci odgryzie fiuta i zdechniesz jak pies.
- Na to nie licz, maleńka. – odparł radośnie Kaulitz. – Moja osobista kurwa lubi ssać mojego fiuta i nic na to nie poradzę. – nie wiedzieć czemu, dopiero w tym momencie zrobiło mi się niedobrze, gdy wyobraziłam sobie jakąś kobietę obciągającą porucznikowi. Zaczynało mi się robić słabo. Tak słabo, że gdy zostałam pociągnięta do kolejnego łóżka, potknęłam się o własne nogi. – Laleczko, jeszcze nie mdlej. Mam coś ciekawszego. – i dotarło do mnie, skąd ten mdły zapach. Kobieta, która leżała na łóżku, była chyba nieprzytomna, bo miała zamknięte oczy i nie poruszała się ani o milimetr. Krew była wszędzie. Na jej ciele, na pościeli, na bieliźnie. Na twarzy i dekolcie widziałam śladowe ilości zaschniętej spermy. Włosy potargane i... – To efekt gangbangu... I chyba jej się nie spodobało. – zaśmiał się ze swojego niezbyt udanego żartu, a ja zadygotałam z nagłego zimna, które mnie przeniknęło do kości. – Cóż, tak czy siak mamy tu zasadę, że nie może być więcej kobiet, niż łóżek, więc, jeśli same nie umrą, są zabijane... – zamyślił się na chwilę, a ja zachłysnęłam się powietrzem, gdy dotarło do mnie, że kobieta wcale nie oddychała. – Te najbardziej zużyte idą na pierwszy ogień...
- Ona nie żyje. – przerwałam mu ze zgrozą, słysząc dziwny pisk w uszach i zaczęło mi się robić jeszcze zimniej.
- Zauważyłem. Pamiętaj o jednorazówce. – powiedział tylko, a ja po prostu nie mogłam zrozumieć, jak on mógł być tak nieczuły na to, co się wokół niego działo. Jak on to mógł mówić w taki sposób. – Więc te zużyte idą na pierwszy ogień. Jedno łóżko zostało odstąpione dla ciebie, więc dla pocieszenia powiem ci, że specjalnie dla ciebie została zabita jeszcze jedna. Więc zabiłaś już drugą osobę i jesteś morderczynią jak my wszyscy. Witamy na pokładzie, laleczko.
Gapiłam się oniemiała na kobietę i wtedy coś kliknęło w mojej głowie i wszystko wskoczyło na swoje miejsce. To była moja sąsiadka, z którą ostatni raz rozmawiałam w ciężarówce, przywożącą nas tutaj. Pochyliłam się i zwymiotowałam do reklamówki, a w uszach brzmiał mi donośny śmiech Kaulitza. Łzy spłynęły mi po policzkach i stałam tak kompletnie upokorzona przez swoją słabość i przerażona, że żyłam w jednym pomieszczeniu z kimś tak potwornym. I przegrana. Nie chciałam nawet wiedzieć, czy były tutaj te dziewczynki, które zostały zabrane do tej twierdzy. Może jedna z nich została zabita, by oddać mi łóżko. Spałam na łóżku, na którym wcześniej leżała zgwałcona kobieta. Jak miałam wymazać to z głowy jak myśli o rodzinie? Jak ja mogłam...? – W sumie zastanawiam się teraz, po co ja cię zmuszałem do jedzenia śniadania. – powiedział, a z jego głosu wciąż biło rozbawienie. Zwróciłam chyba całe swoje śniadanie, aż z braku sił zatoczyłam się i upadłabym na martwą sąsiadkę, gdyby Kaulitz nie złapał mnie znów za barki. – To skoro już wszystko wyrzygałaś, to idziemy dalej. – zarządził, a ja nieprzytomnie pozwoliłam się wyprowadzić z burdelu, nie mogąc spojrzeć na ani jedną kobietę więcej. Kręciło mi się w głowie i bałam się, że zaraz zemdleję. Jego silny dotyk wcale nie pomagał, a tylko wzmagał poczucie, że to on mnie do tego doprowadził. Człowiek, który mnie uratował, teraz sprawił, że zaczął mnie przerażać. A reszta... Jak na mogłam się swobodnie poruszać po tym budynku, jeśli wokół mnie tłoczyły się potwory? W końcu do mnie dotarło, kim ja byłam otoczona i kim ja tak naprawdę byłam w tym miejscu. W każdej chwili mogłam zostać potraktowana jak tamte kobiety z moją sąsiadką na czele, która była w podobnym wieku do mnie.
