- Bardzo boli?
– Maria przystawiła sobie krzesło do mojego łóżka i spojrzała na mnie
zmartwiona. Ja natomiast ledwo co wyjrzałam spod kołdry, nie mogąc nawet znieść
światła dziennego, woląc zakopać się tak głęboko, by otaczała mnie tylko
ciemność i nic więcej. Wciąż byłam otumaniona lekami i wciąż chciało mi się
spać, więc mój wzrok musiał być pewnie dość mętny i niewyraźny. Syknęłam,
drgając mocno, gdy chłodny palec zetknął się z ciepłą i opuchniętą skórą
policzka. Byłam już kilkanaście razy w łazience od wczorajszego wieczoru, ale
ani razu nie odważyłam się spojrzeć w lustro, wiedząc, że musiałam wyglądać
okropnie. Nie chciałam sobie dorzucać kolejnego powodu do płaczu. Już
wystarczyło, że robiłam to znacznie za często jak na mnie. Miałam być silna, a
wcale taka nie byłam. A może wymagałam od siebie za dużo? Nie wiedziałam.
Jedyne, czego byłam absolutnie pewna i świadoma to to, że z jakiegoś
nielogicznego powodu chciałam, by Kaulitz tu był. Gdyby był tu tamtego dnia,
nic by mi się nie stało. Gdyby był tu teraz, może mógłby mnie w jakikolwiek
sposób... Chciałam się roześmiać, gorzko, głośno, a potem rozpłakać. Co się ze
mną działo, że w takim momencie chciałam, by był tu człowiek, który zlecił
zamordowanie wszystkich ludzi z mojego miasteczka?! Zakryłam twarz, choć Maria
nie zabrała dłoni z mojego policzka i zabolało. Och, cholera, chciałam...
Chciałam... – Pia, może chciałabyś porozmawiać?... – spytała, odkrywając mnie,
choć ewidentnie sobie tego nie życzyłam. Przyłożyła okład do opuchlizny i
miałam ochotę zacząć wrzeszczeć. Chciałam Schäfera martwego. Chciałam, by gnił
pod ziemią, na ziemi, wszystko jedno gdzie. Chciałam poczuć odrobinę ulgi,
odrobinę bezpieczeństwa. Chciałam, żeby Kaulitz wrócił wcześniej. Chciałam
cofnąć czas i chciałam być w domu ze swoją rodziną, pójść na studia, znaleźć
pracę, męża i założyć własną rodzinę! O czym miałam z nią rozmawiać w takim
momencie?! O czym?! – Pia... – nie rozumiałam, czemu ona się w ogóle
przejmowała. Czy to w ogóle było ważne, że znałyśmy się dwa tygodnie? Ona była
moim wrogiem. Ja byłam jej wrogiem. Naszym przeznaczeniem było pozabijać się.
Moim przeznaczeniem było dokładnie to, co przeżyłam, ba, coś jeszcze gorszego i
śmierć. Było mi niedobrze i pewnie znów bym wymiotowała, gdyby nie to, że nie
jadłam od... Kiedy ja ostatnio jadłam? Może dlatego tak burczało mi w brzuchu?
Nie, nie zjem niczego. Może umrę, miałam to gdzieś. Maria wciąż do mnie mówiła,
choć wcale jej nie słuchałam, zatopiona w mętnych myślach. Byłam śpiąca, może
warto było znów zasnąć, przespać dzień w oczekiwaniu na porucznika...
- Nie
potrzebuję pomocy. – zaprzeczyłam sama sobie. Kaulitz niczego nie zmieni. Nie
polepszy tej chorej sytuacji, bo przecież dlaczego miałby? Co ja go
interesowałam? Byłam taka śpiąca...
- Owszem,
potrzebujesz, ale musisz sobie na to pozwolić, Pia. – oznajmiła mi stanowczo
Maria, choć wciąż słyszałam w jej głosie ciepło. A może tylko mi się wydawało?
Sama już nie rozumiałam, co się działo... – Pozwól sobie pomóc...
Ale przecież
ja nie potrzebowałam pomocy.
