sobota, 22 marca 2014

KAPITEL 10

Nie wspomniał ani słowem o tym, o czym z nią rozmawiał i o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło, a ja miałam wrażenie, że byłam ostatnią osobą, która miała prawo o cokolwiek pytać. Więc skończyło się na tym, że praktycznie nie zamieniliśmy między sobą ani słowa przez resztę dnia, aż on poszedł wziąć prysznic i, gdy opuścił łazienkę, dał mi niemy znak, że teraz ja powinnam się przygotować do spania. Ubrał się w szare dresy, co mnie wyjątkowo zdziwiło i białą koszulkę, po czym zmierzył mnie krytycznym wzrokiem, ale tak samo nic nie powiedział. Zamknął szafę i wyszedł. Spojrzałam na siebie i westchnęłam ciężko. Jak ja miałam się z tego wydostać? Może jakoś uda mi się ściągnąć spodnie, które opinały mnie tak, jakby robiły za moją drugą skórę, ale nie sądziłam, bym poradziła sobie z koszulką bez płakania z bólu. Sęk był w tym taki, że ja nie chciałam zerwać szwów, a przy takiej gimnastyce mogło się tym skończyć. A niby uważałam się za inteligentną osobę...
Nagły szczęk zamka w drzwiach wytrącił mnie z ponurych rozmyślań i drgnęłam, gdy Kaulitz z powrotem pojawił się w pokoju z półuśmieszkiem na ustach, patrząc dokładnie w moją stronę. Oho, szykowało się coś ubliżającego mojej osobie.
- W mojej głowie zabrzmiało to zabawnie, więc sprawdzę jak to brzmi na głos. – rzucił, chowając ręce za plecy i pochylił się lekko w moją stronę, przechylając głowę na bok. – Zdjąć to z ciebie? – zapytał z przerysowaną grzecznością, a ja z wrażenia aż przymknęłam powieki, nie wierząc, że on naprawdę mi to zaproponował. Sapnęłam, zaciskając usta i potrząsnęłam głową, zupełnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. – Zabrzmiało bezbłędnie. – dodał wyraźnie zadowolony, a ja spojrzałam na niego ponuro. To był czysty absurd. I z tego absurdu zrobiło mi się gorąco i poczułam ucisk w dołku. Moje ciało zdecydowanie najgłupszym ciałem, jakie ktokolwiek kiedykolwiek widział.
- Nie ma mowy. – zaoponowałam, patrząc mu hardo w oczy, a on znów uśmiechnął się cwanie. Niech to szlag. Czemu on pytał o moje zdanie, kiedy najwyraźniej to był rozkaz?! Zrobił kilka małych kroków w moją stronę, a ja znalazłam swoje serce w gardle i znieruchomiałam, nie ogarniając, co teraz zrobić. Uciec? Gdzie?
- Więc próbujesz mi wmówić, że nie jesteś dziewicą, ale boisz się podejść, bym mógł ściągnąć z ciebie ubrania, czego sama nie umiesz zrobić. – stwierdził, wciąż rozbawiony, unosząc sugestywnie brwi. – Przecież nawet nie rozbiorę cię do naga i...
- Dobra, w porządku, przestań! – warknęłam i wstałam gwałtownie z łóżka, nie wierząc, że się na to zdecydowałam. Musiałam być stuknięta, albo to on tak na mnie działał. Ani jedno ani drugie nie pocieszało w żadnym przypadku, a szczególnie nie w tym.