Ledwo udawało mi się wspinać po schodach i nawet nie reagowałam na to, jak dziwnie się na mnie gapili, szczególnie, że w dłoniach kurczowo trzymałam reklamówkę z własnymi wymiocinami. Nic do mnie nie docierało. Dokąd szliśmy, co mówili, skąd ten szum w uszach. Dwoiło i troiło mi się w oczach, wykończona, zestresowana, zastraszona. A potem stanęliśmy przed drzwiami, które on otworzył i moje powieki na nowo otworzyły się.
- Ta jeszcze żyje. – oznajmił za moimi plecami. Przede mną malowała się chyba najgorsza scena z możliwych. Chrapliwe oddechy, łkanie, nagie ciała, krew. Znów przewróciło mi się w żołądku i poczułam kwas w gardle. Kobieta była gwałcona przez dwóch żołnierzy, którzy bez skrupułów używali jej jak zabawki, nie przejmując się, że błagała o litość. Polka. To była Polka. – Myślisz, że zamieni się w tę zobojętniałą? Ja myślę, że umrze. Pamiętaj o jednorazówce. – wymruczał. Chciałam się odsunąć, wyjść, ale on mi nie pozwolił, trzymając mnie mocno za barki. Patrzyłam do momentu, aż jeden z żołnierzy zauważył naszą obecność, nie zaprzestając poruszania się w niej. – Nie przerywajcie sobie, chłopcy. – rzucił, machając w ich stronę ręką. Nie wierzyłam, że naprawdę byłam tego świadkiem. Jej płacz wywiercał mi dziurę w głowie, przeszywał mnie na wskroś, chciałam zamknąć oczy, ale nie potrafiłam. Nie wiedziałam, do czego zmierzałam. Dlaczego robiłam sobie jeszcze większą krzywdę? – Wyobraź sobie, że mogłaś być na jej miejscu. Giesler pieprzyłby twoją dupę, sapałby nad twoim uchem, a pod tobą leżałby stękający Prandhoff, rozrywając twoją cipę na pół. Fajna wizja, co? Krew ciurkiem spływałaby po twoich bladych udach, płakałabyś i prosiłabyś, by przestali, a oni by przestali dopiero wtedy, aż spuściliby się na twoją śliczną twarz. Potem kazaliby ci zlizać spermę zmieszaną z twoimi łzami i być może to by sprawiło, że chcieliby cię przerżnąć jeszcze raz. Na skraju przytomności. Z bólu co chwilę byś mdlała, ale ten sam ból by sprawił, że z powrotem byś wytrzeźwiała i to działoby się w kółko, wciąż ze świadomością, że miałabyś dwa chuje w sobie. Robiliby sobie z tobą, co tylko by zapragnęli. Każda pozycja, każda rzecz, która byłaby obrzydliwsza dla ciebie, niż poprzednia. Pamiętasz o jednorazówce?
Zostałam wyciągnięta na korytarz, gdy znów wymiotowałam, choć już prawie nie było czym. Znów płakałam, dusząc się powietrzem, a on nie puścił mnie tym razem ani na moment. Torsje nie ustępowały, osłabiając mnie sekunda po sekundzie, aż zaczęłam szlochać, chcąc, by to się skończyło. Mój żołądek był już kompletnie pusty, ale wciąż się kurczył, próbując się opróżniać. Byłam lodowata i trzęsłam się z zimna i dopiero po dłuższej chwili do mnie doszło, że Kaulitz wcale się nie śmiał, a zamiast tego trzymał mnie mocno w ramionach.
- Zawołaj sprzątaczkę. – usłyszałam nad głową i wtedy też zauważyłam, że jednorazówka leżała na podłodze niecały metr przede mną, a ja opierałam się o porucznika, który stał przy ścianie, wydając w kółko jakieś polecenia. Zarzygałam podłogę. – Już koniec? – spytał, gdy ja tępo mrugałam oczami, prawie wcale nie oddychając. Nigdy wcześniej się tak nie zachowałam. Nawet, gdy byłam pijana, zawsze trafiałam tam, gdzie było trzeba, głównie do muszli klozetowej. Zarzygałam podłogę. Jęknęłam głucho, gdy nagle świat mi zawirował przed oczami, a ja znalazłam się na rękach porucznika. – Przysięgam, że nie ma z tobą rozrywki. – mruknął, ignorując fakt, że pewnie prawie zwymiotowałam na jego buty. A może to zrobiłam? To było obrzydliwe. A on i tak to zignorował.
- Jesteś bestią. – wymamrotałam, wciąż czując mokre ścieżki łez pozostawionych na policzkach. Syknęłam, gdy mnie sobie poprawił, dociskając postrzelone ramię do swojego torsu. – Nie rozumiem, dlaczego traktujecie tak kobiety i nie rozumiem sensu tej pieprzonej wojny i nie...