- Nie możesz
przyjmować tabletek na pusty żołądek. Zjedz coś. Cokolwiek. – Hagen podstawiał
mi pod nos talerz z zupą i było mi tak cholernie niedobrze. Chciałam tylko tę
pieprzoną pigułkę, by ułatwiła mi zaśnięcie. Czy to był taki wielki problem?! –
Próbuję ci pomóc, kobieto, proszę...
Plułam krwią
zmieszaną z pianą pasty do zębów. Znowu. Dziąsła napierdalały po skurwysynu i
pierwszy raz spojrzałam na siebie. Wzdłuż prawego, wciąż opuchniętego policzka
rozciągał się bordowo-fioletowy siniak i, gdyby przyjrzeć się bardziej, można by
zobaczyć pęknięte naczyńka pod skórą i lekko żółte odcienie tu i ówdzie. Byłam
blada, miałam podkrążone oczy, choć spałam więcej, niż zwykle. Spierzchnięte
usta. Przetłuszczone włosy. Wyglądałam obrzydliwie. I wciąż miałam posmak w
ustach. Wróciłam więc do szorowania zębów.
Nie miałam
tabletek. Nie mogłam ich dostać, póki nie czegoś nie zjadłam. Jedna owieczka.
Druga owieczka. Trzecia owieczka... To nie działało. Dlaczego miałoby działać?
To wszystko przez te zdenerwowanie, że ktoś tu wejdzie i to nie będzie Listing,
ani tym bardziej Maria. Nie chciałam, żeby ktokolwiek tutaj przychodził. Nie
widziałam w tym większego sensu, skoro i tak byli bezużyteczni. A może ja
byłam? Pewnie Kaulitz mnie zabije, jak już wróci. Bo w końcu na co mu byłam w
takim stanie? Po co się nad tym zastanawiałam?...
Czy tu zawsze
było tak ciemno w nocy? Bałam się zamknąć oczy, gdy te cienie tak bezprawnie
władały moją wyobraźnią. Wciąż mi się wydawało, że ktoś stał przy sejfie. I tam
w rogu obok łóżka. I wydawało mi się, że klamka się ruszała. Czy to był już
koszmar? Przecież nie spałam, do cholery...
Zwymiotowałam,
gdy postanowiłam zjeść kanapkę. Nawet jej nie dokończyłam i żołądek wszystko z
siebie wyrzucił. Ale mogłam już dostać tabletkę uspokajającą, prawda?
- Pia, musisz
walczyć...
Ale po co? Po
co?
Przez głowę mi
przemknęło, że łatwiej by było być dzieckiem, które nic nie rozumiało i było
tak po prostu dobre i czyste. Ale potem mi się przypomniały te bliźniaczki,
które tu ze mną przyjechały i dotarło do mnie, że w tym miejscu nie było ważne,
ile lat się miało tak długo, jak było się kobietą.
Nie rozumiałam,
dlaczego bolał mnie brzuch. Obudziłam się z rana... a może to już było
popołudnie? Ale otworzyłam oczy, bo mnie bolało i nie rozumiałam dlaczego.
Byłam jeszcze bardziej nieprzytomna, niż zwykle i z jakiegoś powodu nawet nie
chciało mi się jeść. Nawet nie burczało. Dziwna cisza. Dziwne uczucie. Och,
okres.
Nie mogłam ich
znaleźć. Wiedziałam, że nie powinnam była grzebać w tych cholernych szufladach,
nigdzie, ale nie nawet nie widziałam, co tam było. Po prostu ich szukałam i nie
mogłam znaleźć. Byłam sfrustrowana, wściekła, a łzy ciurkiem spływały po mojej
twarzy. Chciałam po prostu wziąć prysznic i wtedy złapałam włosy i... On je
trzymał, szarpał. Musiałam się ich pozbyć, by nikt ich więcej nie ciągnął, jak
on to zrobił. A teraz nie mogłam znaleźć pieprzonych nożyczek. Owszem, mogłam
pójść do kosmetyczek, może nawet poprosić o pomoc Marię, ale nikt by tego nie
zrozumiał i zostałabym uznana za wariatkę. Nie byłam wariatką. Chciałam po
prostu pozbyć się smaku i włosów. W czym był problem? Nie było tych cholernych
nożyczek, nigdzie. Westchnęłam, gdy dostrzegłam je w koszyczku z długopisami.