- Grzeczna dziewczynka. – uśmiechnął się mrocznie, a po moim ciele przebiegły delikatne dreszcze. Pakowałam się w coś złego. Ale on mnie nie dotknie, jeśli mu nie pozwolę, prawda? Tylko czemu miałam wrażenie, że gdyby chciał coś zrobić, zrobiłby to tak, że nie miałabym żadnych zastrzeżeń? Było w nim coś odurzającego, gdy przebywało się w jego obecności zbyt długo. – Odwróć się. – polecił mi, a ja, zagryzając wargę, posłusznie stanęłam plecami do niego, co mnie nawet ucieszyło, bo dzięki temu nie mógł zobaczyć ani jednej reakcji na to, co miał zamiar zrobić. A zaczęło się już w momencie, gdy jego ciepłe palce złapały za brzeg koszulki, a ja musiałam zacisnąć zęby, gdy zrobiło mi się nielogicznie gorąco na kontakt opuszek palców z moją skórą. Zamknęłam oczy, próbując się uspokoić, bo w końcu to nie było nic wielkiego, ale byłam pewna, że on to robił celowo, że doskonale wiedział, jak na mnie działał. Wiedział to lepiej, niż ja sama. Ja natomiast zdawałam sobie sprawę, że jemu nie zależało, że chciał tylko sobie coś udowodnić. Gdyby było inaczej, zaciągnąłby mnie do łóżka już pierwszego dnia. Pewnie musiał pokazać, że wcale nie byłam taka twarda, na jaką pozowałam. A może chciał mi wytknąć w ten sposób wczorajszy dzień, kiedy mu powiedziałam, że wcale nie chciałam być jego kurwą. W końcu on nie robił niczego bez powodu, prawda? Poczułam mocny ścisk mięśni w podbrzuszu, gdy jego palce w końcu zaczęły sunąć ku górze, podciągając koszulkę. Odrobinę łaskotało, a z drugiej strony pozostawiało palące poczucie, że moje ciało chciało tego więcej. Serce biło mi tak mocno, że powinnam była już zacząć się bać, że to wyczuje, bądź usłyszy. Byłam tak cholernie skupiona na tym, co robił, że zaczęło mi się kręcić w głowie. Wyżej... Wyżej... – Pochyl się. – wymruczał, przesuwając prawą dłoń na mój kręgosłup, by powieść po nim palcami, naciskając delikatnie, a ja niemal natychmiast poddałam się żądaniu, zaciskając oczy jeszcze bardziej, gdy on przysunął się do mnie tak, że oparłam się pośladkami o jego krocze. Zaraz, co my...? Och, on chciał ściągnąć koszulkę, tak? Po to tu staliśmy i po to opierałam się o niego, tak? Syknęłam z bólu, gdy przeciągnął koszulkę przez moją głowę, sunąc palcami po moich ramionach tak, że czułam jego gorącą klatkę piersiową na swoich plecach i miałam wrażenie, że za chwilę zemdleję. Czułam jego oddech na swoim barku, głęboki, parzący i cholernie chciałam, by mnie ugryzł. Nie miałam zielonego pojęcia, skąd to się wzięło, ale gdzieś w podświadomości coś wrzeszczało, że to przez to, że między nogami pojawiło się pulsujące ciepło, które co chwila zabierało mi dech. Koszulka spadła na podłogę, a on odsunął się ode mnie, wsuwając palce pod ramiączka stanika, by mnie do siebie przyciągnąć. Z powrotem się wyprostowałam, mając świadomość, że moje policzki paliły czerwienią. I znów czułam na sobie jego klatkę piersiową, znów opierałam się o jego krocze i chciałam się otrzeć. To było złe, bardzo złe. Ale on ignorował to, co się ze mną działo, a jego ręce sięgnęły do guzika jeansów, by go odpiąć, a potem rozsunąć rozporek. Nawet nie patrzył na to, co robił – w przeciwieństwie do mnie – bo czułam jego oddech na swojej głowie i chciałam, by się pochylił i zassał moją szyję. Dusiłam się nadmiarem ekscytacji, czymś, co jednoznacznie jawiło mi się w myślach jako „podniecenie”, kiedy on właściwie nic nie robił. Może gdyby nie rozbierał mnie tak powoli... Ale on... Zacisnęłam wargę zębami, aż zabolało. Bez pośpiechu zaczął się zniżać, najwyraźniej chcąc się upewnić, że jego oddech wniknie w moją skórę pleców. Niemal czułam czubek jego nosa na kręgosłupie i niżej, niżej... Odciągnął brzeg spodni i wsunął palce między materiał, a biodra pokryte gęsią skórką pod linią koronkowych, cholernie kurewskich majtek. Byłam pewna, że jego twarz znajdowała się dokładnie naprzeciw moich pośladków i nie miałam pojęcia, jakim cudem mogłam się na to zgodzić. Nie mogłam sobie przypomnieć, jak to się stało, że stałam przed nim, ubrana aktualnie tylko w stanik i spodnie, które zaczął zsuwać, uważnie pilnując, by nie zsunęły się z nim majtki, które co chwilę poprawiał. Niżej, niżej, aż do kolan. Nagle złapał moją dłoń i poprowadził ją na swój bark. – Oprzyj się i podnieś lewą nogę. – dotarło do mnie, że pierwszy raz go dotknęłam ręką i stado motyli przefrunęło przez mój brzuch. Czułam pod koszulką gładkie i twarde mięśnie ramion i poważnie się zachwiałam, gdy szarpnął nogawką w dół. Jakimś cudem moja lewa nowa wydostała się na wolność, choć nie miałam pojęcia jak, zbyt skupiona na tym, co