- To o tym nie myśl. – przerwał mi beznamiętnie, a ja, z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, pierwszy raz się przy nim rozpłakałam. Nagle poczułam się słaba i bezbronna i każda sytuacja, którą chciałam nagiąć na swoją korzyść, wydała mi się być całkowicie bezsensowna. Przecież on i tak mnie w końcu zabije, czyż nie? Albo mnie komuś odda. Najpierw zostanę zgwałcona, a potem zabita. A może mieli tutaj nekrofila? Boże, o czym ja myślałam?...
Nie odezwał się już ani słowem, podczas gdy ja całą drogę zagłuszyłam swoim łkaniem. Nie puścił mnie nawet, gdy znaleźliśmy się przy drzwiach do jego pokoju, jakimś cudem udało mu się otworzyć je i wejść razem ze mną do środka. Postawił mnie na nogi dopiero w łazience przy zlewie, każąc mi opłukać usta, co posłusznie uczyniłam. Czułam się tak potwornie zmęczona, że nie miałam ani krzty ochoty na jakiekolwiek spieranie się z tym człowiekiem. A nawet gdybym miała, nie mogłabym, bo był zły, a to oznaczało, że mógł mnie traktować, jak tylko chciał. Teraz tym bardziej miałam mętlik w głowie i nie rozumiałam, dlaczego właściwie mnie uratował.
Gdy tylko skończyłam, co miałam zrobić, znów mnie wziął na ręce i tym razem też nie oponowałam. Do momentu, aż stanął nad moim łóżkiem i pochylił się, by mnie na nim położyć. Pisnęłam głośno i złapałam go za szyję, zaciskając zęby z bólu.
- Puść mnie, do cholery. Chcę tylko... – zaczął, puszczając mnie, ale ja wczepiłam się w niego i nogami, uniemożliwiając mu zrzucenie mnie. – Co ty, do kurwy nędzy, odpierdalasz? – spytał poważnie zirytowany.
- Nie będę tu spać. Powiedziałeś, że przez to łóżko jakaś kobieta została zabita. – wydyszałam w jego klatkę piersiową, a on się wyprostował.
- No i co z tego? Podaj mi jeden powód, dla którego to miałoby czynić to łóżko gorszym łóżkiem od innych. – warknął, a ja zacisnęłam powieki, nie wierząc, że dopiero co sobie przypomniałam, że był mordercą i psychopatą, a ja znów miałam czelność mu się stawiać. Ale... Ale nie mogłam spać na tym łóżku. Za nic.
- Nosi ślady krwi i... spermy.  – wydusiłam, przełykając głośno ślinę. – Postaw mnie. Od dzisiaj będę spać na podłodze. – oznajmiłam mu, a on prychnął, choć wiedziałam, że to wcale go nie rozbawiło. Ale taka była prawda. Wolałam spać na podłodze, niż na tym łóżku. W czym był problem? To był mój kręgosłup.
- Ciebie chyba doszczętnie pojebało, kobieto. Nie po to to kurewstwo tu stoi, żebyś ty zajmowała mi podłogę. Przestań się zachowywać jak głupi dzieciak. – znów spróbował mnie zrzucić, ale w ostatnim momencie udało mi się przylgnąć do niego jeszcze ciaśniej. – Pia. Puść. Mnie. – rzucił lodowato, cedząc każde słowo. Nie mogłam. Choć przeraziło mnie to, że nazwał mnie po imieniu. Po prostu nie mogłam. Nawet mimo tego, że jego klatka zaczęła się unosić niespokojnie i wiedziałam, że go wkurzyłam. Boże, co ja wyprawiałam? Ale to tak bardzo mnie brzydziło... – Jak ty mnie wkurwiasz, to nawet nie da się tego słowami opisać... – westchnął i odwrócił się nagle. Może chciał mnie wyrzucić za okno? Oddać komuś? Poczułam, że znowu zrobiło mi się zimno i musiałam zblednąć. Już otwierałam usta, by cofnąć wszystko, co powiedziałam, gdy jego palce wpiły się w moje boki i dosłownie wyszarpnął mnie od siebie, rzucając mnie na coś miękkiego. Co do...? – Powiedziałbym, że teraz mi wisisz przysługę, ale nawet nie masz tego, co ja chcę. – zostawił mnie na swoim łóżku i szybkim krokiem opuścił pokój, trzaskając drzwiami. Przez dłuższą chwilę patrzyłam na nie, zastanawiając się, co się stało takiego, że udostępnił mi swoje łóżko, ale nie miałam siły na myślenie. Byłam tak cholernie zmęczona przez to, co się stało, że moje powieki niemal samoczynnie opadły. Chciałam zasnąć i zapomnieć obrazy. Odetchnęłam, próbując zignorować fakt, że powinnam umyć zęby. Chyba zaczęłam szlifować tę umiejętność aż do perfekcjonizmu. Jeśli uda mi się wyprzeć obrzydliwe scenerie, których byłam świadkiem, będę cholernym mistrzem. Przesunęłam głowę na poduszkę, mimowolnie wdychając zapach męskiego ciała i nawet nie zauważyłam, kiedy odleciałam.