To nie było ważne, że były do papieru. Nic nie było ważne. Chwyciłam nożyczki i
stanowczym krokiem zawróciłam do łazienki, by stanąć przed lustrem i bez cienia
wątpliwości, zaczęłam odcinać długie pasma włosów. Tak po prostu. Jedno za
drugim, jedno za drugim. Moje ciało drżało przez spazmatyczny płacz, na który
sobie pozwalałam, kiedy nikogo nie było w pobliżu. Ponad czterdzieści
centymetrów włosów spadało na kafelki. Nie musiałam więcej, bo on nawinął na
nadgarstek zaledwie ich część. Nie obchodziło mnie, że były krzywo ścięte.
Miałam ochotę rozbić taflę lustra. Nie mogłam patrzeć na swoje odbicie, na
posiniaczony policzek, na moją martwą twarz, na włosy, na całą siebie. A co
jeśli on wciąż gdzieś tu był i będę musiała na niego patrzeć, gdy już wyjdę?
Jeśli kiedykolwiek wyjdę? Nie. Istniały dla mnie tylko dwie opcje – albo umrę,
albo nigdy więcej nie opuszczę tego pokoju. Nie było innego wyjścia.
Jakoś minęły
te dni. Nie miałam pojęcia jak, bo raz czas leciał szybko, raz wlókł się
niemiłosiernie. Szczególnie w nocy, gdy koszmary nawiedzały mnie nawet, gdy
nie miałam zamkniętych oczu. Ale wtedy, gdy w końcu odrywałam się od
rzeczywistości, śpiąc, czy będąc na haju tabletkowym, było wspaniale i godzina
mijała za godziną w takim tempie, że byłabym tym zaskoczona, gdyby nie to
cudowne otępienie. Ale to wszystko było nieważne, bo zbliżało się najgorsze i
nieubłagane – Kaulitz miał wrócić. Przez te kilka dni dotarło do mnie, że w
takim samym stopniu chciałam, żeby już tu był, jak i żeby nigdy więcej się
tutaj nie pojawił. Moje życie ciążyło w jego rękach i wiedziałam, że żadne moje
słowa nie odwiodą go od tego, co sobie zaplanuje. Z drugiej strony ja nawet nie
wiedziałam, czego pragnęłam. Nie wiedziałam, czy chciałam żyć, czy się poddać.
Po prostu leżałam pod kołdrą, oddychając miarowo, wsłuchując się w ciche
uderzenia serca, czekając na nieuniknione. Z jakiegoś powodu wiedziałam, że był
już blisko. Dziwne napięcie obejmowało całe moje ciało, a moje dłonie zaciskały
się w pięści i czułam, że były wilgotne. Tik tak, tik tak, zegarek w mojej
głowie odmierzał czas, przybliżając mnie do porucznika i znów byłam bliska
płaczu. Musiałam zebrać się w sobie. Musiałam udawać, że wszystko było w
porządku, musiałam udawać, że wcale nie płakałam. Czy byłam na tyle silna, by
to uczynić? Nie, nie byłam. Schowałam się szczelniej pod kołdrą i zagryzłam
dolną wargę. To było za trudne.
Leżałam
nieruchomo tak długo, że zaczęły mnie boleć mięśnie, oddech stał się uciążliwie
płytki. Ciśnienie w głowie stawało się nie do wytrzymania. Chciałam krzyczeć,
skopać z siebie wszystko, co mnie ukrywało przed światem i oznajmić dookoła,
jak bardzo źle się czułam, jak bardzo nie mogłam na siebie spojrzeć, jak bardzo
byłam skrzywdzona. Chciałam płakać, Boże, jak cholernie chciałam płakać!...
Doszedł do
mnie szmer i moje serce na chwilę stanęło, zanim wystartowało przez przełyk do
gardła, gdy usłyszałam, że drzwi się otworzyły i dźwięk stawianych kroków
oznajmił mi, że ktoś wszedł do pokoju. Trzask drzwi. Stukot walizki stawianej
na podłodze. Ulga i nagłe poczucie bezpieczeństwa zalały mnie tak gwałtownie,
że moje ciało natychmiast zmiękło i wypuściłam cicho wstrzymywane powietrze.
Porucznik wrócił. Wiedziałam, że to jeszcze niczego nie oznaczało, ale wrócił i
chociaż na ten krótki moment mogłam pławić się w pewności, że byłam już
chroniona. Może nie na długo, może jeszcze tylko przez te kilka sekund. Może...