dotykałam. – Teraz prawa. – chciałam, by on też mnie dotknął, ale w ten mniej delikatny i przyzwoity sposób. Nie mogłam sobie przypomnieć, dlaczego to miałby być zły pomysł. Czy naprawdę był? A może on nie chciał mnie dotknąć? Dlaczego miałby chcieć? Podniosłam prawą nogę zupełnie bezwiednie, wciąż będąc pod oddziaływaniem mroczącego zmysły pożądania. Oddech na pośladkach. Patrzył na nie, wiedziałam, że to robił. Spodnie w całości legły na podłodze, a ja nie wiedziałam, co teraz uczynić. Chciałam go. – Dopisuję to do listy długu, laleczko. – wydyszał, a ja drgnęłam, natychmiast trzeźwiejąc. Natychmiast go puściłam i odsunęłam się od niego. – Ale mam pomysł, jak ten dzisiaj spłacisz. – sapnęłam, czując się tak, jakbym dostała z otwartej ręki w policzek i pochyliłam się, by zebrać z podłogi koszulkę i spodnie, ignorując fakt, że wypięłam się w jego stronę. Nawet na niego nie spojrzałam. Po prostu poleciałam jak z procy do łazienki, zamykając się w niej z trzaskiem, by oprzeć się o zimne drzwi. Boże, co on ze mną robił?! Zacisnęłam powieki, przytykając dłoń do rozpalonego policzka i wypuściłam powietrze, zastanawiając się, czy kiedykolwiek musiałam powstrzymać podniecenie, które aktualnie chciało mnie pożreć żywcem. Nie dotknę się, nie było nawet takiej opcji. Może moje ciało sądziło o poruczniku co innego, ale sprawianie sobie rozkoszy po tym, do czego on doprowadził, było stanowczo uwłaczające godności dla umysłu. Nie. Oparłam się wygodniej o drzwi, słysząc, że on sam już opuścił pokój i westchnęłam przeciągle, czując minimalną ulgę, że już  poszedł. Musiał zrobić to specjalnie, tego byłam pewna. Równie dobrze w takim stanie mógł mnie zaciągnąć do łóżka, bo prawdopodobnie byłabym skłonna mu się oddać, mogłam to przyznać, ale, skoro tego nie zrobił, równało się to z tym, że naprawdę zrobił mi na złość.
Zimne kafelki w kontakcie z moją nagą skórą znacznie ostudziły moje walące serce i po prostu nie wierzyłam, że naprawdę musiałam przez to przechodzić. Najgorsze było z tego wszystkiego to, że po tym, co zobaczyłam w ciągu tych kilku dni, które tutaj spędziłam, sądziłam, że doznam jakiegoś długotrwałego urazu na punkcie seksu. A on przyszedł, dotknął i przewrócił wszystko do góry nogami. Kolejny raz. Nie, nie mogłam o tym myśleć. Jak tak dalej pójdzie, zacznę go w głowie sobie przedstawiać jako zupełnie inną osobę, niż był w rzeczywistości tylko dlatego, że mnie ratował i podniecał. Miał swoją kurwę, a ja miałam swoje życie, które tak naprawdę nie istniało, ale warto było sobie to wmówić jak sto pięćdziesiąt innych rzeczy. Nabrałam powietrza i podniosłam się z podłogi, decydując się na szybki prysznic. Zimny najlepiej.
Tak naprawdę byłam cholernie sfrustrowana. Przez wszystkie czynności, jakie przerabiałam w łazience, ciężko mi było przebrnąć bez zastanawiania się, czy na niego to w jakikolwiek sposób podziałało. Gdy się o niego opierałam, wcale nie czułam szczególnej różnicy, zupełnie nie ruszyło go to, że napierałam na niego pośladkami i zupełnie nie ruszyło go dotykanie mnie. Ale gdy już kucnął? Z jakiegoś powodu chciałam, żeby jego to tknęło tak jak mnie. To by była dobra zemsta, a byłaby jeszcze lepsza, gdyby została mu do użytku tylko ręka, a nie jakaś kobieta. Z jednej strony chciałam wiedzieć, kim ona była i jak wyglądała, ale z drugiej strony zdawałam sobie sprawę, że to było całkowicie nielogiczne. Co by mi z tego przyszło? Nie chciałam się tym interesować, więc podążyłam torem bardziej rzeczywistym. Gdzie była pralka, kiedy potrzebowałam wyprać bieliznę? Musiałam się koniecznie o to spytać, bo wcale nie miałam tak dużo kompletów, by przeżyć bez pralki całe swoje życie tutaj, nieważne, jak długo by ono trwało.
Wyszłam z łazienki, włożyłam swoje ubrania do kartonu, patrząc sceptycznie na wielką szafę, która stała obok łóżka i ułożyłam się na posłaniu. Też mi co, mogłam się założyć, że na pewno miał tam miejsce na moje rzeczy, ale zwyczajnie był na tyle egoistyczny, że nie odstąpił ani jednej półki. Mogłam to dopisać do listy jego wad tak samo jak on dopisywał do listy długów kolejne swoje uczynki w stosunku do mnie. Och, Boże, on powiedział, że ma pomysł jak spłacić dzisiejszy dług. Spojrzałam na siebie i wsunęłam się pod kołdrę, choć sama nie wiedziałam, po co to zrobiłam. W końcu on i tak wszystko wiedział i gdyby... Boże, o czym ja myślałam?
Leżałam tak kilkanaście minut, żałując, że nie mogłam przewracać się z boku na bok, co drażniło mnie jeszcze bardziej i mogłam przysiąc, że on znów był u swojej kurwy. Zaskakujące co prawda było to, że ubrał się w dresy, ale...