Sny znów były chaotyczne, pokazywały wszystko to, o czym chciałam nie myśleć, słyszałam śmiech Kaulitza, jego pogardliwy ton głosu, szczupłe palce wbijające się w moje barki. Mętne wrażenie, że będę miała siniaki, unosiło się wokół jego osoby, która wciąż mnie popychała przed siebie, odkrywając przede mną brudną stronę medalu. Chciałam się od niego uwolnić, ale nie potrafiłam. Wciąż się ze mnie śmiał, kiedy ja ociężale powłóczyłam nogami. Głośniej, głośniej i głośniej. Otworzyłam oczy, oddychając ciężko, znów mając to ogłupiające poczucie, że dopiero co zasnęłam, a już się obudziłam. Spojrzałam na zegarek i westchnęłam, gdy dojrzałam na wyświetlaczu dwunastą czterdzieści trzy. Musiałam przespać przynajmniej trzy godziny, a wcale nie czułam się przez to lepiej psychicznie. Byłam w pokoju sama i co było najbardziej wytrącające z równowagi to to, że burczało mi w brzuchu i naprawdę chciałam się roześmiać z tego powodu. Mój organizm był nie dość, że bezczelny, to na dodatek miał gdzieś to, co sądził o tym mózg. Nie chciałam jeść. Nic mi się nie chciało, ale usiadłam na łóżku, sprawdzając, czy męczyły mnie jeszcze mdłości. Nie męczyły. Odetchnęłam z ulgą i powoli zsunęłam się na podłogę, decydując się na umycie zębów. Miałam wciąż ten obrzydliwy posmak w ustach, więc szybko przemierzyłam pokój, by znaleźć się przy zlewie w łazience i z tego wszystkiego zapomniałam o postrzelonym ramieniu i jęknęłam głośno, gdy ból przeszył mnie na wskroś. Do cholery, czemu nikt mi nie dał na to jakichś tabletek, albo chociaż nawet zastrzyku, choć ich nie znosiłam? Zacisnęłam zęby i sięgnęłam po szczoteczkę i pastę. Sapnęłam, gdy przed oczami znów pojawili mi się żołnierze z kobietą pomiędzy nimi. Boże, to było straszne. A gdy tylko sobie przypominałam, że porucznik mówił, że to ja mogłam być na jej miejscu, robiło mi się słabo. Dysząc ciężko, skupiłam się na szorowaniu zębów, by pozbyć się kwasu z ust. Jak ja miałam cokolwiek zjeść, jeśli każde wspomnienie przyprawiało mnie o nieprzyjemne uczucie w żołądku? A jeśli zobaczę tych żołnierzy? A jeśli zobaczę tego, który chciał mnie dla siebie? A jeśli znowu ktoś się do mnie przyczepi? Opłukałam usta, czując łzy w oczach. Porucznik zrobił mi krzywdę. Nie miałam pojęcia, po co on to wszystko uczynił, ale wolałam żyć w nieświadomości, co się wokół mnie działo. Nie chciałam wiedzieć, że się tak zachowywali, ani, że kobiety tak cierpiały, zanim zostawały zabijane. Co miałam zrobić, by zapomnieć?
Wspięłam się na parapet, uchylając okno, by nabrać odrobinę świeżego powietrza. Na polu nie było żadnej znajomej twarzy, ale nie przeszkadzało mi to. Było chociaż kilku żołnierzy, którzy zupełnie nieświadomi tego, że ich podglądałam, wyglądali, jakby prowadzili walki wręcz. Gdzie teraz podziewał się porucznik, skoro z nimi nie ćwiczył? Obracał swoją darmową prostytutkę? Może miał jakieś służbowe sprawy do załatwienia? Może widział się ze swoim przyjacielem i wyśmiewali mnie za słabość, jaką okazałam w obliczu tego, co zobaczyłam? Nie, nie mogłam o tym myśleć... Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy wyobraziłam sobie, że Maria wściekłaby się na pana porucznika, gdyby się dowiedziała, dokąd mnie zaciągnął. Pamiętałam, że nie chciała, bym wylądowała w burdelu. Nie wiedziałam tak naprawdę, dlaczego jej zależało. Może byłam podobna do jej córki? Wątpiłam, by taki był powód jej zachowania. Oni wszyscy byli skrajnie nienormalni. Kaulitz nie brzmiał na takiego, kiedy jeszcze był gitarzystą w zespole. Czytałam różne wywiady z nimi i co prawda mówił często o seksie, ale zupełnie nie pomyślałabym, że skończyłby jako człowiek, który cieszył z cudzej krzywdy na tle seksualnym. W ogóle z cudzej krzywdy, jakby to miało być coś zabawnego.