- Co się
dzieje? – brak emocji wyzierających z jego głosu ostudził moją nagłą ekscytację
i zacisnęłam zęby, gdy dotarło do mnie, że pod żadnym pozorem nie mogłam się
odkryć, bo wszystko zobaczy. Zobaczy moją twarz, ten wielki siniak. Serce
waliło mi boleśnie w klatce piersiowej, gdy próbowałam opanować przerażenie, które
zaczęło kiełkować w żołądku i wiedziałam, że zaraz rozprzestrzeni się po całym
organizmie.
- Nic. –
wymamrotałam, nie będąc nawet pewna, czy w ogóle to dosłyszał. A co, jeśli
podejdzie i odkryje kołdrę? – Nic się nie dzieje. – powtórzyłam z mocą, czysto
i wyraźnie, zadziwiając tym nawet samą siebie.
- I dlatego
Kluger i Ehehalt stoją przy drzwiach, tak? Bo nic się nie dzieje?
Co miałam mu
powiedzieć? No co?
- Mam okres.
Wolę być zostawiona w spokoju. – coś ścisnęło mnie za gardło, co wcale mi się
nie spodobało. Chciałam, by jakimś cudem mnie po prostu
przytulił, choć wiedziałam, że to się nie stanie. To nie było ważne, że wtedy,
gdy generał... Co było ważne? Boże, czy ja wariowałam? Chciałam odetchnąć, a
ulga zniknęła, ja znów się dusiłam.
- Świetnie.
Więc pozwolisz, że pójdę się wszystkiego sam dowiedzieć i lepiej, żebyś nie
kłamała, gdy tu wrócę, bo mój wyjazd wcale nie okazał się być taki zajebisty i
naprawdę nie mam ochoty na żadne pieprzone gierki. – słyszałam, że mówił coś
jeszcze pod nosem, ale nie potrafiłam rozróżnić słów. Kolejny trzask drzwi
oznajmił mi, że wyszedł. Wyszedł, by się dowiedzieć, co się stało. Wciągnęłam
spazmatycznie powietrze, gdy dotarło do mnie, co to wszystko znaczyło.
Zacisnęłam powieki, by odgonić nabiegające do oczu łzy, ale to niewiele dało.
Nagłe mdłości mówiły, że, gdy już porucznik wróci, będzie ciężko.
~~~~
Tak, wiem, że krótko!
Claudia K. - Nudne! Nudne w chuj! xD
Ewelina - Nikt jeszcze nie przyjrzał się temu, że sobie ścięła włosy o.O I następnym razem się wyśpij, zanim zaczniesz czytać w takim razie - lepiej dla Ciebie ^_^
Klaudia L - Krótko, bo - jak już mówiłam - rozdział nudny i nie potrafiłabym tak pisać i pisać przez pięć stron. Uznałam, że zawarłam wszystko, co trzeba. A co do włosów, to spoko, są do łopatek, nie ścięła aż tak krótko! :) I też bym chciała, by polała się krew!
Sternschnuppe - Spoko! Kaulitz wrócił - będzie żarło! xD
Sparkle - Co do tego, czy tydzień, to nie jestem pewna, bo zobaczymy, jak mi pójdzie pisanie, o xD I nie! Następny nie będzie taki krótki. Tak sądzę, bo już nie pamiętam, jak to wyglądało... xD
Asia - Wszyscy mamy taką nadzieję :)
Kasiek56 - On sobie tak mięknie wtedy, kiedy potrzeba, więc nie ma się o co martwić. Bardzo plastyczny człowiek xD I wiem, że krótki. Taki krótki w cholerę xD
Claudia K. - Nudne! Nudne w chuj! xD
Ewelina - Nikt jeszcze nie przyjrzał się temu, że sobie ścięła włosy o.O I następnym razem się wyśpij, zanim zaczniesz czytać w takim razie - lepiej dla Ciebie ^_^
Klaudia L - Krótko, bo - jak już mówiłam - rozdział nudny i nie potrafiłabym tak pisać i pisać przez pięć stron. Uznałam, że zawarłam wszystko, co trzeba. A co do włosów, to spoko, są do łopatek, nie ścięła aż tak krótko! :) I też bym chciała, by polała się krew!
Sternschnuppe - Spoko! Kaulitz wrócił - będzie żarło! xD
Sparkle - Co do tego, czy tydzień, to nie jestem pewna, bo zobaczymy, jak mi pójdzie pisanie, o xD I nie! Następny nie będzie taki krótki. Tak sądzę, bo już nie pamiętam, jak to wyglądało... xD
Asia - Wszyscy mamy taką nadzieję :)
Kasiek56 - On sobie tak mięknie wtedy, kiedy potrzeba, więc nie ma się o co martwić. Bardzo plastyczny człowiek xD I wiem, że krótki. Taki krótki w cholerę xD
Aa pierwsza! :D I znów zrobiło mi się smutno :( I wrócił Porucznik ^^ I będzie się działo!! I jak dla Ciebie to jest nudne, to ja nie wiem :D
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ;***
Okej... Jestem w chuj zmęczona i doprowadziłaś mnie do płaczu. Jej emocje... Dobrze, że porucznik wrócił
OdpowiedzUsuńSPRZECIW! Dlaczego tak krótko?!
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że nienawidzę Klausa?! To mówię - zajebałabym go.
Te doły emocjonalne to nic fajnego. Dostała takiego pierdolca z myciem zębów, że aż mnie moje zabolały. I co jej odwaliło z tym obcinaniem włosów?! Nienormalna jest? I co ona ma teraz za fryz? Przecież jak Kaulitz ją zobaczy to wpadnie w furię. W dodatku jak dowie się o tym, co miało miejsce, to już wgl będzie katastrofa. Aż się zaczynam bać.
Mam nadzieję, że w następnym odcinku poleje się krew...tego skurwysyna. Niech mu Kaulitz wacka odetnie -.-
I na koniec - ZDECYDOWANIE ZA KRÓTKI ODCINEK!
Buziaki i WENY! :**
Jest on wrócił! On naprawdę wrócił! W końcu! Oj czuję że ciężko to mało powiedziane... Będzie armagedon o.O A swoją drogą nie uważasz, że jak tak dalej pójdzie to Pia będzie miała anoreksję...? Hmmm... chociaż ona żyje na tabletkach xD No cóż czekam dalej...
OdpowiedzUsuńNiech ktoś jej te włosy wyrówna. Maria i georg cudowni. Kaulitz sie wkurwi jak.sie dowie. Klaus do piachu
OdpowiedzUsuńJa wiem, że ty wiesz, i że wszyscy wiedzą i tak dalej, ale cholera, czemu tak krótko?!
OdpowiedzUsuńI my mamy czekać TYDZIEŃ na kolejną część?
No proszę cię, to tak nie działa xD
Kaulitz jest fajny, nawet jak nie jest. Brzmi absurdalnie, ale chyba najlepiej wyraża moje aktualne odczucia. Pia chyba nie musi czuć się zagrożona i jakoś nie bardzo się o nią martwię, ale chcę już wiedzieć, co zrobi Brzydal.
No... Następny też będzie taki krótki?
Pozdrawiam ;)
superrrr xD i wreszcie wrócił porucznik tak długo wyczekiwany ale za to mam nadzieje ze ja obroni i postawi do pionu jakoś ;PP
OdpowiedzUsuńTen rozdzial jest niedopisany. Stanowczo brakuje mu przynajmniej 3 stron. Sprzeciw!:) nie no tak nie moze byc, spac nie bede po nocach, poki nie dowiem sie jak zareaguje Kaulitz na to co sie wydarzylo. Swoja droga, ciekawa jestem kiedy on zacznie mięknieć:-)
OdpowiedzUsuńAż mi się piętki spociły, jak czytałam ten odcinek. Szlag by to trafił! tak strasznie mi żal Pii, że niemalże się popłakałam jak czytałam fragment o ścinaniu włosów, bo ON ich dotykał, albo szczotkowanie zębów... Boże.
OdpowiedzUsuńPełznę do następnego, żeby nie ostudzić entuzjazmu z czytania Twojego opowiadania. :D
Zawsze lubiłam Gustava, ale tym razem mam nadzieję, że skoro porucznik wrócił, to zostanie z niego krwawa papka xD
OdpowiedzUsuń