Szczęk zamka tak gwałtownie podniósł mi ciśnienie, że aż mnie zabolała głowa. Przymknęłam natychmiast powieki, udając, że zasnęłam, choć wątpiłam, by to go w jakikolwiek sposób odwiodło od zamierzonego planu. Warto było jednak spróbować, czyż nie? Słyszałam, jak zamknął za sobą drzwi na klucz i stanął. Miałam problem z uregulowaniem swojego oddechu przez narastające zdenerwowanie, więc po kilku sekundach miałam wrażenie, że kolejny raz zaczęłam się dusić. Po co ja udawałam?
Kroki w moją stronę jeszcze bardziej przyspieszyły mi puls i moja głowa poczuła się tak, jakby miała za chwilę eksplodować. Ten człowiek zapędzi mnie do grobu, nie używając żadnej broni palnej, ani białej najwyraźniej. Jakiekolwiek dźwięki ustały, a ja zgubiłam rozeznanie, gdzie aktualnie podziewał się porucznik. Wciąż walczyłam z oddechem, który jak na złość chciał się zamienić w dyszenie. To był jakiś koszmar, który sama sobie zafundowałam. Świetnie.
- Chyba nie sądzisz, że uwierzę, że śpisz? – spytał z powątpiewaniem, a ja gwałtownie otworzyłam oczy, robiąc niemal wytrzeszcz, gdy kilkanaście centymetrów przed sobą zobaczyłam twarz Kaulitza z wymalowaną na niej kpiną. Ciemne tęczówki z rozszerzonymi źrenicami przewiercały mnie na wylot, a do moich nozdrzy doleciał miętowy zapach z jego ust. – Och, dlaczego ja się nigdy nie nabieram, gdy ktoś chce mnie przechytrzyć, laleczko? Muszę w kółko przerywać wszystkim dobrą zabawę. – dodał leniwie, podpierając ręką głowę i westchnął. – Jestem najebany, wiec się dobrze zakryj, żeby mi chuj nie stanął. Och. – teatralnie zasłonił dłonią usta i przybrał zaskoczoną minę, a ja wtedy zrozumiałam, skąd te rozszerzone źrenice i jego dziwna mimika. – Właśnie się przyznałem, że gapienie się twój tyłek sprawiło, że mi stanął. Jestem chyba bardziej zboczony, niż myślałem. – wymruczał, nie przestając na mnie patrzeć. O czym on do mnie mówił? Czy on naprawdę chciał mi się do tego przyznać, bo jakoś nie byłam tego pewna? Niech to szlag, czy on właśnie mi powiedział, że się najebał? Ale on nie mógłby mi teraz zrobić krzywdy, prawda? Nie zgwałci mnie? Po tym, jak mnie uratował i robił tyle dobrych rzeczy, nie mógłby teraz wziąć mnie bez mojej zgody? Bo ja nie chciałam, by zrobił z mojego ciała użytek po pijaku. Szczególnie, że nie wiedziałam, czy to był już ten moment, kiedy urywał mu się film, bo nie wiedziałam, ile wypił i jak mocną miał głowę. – No dobra, nie jestem bardziej zboczony, niż myślałem, ale, nie wiedzieć czemu, chciałem udawać, że jestem tak uroczy jak ty. – zaśmiał się i usiadł przed łóżkiem po turecku, opierając się rękoma o łóżko, a ja nawet nie drgnęłam, by się odsunąć, choć coś w mojej głowie nakazywało mi to zrobić. Do czego on znowu zmierzał? – Strasznie mnie irytuje to, że kłamiesz mi w żywe oczy i mówisz mi, że nie jesteś dziewicą, skoro żenuje cię absolutnie wszystko, co mówię. – skinął głową w zamyśleniu, a ja przewróciłam oczami.
- Nie kłamię. – rzuciłam, wzdychając. Dlaczego on ciągle to przeżywał? Nie mógł odpuścić? W końcu co to go obchodziło, tak?
- Zanim stałem się żołnierzem, przeszedłem miliard różnych badań, ćwiczeń i testów, laleczko. – odparł, a w jego głos znów wkradł się sceptycyzm. – Doskonale wiem, kiedy ktoś kłamie, a kiedy nie. Jestem wytrenowanym zabójcą, który bez problemu znajduje wszystkie wskazówki naprowadzające go na ofiarę. Nie myślisz chyba, że mogłabyś być jedynym ewenementem, który robi co innego, mówi co innego, a ja widzę co innego i słyszę co innego?
- Czego ty w ogóle ode mnie chcesz? – spytałam, znów poirytowana, choć nie bez echa przeszło mi w głowie to, co powiedział. Ale analizowanie jego słów wolałam pozostawić na inny moment. – Co to za różnica, czy jestem dziewicą, czy nie? Jak ktoś będzie chciał mnie zgwałcić, to to zrobi, tak?