Nagle usłyszałam szczęk zamka i zacisnęłam powieki, nawet nie ruszając się z miejsca. I tak bym nie zdążyła zatrzeć po sobie śladów, a on już widział mnie na parapecie i wcześniej nic na ten temat nie mówił. Odwróciłam się do drzwi, które właśnie się otwierały, a do pokoju wszedł porucznik z papierosem w ustach i poczułam natłok śliny. Zmarszczyłam czoło, gdy drzwi zostały szeroko otwarte, a Kaulitz ruszył w stronę swojego biurka, na którym dopiero teraz zauważyłam popielniczkę. Nawet nie odważyłam się spytać, o co chodziło, ale zaraz wszystko stało się jasne, bo do środka zaczęli się wtłaczać żołnierze, przynosząc części jakiegoś mebla, które szybko okazało się być łóżkiem. Nie miałam pojęcia, że można było się z tym uwinąć w tak zawrotnym tempie, ale dopiero co przyszli, a już zaczęli składać go w jedną całość na środku pokoju, znikąd biorąc wkrętarkę i wkręty. Kaulitz skądś wziął dla mnie łóżko. A moje, które nie było moim, a jakiejś kobiety, która być może na nim umarła, zaczęło być rozkręcane. Czym ja sobie na to zasłużyłam? Kolejny żołnierz wszedł z białym materacem, a jeszcze kolejny z poduszkami i kołdrą. Nawet nie zwrócili uwagi na to, że ktoś siedział na parapecie, całkowicie pochłonięci swoją pracą. W ciągu chyba niecałych dziesięciu minut na miejscu łóżka z burdelu stało szersze, całe z ciemnego drewna z kolumienkami w rogach i białą pościelą. W powietrzu unosił się zapach papierosów, a porucznik spojrzał na mnie, opierając się biodrem o swoje biurko. Przez dłuższą chwilę mierzyliśmy się od góry do dołu, choć nie wiedziałam po co. Zaskoczyłam, że chyba chciał, żebym mu podziękowała, ale nie odezwałam się ani słowem, bo nie wyobrażałam sobie, że po tym, co przez niego dzisiaj przeszłam, miałabym być dla niego uprzejma. Wolałam milczeć. Nagle uśmiechnął się kpiąco i odsunął na środek pokoju, wyciągając ręce w stronę łóżka, jakby chciał go zaprezentować. I wcale się nie myliłam.
- Model używany wyłącznie przez Georga Listinga, który mieszka zaraz obok.  – zaczął oficjalnym tonem. – Żadnych kurew, żadnej masturbacji, żadnego srania i szczania na łóżko. – wyliczał, coraz bardziej rozbawiony. – Nowy materac, nowe prześcieradło, nowe poduszki i nowa kołdra. Co o tym sądzisz, czcigodna rzygająca dziewico? – spytał, parskając w końcu śmiechem, a ja znów poczułam się tak, jakbym dostała z otwartej ręki w policzek. – Powiedziałem coś nie tak? – zmarszczył czoło, przerysowując mimiką zmartwienie, a ja prychnęłam, ignorując rozpalone policzki. On był okropny. Był kimś, na kogo brakowało mi słów i to było tak cholernie frustrujące, że niemal natychmiast zapominałam, że powinnam się go bać.
- Nie...
- ...jestem dziewicą – dokończył za mnie, a na jego twarzy wymalował się sarkazm. – Nie rzygałam. Nie należy mnie czcić. Niepotrzebne skreślić. Skreślam to trzecie. Ty niegodna czci rzygająca dziewico.
- Jesteś...
- Mordercą. Sadystą. Antychrystem. Pierdolnięty. Wyuzdany. Obrzydliwy. – wyszczerzył do mnie zęby. – Niepotrzebne skreślić. W tym przypadku oczywiście nie skreślamy ani jednego określenia, prawda, laleczko? – wymruczał, a ja zacisnęłam zęby, odmawiając odpowiedzi. To był jakiś żart i przy tym bardzo nieśmieszny. Dlaczego on się taki stał? – Masz u mnie dług za uratowanie ci życia, użyczenie ci swojego łóżka i danie ci nowego na własność. Bardzo źle rokujesz na przyszłość, laleczko. – pokiwał głową i zaciągnął się papierosem. – Będziesz musiała się porządnie zastanowić nad tym, jak chcesz spłacić swój dług i to tak, żebym ja był zadowolony. – uśmiechnął się krzywo. – Wrócę po ciebie, gdy będzie obiad. – dodał i jak zwykle poszedł w cholerę, zostawiając mnie samą na parapecie.