- Nikt cię nie zgwałci. – zaznaczył ostro. Zmrużył oczy, a jego policzek drgnął, jakby zacisnął zęby. – Nikt cię nie tknie, bo nie ma prawa, jasne?
Nie, to nie było dla mnie jasne i nigdy nie rozumiałam, co on właściwie do mnie mówił. W moim świecie traktowanie jakiejś osoby w taki sposób, jak on to robił, znaczyło znacznie więcej, niż najprawdopodobniej dla niego. Ciężko mi było się przestawić na to, by nie doszukiwać się w jego słowach drugiego dna, choć zdawałam sobie sprawę, że go tam nie było i całe to obmyślanie, zastanawianie się, to wszystko było pozbawione jakiekolwiek sensu. Byłam w stanie przyznać, że jeszcze trochę, a zacznę sobie robić tym krzywdę.
- Jak mam spłacić swój dług? – spytałam więc, migając się od odpowiedzi. Nagle poczułam się zmęczona i ociężała od nadmiaru jego osoby, a on wcale nie pomagał. I wciąż nie czułam się do końca bezpiecznie ze świadomością, że był pijany. W końcu był mężczyzną i właściwie się przyznał, że na niego działałam. To wszystko było zbyt pokręcone.
Uśmiechnął się do mnie szeroko, beztrosko, co mnie wprowadziło w czujny stan. Nigdy nie uśmiechał się z tego samego powodu co normalny człowiek. Z nim zawsze było coś nie tak.
- Zaśpiewasz mi uroczą piosenkę o miłości i mnie tym uśpisz. – oznajmił po prostu, a ja uniosłam brwi, znów nie dowierzając. Skąd ten pomysł? I dlaczego...?
- Słucham? – wykrztusiłam, trzepocząc idiotycznie powiekami, mając ochotę roześmiać mu się prosto w twarz. Właściwie nie powinnam była mu się dziwić, bo w końcu on nie był zdrowy na umyśle, ale... Nie, to idiotyzm. Absurd. Żart. – Przecież ja nie umiem śpiewać, o czym ty mówisz?
Porucznik przewrócił oczami i odsunął się ode mnie, zabierając ze sobą ciepło, które działało na mnie w zaskakująco rozleniwiający sposób. Nie zauważyłam nawet, że się rozluźniłam. Zauważyłam jednak, że gdy się odsunął, znów się spięłam. On był taki dziwny.
- Twój głos jest melodyjny. – stwierdził, znów mnie tym zaskakując. Nigdy nie zwracałam uwagi na to, jak kto brzmiał i jak to się miało do umiejętności wokalnych. Czy cokolwiek umykało jego uwadze? – Umiesz śpiewać, więc zaśpiewaj. Chyba, że wolisz inną alternatywę spłaty długu. – spojrzał na mnie znacząco i wstał, nie oczekując chyba żadnej odpowiedzi. Ruszył w stronę swojego łóżka, ściągając z siebie koszulkę, którą rzucił na krzesło przy biurku. Zacisnęłam powieki, nie chcąc go już więcej oglądać, choć to było cholernie kuszące, bo miał naprawdę piękne ciało. Ale miałam mu coś zaśpiewać, a w głowie miałam pustkę. – Urocza piosenka o miłości. To chyba nie jest coś skomplikowanego, nie? – słyszałam, że pozbywał się spodni, ale wciąż nie miałam zamiaru tam spojrzeć. Nie było nawet takiej mowy.
- Nigdy nikomu nie śpiewałam. – burknęłam, mając przeogromną ochotę się zaszyć pod kołdrą i po prostu zasnąć. Było prawdopodobnie już po dwudziestej drugiej, więc uznawałam to za sensowny krok. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby on też poszedł spać, ale chyba wymagałam za dużo.
- Więc zaśpiewasz mi. Przestań się ze mną spierać, do cholery. Po prostu śpiewaj.
Tak, łatwo było powiedzieć komuś, kto był gitarzystą w zespole i pewnie też raz na jakiś czas udzielał się wokalnie podczas występów. A ja? Ja nawet nie sądziłam, że potrafiłam dobrze śpiewać. Po prostu nuciłam sobie pod nosem piosenki, których słuchałam. On był niesprawiedliwy, a jego rozkaz idiotyczny.
Wyprostowałam się do pozycji siedzącej i przemieściłam się na łóżku tak, że plecami opierałam się o ścianę pod parapetem. Kaulitz zgasił lampkę nocną, którą wcześniej zostawiłam zapaloną zamiast tej na suficie i, nawet nie zwróciwszy uwagi na to, co robiłam, wślizgnął się pod granatową kołdrę. Mówił znacznie więcej, gdy był pijany, ale to nie zmieniało faktu, że był też bardziej przerażający. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim sądzić.
No i co ja miałam zaśpiewać? Nagle wszystkie tytuły mi umknęły sprzed oczu, a ja siedziałam sztywno wyprostowana, czując gulę w gardle. To wcale nie było takie łatwe! Odetchnęłam, zamykając znów oczy, by się skupić i udać, że nikogo prócz mnie tu nie było, a ja po prostu jak zwykle sobie nuciłam pod nosem. Tym razem odrobinę głośniej i z większym wyczuciem. Och. I już wiedziałam.
- Ilekroć jestem z tobą sam na sam, sprawiasz, że czuję się, jakbym znów była w domu*. – zaczęłam, nie chcąc nawet zacząć się zastanawiać, jaka była jego reakcja na mój głos i na utwór, jaki wybrałam. Chciał przecież piosenkę o miłości i to tej dobrej. Pasowało. - Ilekroć jestem z tobą sam na sam, sprawiasz, że czuję się, jakbym znów była kompletna. – okryłam się szczelniej kołdrą i ucięłam muzykę w głowie, by przenieść się do drugiej części zwrotki. Usłyszałam, że Kaulitz przesunął się na łóżku, ale znów zmusiłam się, by to zignorować. Już wystarczyło, że moje serce reagowało mocniejszym biciem na zbyt wysoką adrenalinę, którą otrzymałam od porucznika. – Ilekroć jestem z tobą sam na sam, sprawiasz że czuję się, jakbym znów była młoda. Ilekroć jestem z tobą sam na sam, sprawiasz, że czuję się, jakbym znów była zabawna. – przełknęłam ślinę, dając się całkowicie ponieść magii piosenki. To nie było ważne, że był ostatnią osobą, której byłoby warto to zaśpiewać. Już nic nie było ważne. – Bez względu na to jak daleko, zawsze będę cię kochać. Bez względu na to, jak długo zostanę, zawsze będę cię kochać. Bez względu na to, co powiem, zawsze będę cię kochać. Zawsze będę cię kochać... – uchyliłam powieki, nie mogąc się powstrzymać, by nie sprawdzić, co on robił. Leżał twarzą w moją stronę z zamkniętymi oczyma, ale wątpiłam, by już zasnął. Z drugiej strony był pod wpływem alkoholu, więc może to zadziałało szybciej?... Przynajmniej nie miał zastrzeżeń. – Ilekroć jestem z tobą sam na sam, sprawiasz, że czuję się jakbym znów była wolna. Ilekroć jestem z tobą sam na sam, sprawiasz, że czuję się, jakbym znów była czysta. – znów zaczęłam refren, bacznie go obserwując i gdzieś w połowie dotarło do mnie, że musiał spać, bo nawet nie zauważył, że zaczęłam coraz bardziej ściszać głos. Nie miałam pojęcia, skąd wzięłam pewność, że odpłynął, ale, gdy nagle przestałam śpiewać, on się nie poruszył, ani nie wydał z siebie żadnego dźwięku świadczącego o tym, że wiedział, ze zaległa cisza. Uśpiłam porucznika. Potrząsnęłam głową, doznając kolejnej odsłony surrealizmu sytuacyjnego. Czy innym kobietom też kazał śpiewać? Czy przede mną on tutaj sprowadzał swoją kurwę? Nie, nie mogłam myśleć.
Z westchnięciem zakopałam się pod kołdrą i przytuliłam policzek do ciepłej poduszki. Uśpiłam porucznika. Zabawne.


~~~~

Klaudia L - Piosenka to cover the Cure, ale znacznie bardziej wolę ją w wersji Adele. No i idealnie pasowała na kołysankę dla porucznika :) To nie jest to, że nie cierpię twincestów, ale aktualnie mi się przeżarły, a poza tym to zupełnie nie pasuje do koncepcji. I brawo dla porucznika, że się powstrzymał! Zacny pan i jego cierpliwość bardziej, niż anielska XD
Ewelina - Kołysanki to jego specjalny patent na odmóżdżenie się xD
Sparkle - Tomasz jest owiany klawą tajemnicą i nie tylko Ty nie wiesz, co się z nim dzieje! xD I jeszcze trochę potrwa, zanim zacna główna bohaterka to ogarnie. W sumie nawet nie ona to ogarnie, a zostanie oświecona :)
Oliv - Nie, kurwą nie jest Tom (tak, ja znowu o tym, że Pia sądzi, że porucznik to Tom, blablabla xD), ani nie porwało go ufo, więc nie ma czym się martwić. Chyba. xD
Z kwestią melodyjności to właściwie może mieć sens, gdyby nie to, że Tom najprawdopodobniej był przy tym, jak Bill nagrywał wszystkie partie wokalne. No i jakby nie było, też śpiewa xD I tak, przez grę na gitarze też musi to ogarniać. Szczególnie, jeśli sam tworzy. A tak z drugiej strony to ja się nie znam na śpiewie, ale jestem w stanie powiedzieć, kto umie śpiewać, a kto nie. Ja to słyszę i założyłam, że porucznik też to słyszy xD I możesz nabijać statystyki, pierwszy/trzeci/piąty rozdział i tak już nabił za kilkanaście rozdziałów, więc no xD Córka Marii miałaby coś koło czterdziestki. Naprawdę sądzisz, że Tom mógłby się z nią skumać? XD Trzy ostatnie opcje mają znacznie więcej sensu! I tak, jesteś blisko, ale i tak nic więcej na ten temat nie powiem :D Okej, zobaczymy, kto trafi :)
Monika - Kwestia sporna z tym zmierzaniem w dobrym kierunku xD
Stnernschnuppe - On się w kółko do tego przyznaje. Porucznik to taki... szczery chłop! :D

21 komentarzy:

  1. Zakochałam się w tej piosence! Końcówka tego odcinka była genialna. I piosenka, jej tekst, sam Porucznik. Ann, obudziłaś moje serce tym. Poważnie. Głupi, głupi Kaulitz, głupia, głupia Pia. Otwórzcie w końcu oczy! Zrób coś z tym, bo ja szału dostanę!