Cóż, przynajmniej miałam łóżko.

~~~~

Sparkle - Coś od niego chcę, ale ciągle nie wiem co xD No i tak czy siak wiadomo, że nie umiem pisać rzeczy obrzydliwych. Taki defekt xD
Ewelina - To nie jest męska dziwka :)
Smok - To NIE jest Tom. W ogóle powinnam standardowo zacząć od tekstu, że Pia sądzi, że to Tom jest, nie Bill, więc dlaczego Ty myślisz inaczej... xD Żorżetta nie oddałaby łóżka, gdyby nie dostała nowego, więc izi xD Też mi brak empatii w tym przypadku, jeśli to pociesza w jakikolwiek sposób xD W kwestii mutacji - nie wnikam :D
Klaudia L - Całkiem trafny cytat, pomijając wesołe tempo piosenki! I co do tego, czego on chce, a czego ona nie ma - zdecydowanie chodzi o to właśnie, że jest... mmm... jak to ująć...Cóż, on nie sądzi, by mogła zupełnie mu się oddać bez żadnych komplikacji uczuciowych, a jemu zależy tylko na pustym seksie. Trochę się mijają z celami. I nie, nie słodź mi więcej xD
Monika - Wstawiałabym częściej odcinki, ale cóż...
Wonderwall483 - Myślałam, że uczucia Pii to rzecz, która mi najgorzej wychodzi xD
Effie - Kisiel? Na samą myśl o kisielu mi niedobrze i mówię całkiem serio o.O
Shindi S. - Nie mogę pisać dłuższych rozdziałów, to przeczy mojemu prawu, które sama ustanowiłam, a mianowicie - pięć stron. Stosuję to już od... dawna! xD A co do ich konfrontacji seksualnej - dziwna ja, sama nie mogę się doczekać xD
Vergessen Engel - I tak pewnie jest surrealistyczne, więc spoko :) Klaudia słusznie zauważyła, że być może wczepienie się miało coś wspólnego z koalą xD I jeśli kiedykolwiek nie zrozumiesz porucznika, podpowiadam - taki kaprys!

15 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest... zły. Taaaak, to dobra określenie.
    A jest zły w takim sensie, że nie możesz powiedzieć, że ci nie wyszedł.
    Nie był obrzydliwy, czy coś. To znaczy nie, źle. Był, tak sądzę. Ale mnie chyba takie rzeczy nie ruszają po prostu. Czasem robi mi się nie przyjemnie wewnątrz, ale nigdy nie wymiotuję, a dziwne obrazy nie śnią mi się po nocach i nie prześladują przez pół życia.
    Kolejny rozdział, który wrzucę do jednego worka z tym, gdzie Kaulitz doprowadził do spotkania trzeciego stopnia twarzy żołnierza z niczego niewinnym talerzem. Nie obrzydliwe, nie złe technicznie, czy jakkolwiek inaczej, ale takie, że moja moralność, czy cokolwiek innego nie pozwala mi nazwać ich dobrymi, czy fajnymi.
    Ale to dobrze, bo taki był zamiar, taak?
    Tak :D
    No i ten odcinek był beznamiętny, ale cholera, to właśnie tutaj pasuje. Nie wiem, jaką namiętność chciałaś tu wrzucić, ale tak jest idealnie.
    Zimny Kaulitz, beznamiętny, wręcz znudzony. Oprowadza Pię po piekle i nie wykazuje żadnych emocji.
    Co ty chcesz od tego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten komentarz to w ramach poprawy statystyk xD
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Ymmm mam rozjebany mózg... Hmm. Czy tylko ja myślę, że porucznik ma męską.dziwkę. Burdel przyprawił mnie o mdłości tyle w.temacie. Nowe łóżko? Libie to!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu mam wrażenie, że jego osobistą kurwą jest Tom? xDD
    Jeżeli jestem w błędzie, to proszę abym została z niego wyprowadzona :D
    Chociaż to mogłoby być ciekawe, no i miła powtórka z rozrywki xD Chyba, że Pia sobie szybko dorobi chuja, wtedy Kalosz będzie miał dwa fiuty do dyspozycji xD Jakby się jeden zmęczył, byłby drugi.
    I tak, Bill już nie zalicza się na zwykłego socjopatę, ale socjopata sadysta z czymś jeszcze, ale jak na razie nie bardzo wiem z czym xD
    I racja. Pia powinna się obawiać faktu z kim dzieli lokum...