    I jeszcze poszedł zachlać ryja po TAKIM rozbieraniu. Jak można tak kobietę zostawić?!

    OdpowiedzUsuń
  2. okej...zaczyna mi być gorąco niczym to mnie by K. rozbierał. no kurwa wystarczyłoby, żeby się odwróciła w jego stronę i wpiła mu się w usta! co to za pomysł na spłatę długu? moje policzki są mega czerwone, ja też chcę być rozbierana przez porucznika!
    Aha wiedziałam, że nie nabierze sią na "udaję, ze zasnęłam" . Kurwa on jest pijany, pijani ludzie są niebezpieczni... i stanął mu wcześniej. JAk cudownie to wiedzieć! o kurwa, ona mu śpiewać.. tak to może być... hmmm dosyć ciekawe! bże jak słodko, jak mały kocuiak usnął pod wpływem jej głosu, a może alkohol go tak ściął? Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. heeh ciekawie poruszyłaś moja wyobraźnie do granic nie czystych haha :D osz ty :D super odc brawo

    OdpowiedzUsuń
  4. po prostu uwielbiam jak opisujesz uczucia Pii, jej mętlik w głowie i 1500 pytań i rozterek. rozbawiło mnie, że wystrzeliła jak z procy gdy Porucznik ją rozebrał. nie każ nam dłużej czekać na to, co się powinno między nimi wydarzyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooooooooook. Ale ja nie będę się jarać kołysanką, wybacz. Ani nawet tym ich całym rozbieraniem. No jeju, to takie ludzkie i naturalne... Nie? xD Tym bardziej w przypadku Twoich bohaterów. To po prostu musiało nastąpić i tyle.
    Tomaszem :D
    W ogóle to chciałabym już wiedzieć, co się właściwie z nim dzieje. O. No nie możesz trzymać nas w niepewności, a Pii w błędzie, przez całe opowiadanie! Tzn. możesz, ale po co xD
    Coraz bardziej pasuje mi tu śmierć Toma, bo przecież Billowi porządnie odwaliło, aleeeee sądzę że tego nie zrobiłaś. A raczej chcę tak myśleć, o.
    Dobra, nic mądrego nie napiszę. Chcę wiedzieć kim jest a cała kurwa Kaulitza. Także pisz dalej :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeej, coś się popsuło... Soł sad.
      Nie wiem co było przed "Tomaszem", ale nie zmienia to faktu, że chcę wiedzieć, gdzie on jest i czemu nie ma go tutaj. No i przy okazji znów podniosę Ci statystyki.
      Także tego... xD

      Usuń
    2. Wiem, wiem, wiem! Przypomniałam sobie o co chodziło mi w zdaniu, które w magiczny sposób zniknęło z mojego pierwsze komentarza i postanowiłam wrócić i dopisać. To trochę bezsensu, ale przecież statystyki się liczą, no nie? xD
      Zastanawia mnie, kiedy Pia zauważy, że porucznik nie jest Tomaszem. Bo to, tak swoją drogą, powoli zaczyna mnie irytować. Ubzdurała sobie coś i o. Ale i tak lubię Pię, choć zwykle nie lubię głównych bohaterek xD
      Dobra, to tyle miałam do powiedzenia, żegnam! :D

      Usuń
  6. A ja zacznę od tego, że powiem, że mam taką dziwną wizję, że kurwą Billa jest Tom. . Innym moim przemyśleniem jest to, że Tomasza porwało ufo i odadzą go jak wojna się skończy... Dobra lepiej ja już myśleć nie będę ; )
    Mam jebany niedosyt. Także ten... pisz szybko! Co do odcinka tak wszystko fajnie opisujesz, że poczułam się Pią o.O Nie wiem co pisać, więc czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja z góry zakładam, że porucznikiem jest Bill, ponieważ wokaliści bardziej znają się w kwestii melodyjności głosu itp. Ale nie powiem,że by mi moja szczęka ni zderzyła się z glebą, gdyby okazało się, że jednak Pia ma rację. hmm... zastanawia mnie to "chyba" na końcu odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. A co tam nabiję statystyki jeszcze bardziej :D Pewnie masz rację z tym, że był przy nagrywaniu i też śpiewa. Jednak to Bill na pewno miaół mnóstwo instruktorów śpiwu i musiał podłapać więcej wiedzy niż Tom. Chociajż biorąc pod uwagę to, że Tom gra na gitarze to poczucie melodii też musi mieć. No nieważne xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, wersja Adele jest o wiele lepsza. I kołysanka dla mnie też jest dobra, bo ostatnio mam problem z zaśnięciem, a tu suprajs, oczka same się zamykały jak słuchałam tego do podusi.