    Och! Najważniejsze: Co zaproponuje mu "Laleczka"? Łopatą w łeb, czy może kastracja? xDD Bo chyba nie powie " Dobra Mały, weź mnie przeleć. Przynajmniej udowodnie, że nie jestem cholerną dziewicą, lecz kobietą z klasą, która się nie szmaci. Dobra. Teraz się zeszmacę. Bywa, nie Mały? " xD
    Pytanie, na czym teraz będzie Żorżeta spała? Chyba nie na podłodze? Czy może stwierdział " a dobra. Mogę zamienić czyste łóżko na te ospermione, po jakiejś wyruchanej Polce. Może jej duch w nocy mnie wykorzysta :D"

    A odcinek cały fajny, choć troche powiało "zgrozą", tyle że ma wyprane szare komórki, brak mi empatii więc jakoś nie ubolewam i nie rzygam pod siebie jak Pia :D ogólnie to byłoby mi żal mojej pysznej sałatki, aby tak sobie ją wyhaftować na podłogę. Także tego. Mogę kumplować się z Kaloszem, pod warunkiem, że mi nie będzie kazał patrzeć jak pieprzy brata xDD Chyba, że faktycznie nie jest to Tomasz, ani żaden inny facet/przyjaciel/"przyjaciel", a np. zmutowana kobieta, która ma i cipe i fiuta xD Albo doczepia sobie, albo nic nie doczepia. A jedynie Kaulitz blefował z tym, że Pia nie ma tego czego On chce by miała. No wiesz, by nie wydał się z tym, że od samego początku leci na nią i tylko by ją pieprzył jak dziki królik w buszu. Przecież już i tak jego zacna renoma mówi, że psychiatryk nie pomoże.. w sumie nic nie pomoże, na pierdolnięcie jakie posiada pod kopułą xD
    Także czekam na jakieś objaśnienia potem :D
    P.S. Mam wrażenie, że dzisiaj przekroczyłam możliwości swego bełkotu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa...brak mi słów.
    Muszę się z tym przespać i dopiero jutro wykrzesam z siebie coś...lepszego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Für ihn ist Liebe gleich Samenverlust
      Mädchen sei dir dessen stets bewusst:

      Männer sind Schweine
      frage nicht nach Sonnenschein
      Ausnahmen gibts leider keine
      in jedem Mann, steckt auch immer ein Schwein"

      I właściwie ten tekst piosenki przychodzi mi na myśl po przeczytaniu, oczywiście nie w takim "skocznym" wykonaniu. W pewnym momencie myślałam, że to opanowanie ze mnie zejdzie, bo kiedy już doczytałam jak on z obojętnością mówi o tym jak je traktują czy o tym, że je zabijają...no kurwa! Z pierdolonego, medialnego romantyka do takiego skurwysyna?! Za takim czymś zawsze musi stać kobieta, bo tylko my jesteśmy zdolne do tego, by tak wypatroszyć faceta i nie chcę tu nikogo obrażać.
      I co on w ogóle pierdoli, że ona nie ma tego, czego on chce? Najwyższego szczebla kurewstwa? Pontonów, zamiast warg, które lepiej mu zrobią? O co mu do cholery chodzi? Ma obok siebie wrażliwą kobietę, która jest w stanie wydobyć z niego odrobinę człowieczeństwa, dać trochę normalności.
      Swoją drogą...to jak ona się na nim uwiesiła, było odrobinę...rozczulające (??). Takie wczepienie się niczym koala zawsze się sprawdza :D
      No i kiedy ja się doczekam jakiejś ekchem...romantyczniejszej sceny? Hahahaha, taki żarcik sytuacyjny! xD
      Muszę Ci chyba częściej słodzić, skoro po tym szybciej wstawiasz nowości! Tak, tak, też Cię kocham :*
      P.S. Chciałam dać Ci "zagadkę" co do tekstu, może już wiesz, ale żebyś się nie przemęczała - Die Ärzte - Männer sind Schweine. :*******

      Usuń
  5. Uhhhhhhh ! czemu te odcinki sa takie krotkie ? ; o zawsze, jak dojeżdżam do konca to mysle sobie .. ' co jest ? juz koniec ? ' . Ale widzę, że wszystkie odcinki starasz się pisać mniej więcej takiej samej dlugosci. Co mnie bardzo nie zadowala :P ale cooooz . Wole juz, zebys pisala takiej dlugosci, niz wcale :D Nie moge sie doczekac, az przeczytam kolejny ! i tutaj rodzi się moje pytanie :D kiedy to natąpi ? ;d . wysyłam Ci duuuuuuzo weny :D nie wiem skad, bo sama takowej nie posiadam, ale to juz sie wytnie ;D pisz, pisz dziewczyno bo masz talent !