    No i do cholery, to NIE jest Tooooom. Ale co jest z nim 5?! No i jego kurwą też nie może być. Wiem, że nie cierpisz twincestów i nie zrobisz tego mi!
    Porucznikowi chuj stanął, a mnie zaraz strzeli...nawet nic z nią nie próbował...a był nawalony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam nadzieję, ze spróbuje. Udać mu się nie musiało, ale mógł zadziałać ^^

      Usuń
  10. Odpowiedzi na moje komentarze są najdłuższe fuck yeah! :D Ja tam dalej sądzę, że porucznik to Bill, ale dalej nie wiem co wymyśliłaś dla Toma ;D Przez jakiś czas myślałam też, że może jest z córką Marii i gdzieś wyjechali czy coś, a Bill (porucznik) lubi ją, bo lubi dziewczynę Toma czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  11. No moe byla jakaś taka opóźniona, albo adoptowana czy coś. Kończą mi się pomysły co do toma, a więc jeszcze biorę pod uwagę, że nie żyje, albo jest w innej jednostce, albo nie jest żołnierzem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Brawa dla mnie. A czy ejstem chociaż bliska prawdy?

    OdpowiedzUsuń
  13. Mówił ci ktoś kiedyś że jesteś niedobra? Nie wiem, ale stawiam na 2 ostatnie opcje, bo jakoś mam wrażenie, że nie uśmeirciłaś Toma

    OdpowiedzUsuń
  14. Awwww *_* luubięęęę :D ciekawa jestem czy Porucznik bedzi cos pamietal nastepnego dnia :D i jak zareaguje na swoje wspomnienia z usypiania go przez Pie i z ogółu sytuacji :D widze, ze powoli zmierzamy w dobrym kierunku :D zaaczyna byc coraz pikantniej :D mmm lubie to ;d hahah , czekam na nastepne <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Ołł... widzę, że Porucznik miał PARTY HARD xD Myślałam, że spłacenie długu to będzie zaciągnięcie do łóżka, a tu taki surprise ^^ Pytanie brzmi czy on to będzie pamiętał...? W sensie, że Pia śpiewała. Chociaż...wątpię. Emm, no. Porucznik się przyznał, iż nasza bohaterka go pociąga (no trudno żeby nie). Jest dobrze.
    Kiedy w końcu pojawi się TOM !? o.O

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciągle jestem pod wpływem cudownej piosenki i mogłabym rozpisać się jedynie na jej temat:D Muszę jednak przyznać, że wolę tysiąc razy bardziej oryginał, The Cure miało to coś, a Adele jakoś mnie nie oczarowała, dziwne, bo ma genialny głos. Lubię jej piosenki. No ale cóż, czegoś tu zabrakło. Ale do rzeczy, pierwszy tak seksualny odcinek! Porucznik przyjął dziwną technikę zdejmowania koszulki i spodni chyba też. Taka pozycja na ,,porucznika Kaulitza"(wiem, że się powtarzam), bardzo baaaardzo ciekawa metoda:D Udały Ci się te opisiki, jak zawsze zresztą. Mogłabym je czytać dziesięć tysięcy razy, a i tak zawsze miałabym skoki ciśnienia z wylewem rumieńca na fejsie, ogólnie mówiąc- stan przedzawałowy:D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Końcówka była tak cudowna, że chyba mi się będzie śnić po nocach! Jest 23:20, a ja jestem tak rozbudzona tym odcinkiem, że nie zasnę chyba! Zajebisty!
    Najlepsza była zdecydowanie końcówka! Aż można się rozpłynąć <3
    Jeśli Kaulitz tak się rozkręca po alkoholu, niech częściej przychodzi pijany. Może się wtedy dowiemy, co z nim nie tak. I może zdradzi w końcu, którym z bliźniaków jest! Irytuje mnie ta niewiedza, ale ja mam przeczucie, jak on ma na imię. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaraz po "Zdjąć to z ciebie?" parsknęłam śmiechem xD Ach, ten Kaulitz xD
    Och, rozczuliła mnie końcówka. Z jakiegoś powodu po prostu okropnie mi go żal...

    OdpowiedzUsuń