    OdpowiedzUsuń
  6. oj czemu teraz?? blee ale coz czekam xD a tresc ah przeraza mnie te opisy i wogule

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak sobie czytam komentarze i widze, ze jest domysł, iż to Tom jest męską dziwką, lub inny facet . ja mysle, ze to jest jakas zajebista dupa, o ktora swojego czasu Pia jeszcze bedzie bardzo zazdrosna :D

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie opisałaś uczucia Pii, wyszło Ci to dzisiaj po prostu mistrzowsko. zwłaszcza to już po burdelu, jak poczuła obrzydzenie do porucznika i do tego wszystkiego i dotarło do niej, że wcale nie znajduje się w kolorowej bajce.

    oczywiście Porucznik zabija swoją osobowością, jest taki niegrzeczny że ooch :D

    czekam na kolejną część oczywiście! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tymczasowo będę pisała lakonicznie.
    Podobało mi się! Chociaż akurat kisiel jadłam to zrobiła mi się z lekka niedobrze, bo... Ugh. -,-
    Czekam na nn. :)
    PS. Kurwa, nienawidzę pisać tak krótkich komentarzy. -,-

    OdpowiedzUsuń
  10. Wieder ist zu wenig. Pisz kobieto dłuzsze te rozdziały, bo mi mozg siadze z przegrzania z domysłów. Czekam na ich konfrontacje seksualna ... ahh az sama sie podniecam tym jak tylko o tym pomysle co mozesz z tego stworzyc :D

    OdpowiedzUsuń
  11. O em dżi.
    Rozwalasz.
    Genialny opis tego, co dzieje się z kobietami w burdelu. Bezbłędne, ponieważ można przypuszczać, że tak właśnie je traktowano podczas prawdziwych wojen. Za to właśnie masz ogromnego plusa! Dobrze, że to nie było takie uogólnione, ale... cóż... mnie też się chciało rzygać jak to wszystko czytałam.
    Pia mnie rozwaliła, kiedy nie chciała spać na łóżku po zmarłej kobiecie. Śmiać mi się chciało, kiedy wyobraziłam sobie, jak ona musiała wyglądać, gdy tak na nim wisiała (wciąż przyjmuję, że pan porucznik to Bill).
    Pod koniec rozdziału, porucznik wydawał się naprawdę odmieniony... Ciekawe dlaczego.
    Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Sądzę, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, dlaczego nie komentuję. Robię to w tym momencie dlatego, że nie chcę żebyś miała mi za złe. Tym bardziej, że chciałam to i tak w końcu zrobić, ale przelogowywanie się z konta na konto mnie drażniło.
    Wróciłam do znienawidzonego miejsca, więc łatwiej mi się wczuć w to co czytam.
    To był jeden z tych gorszych rozdziałów, które... do smacznych nie należały.
    Oho, nie spodziewaj się niczego inteligentnego, bo teraz pod wszystkim co mi wysyłasz komentuję na bieżąco. A nie chce mi się w archiwum szukać tego co napisałam na ten temat.
    W każdym bądź razie z jednej strony współczuję Pii, z drugiej... Niech dziewucha się faktycznie cieszy z tego, że jeszcze żyje, chociaż prawdopodobnie wolałaby być martwa, jakby nad tym dłużej pomyślała.
    Kolejny plus: dostała nowe łóżko, będzie mogła spać spokojnie, nie myśląc o tym, że jakaś kobieta została na nim zgwałcona i tak dalej.
    A Kaulitz jest zimnym... draniem. Tak, no. To idealne określenie. I chociaż znam cała sytuację lepiej niż inni, do tej pory nie wiem jaki on właściwie ma w tym wszystkim cel i to mnie cholernie zastanawia.
    Kocham Cię i weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. ,, taka nasza mała zwierzęca natura” to zabrzmiało bardziej niż ironicznie, genialne stwierdzenie.
    Opis burdelu, sytuacji kobiet był dość upiorny, a wygląd tej kobiety od gangbangu? To dość obrzydliwe. W każdym razie, muszę przyznać, że opisy podziałały na wyobraźnię.
    I jeszcze na końcu jak jej pojechał, czcigodna rzygająca dziewica :D Wyborny tekst!
    PS. Tak mi przyszło na myśl, Kaulitz chyba postanowił udowodnić, w tym rozdziale, jakim to jest gnojem. Cóż, muszę przyznać, że zajął miejsce na podium, brawa dla niego.
    PS. 2, jeszcze trochę i nadrobię komentarze, oł je!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń