środa, 14 maja 2014

KAPITEL 23

Kolejny raz wytrzeszczyłam oczy, czując swoje serce w gardle, aż się niemal zakrztusiłam nagłym ściskiem. Jego usta były wciąż wilgotne od wody i absurdalnie miękkie i gorące. Podniecenie tak boleśnie odezwało się w podbrzuszu, że aż mi zaszumiało w głowie i z wrażenia zastygłam w bezruchu, nie wiedząc, co zrobić na ten atak. Ale on wiedział. Zassał górną wargę i dosłownie pochłonął mnie swoimi ustami, na co zareagowałam głuchym sapnięciem, zamykając oczy, poddając się kompletnie. Czułam mrowienie prawie w całym swoim ciele i słodko-gorzkie ciśnienie, które mnie objęło. Zupełnie naturalnie dostosowałam się do ruchów jego warg i pomyślałam, że to było czyste szaleństwo, że siedziałam na tym łóżku szpitalnym i całowałam się z porucznikiem, mięknąc na nim z każdą sekundą. Jego dłoń zsunęła się z głowy, by bezpretensjonalnie powędrować na moje plecy, podwijając koszulkę, a potem jego język wsunął się pomiędzy moje wargi i jęknęłam cicho, całkowicie mu się oddając. Wirowało mi przed zamkniętymi oczami i coraz intensywniej pulsowałam pomiędzy nogami, marząc o tym, by jego dłonie ruszyły w innym kierunku, w takim, gdzie mogłyby ugasić rozniecony płomień, ale palce pod zapięciem stanika zdawały się mówić, że w swoim czasie pójdą wszędzie, gdzie tylko będę chciała. Zadrżałam na myśl, co moglibyśmy robić i ledwo panowałam nad potrzebą wejścia na łóżko i usadowienia się na nim, ocierania się o niego. Pierwotność aktu mną wstrząsnęła. Nie mogłam sobie przypomnieć, czy pocałunek zrobił na mnie aż tak potężne wrażenie. Z mężczyzną, który dopiero co się obudził, bo został postrzelony i... O Boże, co ja robiłam?! Oderwałam się od niego ze świstem, czując na języku smak jego języka i znów sapnęłam, otwierając szeroko oczy. Jego dłoń opadła na moje nogi, a on sam pozostał nieruchomo z przymkniętymi powiekami, oddychając spokojnie, kiedy ja dyszałam, dotykając mimowolnie dłonią usta i podrażnioną skórę wokół nich przez jego zarost. Czemu się odsunęłam? Przecież ten pocałunek mógł trwać dalej, bez końca, a ja... Nie, Jezu, o czym ja myślałam? Nie zniosłabym tego, gdyby on nic nie mógł zrobić i nie zmogłam znieść tego, że moje ciało tak bardzo go pożądało nawet w takim momencie. Zmarszczyłam czoło, pochylając się odrobinę na nim, gdy przez dłuższą chwilę ani drgnął. Jego wilgotne usta były lekko rozchylone, spomiędzy nich wydostawał się cichy i równy oddech, ale... Poczułam się tak, jakbym dostała po twarzy i sama miałam ochotę się uderzyć. Niech go szlag trafi! Zasnął po czymś takim?! Nie wiedziałam nawet, czy odebrać to jako obelgę i prychnęłam głośno, zrywając się z łóżka. Co za tupet! Oblizałam dolną wargę i zadrżałam na kolejną falę mrowienia. Moja noga nie postanie tu już nigdy więcej, takie upokorzenie! Odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam z pokoju, ledwo opanowując pragnienie, by trzasnąć drzwiami. Byłam tak zaabsorbowana własnymi myślami, że tylko cudem ominęłam Tanję, która stała mi na drodze. Miałam gdzieś, że moje czerwone policzki i zapewne równie czerwone usta zdradzały, co robiłam. Miałam gdzieś to wszystko, bo ten kretyn śmiał zasnąć po tym, jak mnie pocałował w taki sposób!

- Wszystko w porządku? Wiesz już, że Kaulitz się obudził? – spytał Hagen, kiedy zasiadłam naprzeciw niego na kolację i zastygłam w bezruchu, smarując bułkę. Moje policzki znów się zaczerwieniły, choć od momentu, kiedy zostałam... zaatakowana, minęło już trochę czasu. Wbiłam wzrok w nóż, będąc przekonana, że na mojej twarzy była wymalowana odpowiedź, ale mimo wszystko zmusiłam się do jak najlepszej formy kłamstwa.
- Tak, Maria mi mówiła. – odparłam, choć właściwie nie rozumiałam, po co ta szopka, skoro mogłam się założyć o wszystko, co miałam, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw i to z ust porucznika. Uch, usta porucznika... Zagryzłam wargę i ponowiłam smarowanie, ignorując bolesne ukłucia w podbrzuszu. On pewnie nie zdawał sobie nawet sprawy, jaki mi mętlik w głowie zrobił. Byłam zła na siebie za to wszystko, co się wydarzyło, ale co się stało, to się nie odstanie, a ja musiałam to sobie jakoś poukładać. Choć było ciężko, kiedy usta wciąż przyjemnie mrowiły.
- Myślałem, że tam siedziałaś i czekałaś. – zauważył po chwili i zachciałam przywalić głową w talerz. Niech cię, Hagen! Spojrzałam na niego spod uniesionej brwi, żenując się na samą myśl, że przyłapał mnie na kłamstwie. A ponoć kłamstwa miały krótkie nogi. Głupia Pia.
- Bo tak było. – odparłam wymijająco i nałożyłam szynkę na przekrojoną bułkę. Wszystko działo się stanowczo za szybko. Przecież niedawno się martwiłam, że coś się stało Kaulitzowi, który miał na imię Bill... Boże, ja wiedziałam, jak on miał na imię! Gdy tylko przypomniało mi się, jak wyglądał jeszcze za czasów zespołu, w ostatnim momencie powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem. Mężczyzna, którego całowałam, zupełnie nie przypominał wokalisty, za którym szalały miliony nastolatek. Przełknęłam ślinę i zacisnęłam zęby, robiąc zaciętą minę, próbując to wyprzeć z głowy. Nie potrafiłam. Moje ciało wciąż odczuwało to, co się działo na łóżku szpitalnym, a gdy złożyłam słowa „Bill” i „łóżko” w jedno zdanie, aż mi zawirowało przed oczami. Byłam niepoważna.
- Jakiś powód, dla którego muszę wyciągać od ciebie informacje siłą? Bredził coś, tak? – machnął ręką, a potem dolał sobie herbaty do kubka. Znów uderzyło mnie to, że rozmawialiśmy o nim tak, jakby był mi kimś bliskim, a przecież zupełnie nic nas nie łączyło. No prócz pocałunku. Westchnęłam zrezygnowana. – Zawsze bredzi po wybudzeniu, dlatego Maria nikogo nie wpuszcza. Możesz czuć się wyróżniona, jeśli tobie na to pozwoliła.
Zgubiłam się. Skąd on wiedział, że z nim rozmawiałam? Boże, a jeśli Kaulitz mu wszystko powiedział?! Spięłam się tak, że aż mnie zemdliło. Rozmowa, kiedy nie wiedziałam, co on wiedział, a czego nie, doprowadzała mnie do szału.
- Maria wyszła, to on mi kazał wejść. – burknęłam pod nosem, decydując się na zajęcie się kolacją, by jakoś rozładować napięcie. Jakby to było takie proste.
- Ach, czyli bredził?
Hagen, czy ja wyglądałam tak, jakbym chciała o tym mówić? Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi, a on potrząsnął głową. Czy to oznaczało, że jednak nie wiedział, co się stało? Miałam nadzieję, że nigdy się nie dowie. Przynajmniej do momentu, aż ja sama nie dowiem się, co z tym zrobić.

Ale Bill Kaulitz wiedział, co z tym robić i dowiedziałam się o tym już następnego dnia. Hagen postanowił mnie zaciągnąć do niego po obiedzie, twierdząc, że porucznik coś gadał na mój temat i stanęłam na środku jego sali z czerwonymi policzkami, zupełnie niezdolna do spojrzenia mu w oczy. Byłam zażenowana, a okazało się, że zupełnie niepotrzebnie.
- Spodziewałem się po tobie większej empatii przy cierpieniu ludzkim. – odezwał się ponuro i mimowolnie podniosłam głowę, by zobaczyć, że jego twarz odzyskała już normalne kolory, tylko zarost był odrobinę gęściejszy, niż zwykle. Znów pulsowanie między nogami na myśl, że skóra w pobliżu ust mnie łaskotała po pocałunku i ledwo opanowałam ochotę, by przywalić sobie w twarz obiema rękoma. – A ty wczoraj nawet nie przyszłaś sprawdzić, czy żyję.
Słucham?
Byłam tak zdezorientowana i chyba nawet odrobinę zaszokowana, że nie omieszkałam spojrzeć na niego jak największego idiotę pod słońcem. To była jakaś gra? Niby chciał kłamać przed Listingiem z jakiegoś powodu? Czy to nie on ciągle mówił o mnie w wyjątkowo zboczony sposób przy wszystkich? O co tu, do cholery, chodziło? Patrzyliśmy na siebie natarczywie i po drodze dotarło do mnie, że nie dawał mi żadnych znaków świadczących o tym, że kłamał, by wprowadzić w błąd Hagena. Jego wzrok był kpiący i zdecydowanie czysty. Ale, do cholery! To nie było możliwe, by tego nie pamiętał, więc jak...?!
- Byłam zajęta... – wyrzuciłam nieobecnie, nie wierząc w swoje własne słowa. Trudno, chciał to pociągnąć w taki sposób, to ja się do tego dostosuję bez mrugnięcia okiem. Poczułam ogarniającą mnie wściekłość i miałam ochotę przyłożyć nie sobie, a jemu. Tylko ten człowiek mógłby zachować się w taki idiotyczny sposób!
- No niby czym byłaś zajęta? Zresztą nieważne, mam zajebisty plan, jak możesz spłacić część swojego długu. – machnął na mnie ręką i uniósł sugestywnie brwi. Moje serce drgnęło, gdy przyszło mi do głowy, że może jednak tylko żartował, ale jego kolejne słowa znów mnie skutecznie ugasiły. – Maria nie ma czasu się mną zajmować, więc będziesz robić za moją osobistą pielęgniarkę. – dodał zadowolony, a Listing parsknął głośnym śmiechem. Co niby było w tym takiego zabawnego? Robili ze mnie kretynkę, obaj. Boże, co ja takiego złego w swoim życiu zrobiłam, że zostałam potraktowana tymi mężczyznami, do cholery? Nie było sprawiedliwości na tym świecie! I na dodatek nie mogłam się nie zgodzić, bo wciąż mu wisiałam pieprzoną przysługę... za wszystko.
- To znaczy?

- Przypomnij mi, dlaczego mam cię karmić, skoro masz zdrowe ręce?
- Bo mam taki kaprys.
Czy ktoś by zwrócił mi uwagę, gdybym pobiła go tą łyżką? Albo gdybym wylała na niego tę papkę, czymkolwiek ona była? Zazwyczaj mi nie przeszkadzało, kiedy on zachowywał się tak, jakby tak naprawdę nie był zimnym skurwysynem, ale teraz ciągle sobie ze mnie kpił i moje nerwy były na wyczerpaniu. Znów przekroczyliśmy jakąś granicę, ale ja pozostałam w tyle, nie do końca wiedząc, gdzie mogłam postawić bezpiecznie stopę na nowym polu. A on sobie pozwalał na każdą rzecz, która mu tylko przyszła do głowy. I najwyraźniej naprawdę nie pamiętał, że byłam tu wtedy, gdy się obudził. Spytałabym Marię o to, czy coś takiego było w ogóle możliwe i całkowicie normalne, ale wtedy musiałabym się też pewnie przyznać do tego, co robiliśmy. Zacisnęłam gniewnie usta, gdy zaburczało mi w brzuchu.
- Jestem głodna. – oznajmiłam mu, nie rozumiejąc, dlaczego karmienie go łyżką jak małe dziecko sprawiało mu tyle frajdy.
- Chyba nie masz zamiaru mówić mi o tym, że idziesz na obiad, kiedy raczysz mnie tym gównem. – prychnął, a ja odsunęłam się, by w razie czego mnie nie opluł i nagle zachciało mi się śmiać z tego, jak bardzo popieprzona była nasza relacja. Nie miałam pojęcia, jak można było ją nazwać i nie wiedziałam, jak się w niej odnaleźć. Nie dawała mi też większego poczucia bezpieczeństwa, nie koiła i w ogóle nie działała w jakikolwiek sposób, który byłby choć odrobinę normalny, ale mimo tego wszystkiego było mi dobrze.
- Właśnie to mówię. – skinęłam głową, a on zerknął na mnie spod uniesionej brwi. Na jego twarzy rozlało się ogromne, najpewniej przerysowane zbulwersowanie, a ja zacisnęłam dłoń, gdy poczułam potrzebę, by go pogładzić czule po włosach. To zmierzało w dziwnym kierunku.
- Powinienem zamówić ci to samo. – stwierdził, a ja wzruszyłam ramionami.
- Nie czuję potrzeby przejścia na dietę. – zanurzyłam łyżkę w papce i omal nie wycelowałam jej w jego policzek, gdy on odwrócił się do mnie, otwarcie gapiąc się na moje piersi, które miałam odsłonięte przez małą czarną. Nie mogłam się opanować, by jej nie założyć.
- Ja też nie czuję potrzeby, byś przeszła na dietę. – zgodził się, nie odrywając wzroku od dekoltu, a ja uśmiechnęłam się mściwie.
- No to idę. – położyłam miseczkę na stoliku i umknęłam z sali, ścigana przez przekleństwa, które wyrzucał z prędkością karabinu maszynowego.

Gapiłam się na swoje odbicie w lustrze ze skrzywieniem, badając swój policzek i nie miałam już ani krzty dobrego humoru. Wszystko skończyło się lepiej, niż mogłoby, ale... Westchnęłam, spuszczają głowę. Nie patrząc na siebie, zapominałam, jak naprawdę wyglądałam. Przez to, co mówił do mnie Kaulitz, miałam dokładnie to samo. Wszystko i tak zmierzało do tego, że przez niego zupełnie przekształcałam rzeczywistość, a ów rzeczywistość była taka, że miałam wciąż siniaka, a on mnie pocałował, jakby wcale tego nie widział. Chyba nie był ślepy? Cóż, wciąż nie wiadomo było, dlaczego nagle się okazało, że tego nie pamiętał, co wcale mi nie ułatwiało egzystencji. Roześmiałam się gorzko. I niby co ja miałam robić? Czego ja chciałam od niego, od siebie, od innych? Wiedziałam za to, czego on chciał ode mnie – mojego ciała. Co nie tłumaczyło tego, że pocałował mnie nawet, kiedy ja wyglądałam tak, a nie inaczej. I siedziałam w stołówce!... I Tanja mnie widziała w takim stanie... Poderwałam głowę, gdy nagle uderzyło mnie wspomnienie, gdy wychodziłam z sali po pocałunku. O mój Boże, Tanja to widziała! Całowałam się z jej... kochankiem na jej oczach! Do cholery, stałam się kompletnym przeciwieństwem siebie samej sprzed miesiąca! Jęknęłam głośno, mając ochotę przywalić głową w zlew. Nie! Musiałam się ogarnąć, zrobić coś, zanim on zarzuci na mnie swoje sieci i zrobi ze mną pieprzoną nimfomankę, która nie będzie miała swojego zdania! Nie mogłam tak po prostu postępować tak, jak on chciał! Nie! Nie było nawet takiej opcji po tym wszystkim!

- Chciałabym, żebyś zachowała to, co usłyszałaś w sekrecie.
- Przecież nawet gdyby, to ja nie mam komu mówić takich rzeczy. I nie mam powodu, dla którego miałabym coś takiego mówić. Jeśli to sekret, to znaczy, że ma być utrzymywany w tajemnicy, tak?
- Wiem, Pia, ale jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by komukolwiek o tym mówił i... – Maria potrząsnęła głową, przymknęła drzwi od gabinetu pielęgniarskiego i posłała mi znaczące spojrzenie. – Prócz ciebie tylko Listing wie, że jestem babcią porucznika i nie bez powodu nikt więcej nie jest zaznajomiony z jego drzewem genealogicznym. – zaczęła cichym, acz wyraźnym głosem. Siedziałam na krześle, bacznie jej nasłuchując, w końcu mogąc dowiedzieć się czegoś więcej o tym dziwnym człowieku. – Jestem tutaj, bo dzięki temu, że jestem pod jego pieczą, jestem bezpieczna i ja sama mam świadomość, co się dzieje z moim wnukiem. Jego matka nie chce nawet o nim słuchać, bo nie akceptuje jego wyboru...
- Ale ja myślałam, że wszyscy zostali zmuszeni, by walczyć. – przerwałam jej skonfundowana. – Więc czym...
- Owszem, byli zmuszeni, ale zawsze jest wybór, słoneczko. Georg nie robi tego, bo lubi, w przeciwieństwie do mojego wnuka, nieprawdaż? – pokiwałam głową, przyswajając informacje, a Maria ciągnęła dalej. – On doszedł do tego wszystkiego tylko dzięki temu, że jest taki, a nie inny, ale to nie oznacza, że nie ma słabego punktu, którego nie można by wykorzystać, a... – usiadła na drugim krześle przy małym stoliku i spojrzała na mnie uważnie. – Po śmierci Toma, jego brata, on koniecznie chciał mieć przy sobie całą rodzinę. To jedyne, co go utrzymuje w niezachwianej pozycji. Simone, znaczy jego matka i ojczym nie zaakceptowali tego, co robi, ba, uznali, że to była jego wina, że Tom zginął i od tego czasu nie utrzymują z nim kontaktu, choć już w krótkim czasie zaczęli tego żałować, ale cóż... Bill uniósł się dumą. – nagle wstała i skierowała się do szafki, na której stał dzbanek z wodą, którą nalała do pustej szklanki tuż obok. – Zostałam tylko ja i jestem tu nie dla siebie, lecz dla niego.
- Pani go akceptuje...
- Nie akceptuję jego wyborów, ale akceptuję go jako swojego wnuka. – przerwała mi stanowczo, a ja zgodziłam się, kiwając głową, choć ona nawet tego nie zauważyła, stojąc do mnie plecami. -  I zrobiłabym dla niego wszystko, byle tylko nie podzielił losu Toma. – dodała drżącym głosem i serce ścisnęło mi się w piersi.
- Ale przecież poru... to znaczy... pani wnuk mówił, że on żyje... – zaoponowałam, a Maria odwróciła się do mnie tak niespodziewanie, że aż drgnęłam gwałtownie. Na jej twarzy malował się smutek i poczułam wyrzuty sumienia, że pociągnęłam ten temat.
- Wiem, czym objawiała się ta ich bliźniacza więź... Bo byli bliźniakami, nie wiem czy wiesz. – wyjaśniła, a ja potwierdziłam skinięciem. – To było naprawdę niesamowite, kiedy czasami byli w stanie dokładnie określić, co drugi robił, czy jak drugi się czuje, ale... Cóż, nie można oszukiwać się w nieskończoność. Tom by go nie zostawił w taki sposób.
- Ale... Bill mówił, że Tom nie akceptował tego, że lubi zabijać...
- Wiem, że się pokłócili, zanim wyjechali do Grecji, ale... Nie, to niemożliwe, by zostawił go bez żadnej wieści, tak po prostu wykorzystując ten wybuch, by uznać się za martwego. Tom zawsze opiekował się Billem, nieważne, jakie były okoliczności. Nie mógłby go zostawić, po prostu nie mógłby.

Więc to było bardziej skomplikowane, niż się na początku zdawało. A im bardziej odkrywałam, co siedziało pod skorupą zwaną Bill Kaulitz, tym bardziej stawał mi się bliższy, choć zapewne on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. To nie było to, że się w nim zakochiwałam, tego byłam pewna, ale zajmował w moim życiu szczególną pozycję i tego akurat nie mogłam wyprzeć jak wszystko inne. Z powrotem dotarłam do miejsca, w którym wszystko mi mówiło, że musiałam go mieć dla siebie, że musiałam zrobić wszystko, by on interesował się mną tak samo jak ja nim, choć gdy myślałam nad tym więcej i intensywniej, dotarło do mnie, że najprawdopodobniej on był zaabsorbowany mną bardziej, niż ja nim. Mówił, że był monogamistą i że wystarczyła mu jego kurwa, ale Tanja nie powstrzymywała go przed tym, by mówił mi o rzeczach, których mi nikt nie mówił i by mnie całował. I w jakiś pokrętny sposób się o mnie troszczył. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu. Musiałam coś z tym zrobić, do cholery.
A więc decyzja podjęła się za mnie sama, kiedy ponad tydzień po operacji siedzieliśmy w stołówce, jedząc obiad. Byłam już przerażająco poirytowana faktem jego amnezji, czy cokolwiek to było, a potem nagle wszystko się wyjaśniło.
- Wciąż dietka... – wyszczerzył zęby Listing, patrząc na talerz Billa, na którym w przeciwieństwie do naszych, nie leżało smażone mięso, a większość powierzchni szkła zajmowała sałatka. Uśmiechnęłam się pod nosem, mając ochotę się roześmiać.
- Prosisz się o wpierdol, Hagen... – ostrzegł go, nucąc każde słowo, a ja zagryzłam wargę, próbując się powstrzymać od głośnego rechotu. – I nie myśl sobie, że tego nie zrobię pomimo zakazu przeforsowania ciała.
- O, to dlatego nie tknąłeś Pii? – spytał niewinnie, a ja, zamiast się obruszyć i zażenować, parsknęłam śmiechem tak, że prawdopodobnie oplułam sobie talerz. To wszystko było ponad moje zwoje umysłowe. Nawet nie wiedziałam, dlaczego mnie to tak rozbawiło, kiedy oni znowu traktowali mnie tak powierzchownie. Siedziałam przy stole, przy którym jadał też Schäfer i nic. Po prostu cholerne nic. Oficjalnie miałam problemy na tle psychicznym.
- Hagen, ty perwersyjna suko, ciesz się, że nie ty musisz sobie radzić z halucynacjami, które są bardzo wytrącające z równowagi. – oznajmił Bill, nie przerywając grzebania w sałatce, które chyba wydało mu się bardzo pociągające, a Listing patrzył na mnie, jakby był szczęśliwy, że nawet mnie to rozśmieszyło. – Więc nie nawiązuj do seksu podczas mojej obecności, dziękuję bardzo.
Dlaczego oni zawsze zachowywali się tak, jakby reszta żołnierzy przy stole nie istniała? Dlaczego ja się tak zachowywałam? Najwyraźniej szybko wtopiłam się w ten obrazek i od momentu, kiedy wrócili z tej eskapady, kiedy to zginął Schäfer, wszyscy byli do mnie cywilizowanie nastawieni i ja naprawdę nie miałam powodu do strachu. W ogóle.
- Po operacji? – drążył Hagen, a Kaulitz skinął głową, co sprawiło, że przestałam się śmiać. Zastygłam w bezruchu z widelcem w połowie drogi do ust. – Od kiedy ty po operacji masz halucynacje? – zapytał, unosząc brew do góry, a jego rozmówca wzruszył ramionami.
- Dobrze, że przynajmniej Maria nikogo nie wpuściła, bo to by naprawdę ugodziło w moje ego.
I wtedy wszystko wskoczyło na swoje miejsce. O cholera. Nie miał żadnej amnezji, tylko...! Z wrażenia aż zrobiło mi się gorąco i poczułam, że moje policzki zrobiły się czerwone. Skupiłam się na jedzeniu, choć przez nagle mocno walące serce, zaczęły mi drżeć dłonie i wiedziałam, że ta konwersacja zaraz skończy się bardzo dziwnie.
- To dlatego Pia nie powiedziała, coś bredził. – Hagen machnął ręką, jakby nagle wszystko zrozumiał i kątem oka zauważyłam, że Kaulitz przestał grzebać w talerzu, a mi zrobiło mi się jeszcze goręcej. W tym samym momencie stałam się świadoma, że nie siedzieliśmy tylko w trójkę przy tym cholernym stole i każdy się nam przysłuchiwał, a ja już nie byłam pewna, czy chciałam, by każdy usłyszał, że się z nim całowałam, a on potem niespodziewanie zasnął. Boże, co się właśnie działo? Powoli odwróciłam się w stronę Kaulitza, który natomiast otwarcie patrzył na mnie, doszukując się na mojej twarzy zapewne oznak tego, co było prawdą, a co nie i przełknęłam głośno ślinę. Nieświadomie złapałam się za brzuch wolną ręką, gdy poczułam niecierpliwe mrowienie.
- Wydawało mi się, że się z tobą całowałem. – stwierdził z prostotą i dotarło do mnie, że w tym momencie od mojej odpowiedzi zależało to, jak potoczy się ta relacja. Krótka piłka. Żadnych przemyśleń.
- To nie była halucynacja. – mruknęłam cicho i słyszałam, że Listing mówił coś podniesionym głosem, ale nie rozumiałam ani słowa. Moje spojrzenie ulokowało się na męskich ustach i zacisnęłam zęby, by nie sapnąć na kolejną falę sensacji, które najwyraźniej nie chciały się uspokoić. Boże, to znowu się działo i ja znowu go chciałam i...
- To nie była halucynacja... – powtórzył głucho, a ja skinęłam głową i to wystarczyło, by podjęta decyzja utworzyła natychmiastowe skutki. Kaulitz wstał gwałtownie z krzesła, wyrwał mi widelec, rzucając go na talerz i wyciągnął mnie zza stołu, ciągnąc mnie za rękę, kompletnie ignorując mówiącego do niego Hagena. Ciśnienie podniosło mi się tak drastycznie, że aż zabolała mnie głowa i zawirowało mi przed oczami. Czy on miał zamiar zrobić to, co mi się wydawało? Miałam nadzieję, choć idiotyczną! Nie wiedziałam, co o tym sądzić, ale ekscytacja, która mnie zalała, sprawiała, że zaczynało mi być wszystko obojętne, zostawiając w głowie tylko myśl, że chciałam, by w pokoju się coś wydarzyło. Dłoń, która mnie trzymała, trzymała mocno, tak, jakby już wiedziała, czego chciał jej właściciel. Potknęłam się kilka razy na schodach, ale on nie zwolnił i miałam coraz większe problemy z utrzymaniem równego oddechu, kiedy po mojej głowie chodziło kilkanaście wersji nadchodzącej przyszłości.
Nie puścił mnie nawet wtedy, gdy wyciągnął klucz z kieszeni w spodniach i wsunął go do zamka. Dosłownie czułam, że moja dłoń zaczęła się robić wilgotna z nadmiaru emocji  i myślałam, że oszaleję. Z niewiedzy. A może nawet i ze zbyt wielkiej ilości informacji.
- Co robisz? – spytałam tępo, a on odwrócił się do mnie, posyłając mi takie spojrzenie, że wiedziałam, że za chwilę będę wilgotna, ale w zupełnie innym miejscu.
- Zaciągam cię do łóżka, by się z tobą pieprzyć. – odparł i wciągnął mnie do pokoju, zatrzaskując za nami drzwi.

~~~~

:D

Klaudia L - Tak, wiem :D
*Buuuuuuuuuu :( I na zdrowie z tym brakiem pracy? Chcę znać te opcje :D Podziel się xD
Monologi Kaulitza sprawiają mi najwięcej frajdy xD
Diablica Patrycja - Spoko, ja z reguły kończyłam w takich momentach. Nawyk :D Kolejny w czwartek, chyba, że uda mi się napisać coś wcześniej, w co wątpię o.O I nie podzielę się. On jest dla Pii :D
Ewelina - :D
*Gdzie ona do lekcji biologii. Została zaatakowana, a potem to jak mentalny policzek. Trza jej współczuć czy coś XD I Hagen jest delikatny. Czasami xD Tanji musiało skończyć ciśnienie, kiedy zobaczyła, że "jej" facet przelizał polską szmatę, o. Co do zakochania się - kwestia sporna jak i przy temacie człowieczeństwa Kaulitza.
Sparkle - I tak mi wszyscy grożą, to miłe z Twojej strony, że się opanujesz :D Z której strony on miękki jest? I czemu ja tego nie widzę no? XD Owszem, zamierzam czekać do czwartku :D
Claudia K. - Nie mam zamiaru myśleć *tupie nogą*. Nie bede. xD
Veronica - No jak on miał się jej spytać? "Ej, lachonie, weź mi powiedz, czy mi się śniło, że ci paszczę jęzorem przeorałem, czy to było tak for ril?" :D To uwłaczające godności. A jego godność będzie nadszarpnięta w przyszłości zbyt wiele razy :D Dobrze, że się na starcie powstrzymał :D I nie żeby co, ale nie kumam tematu Samary :D Nie zdychaj, miłego dnia :D
Shindi S. - Twoje powietrze jest przesiąknięte złem jakimś czy co... xD Nie rzucaj się z okna, nie warto, a ja nie mogę obiecać, że uda mi się coś napisać!
KathyMuaa - Chce-my seksu! Chce-my seksu!
*Żebyś się nie zdziwiła przy kolejnym rozdziale... xD
Vergessen Engel - Ja też xD
Asia - :D
Monika - Serio tak pisałam? Gdzie tak pisałam? Ja tak pisałam? o.O

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie, jednak Cię nie zabiję. Poczekam, bo Nas nie zawiedziesz :D Wczoraj nie napisałabym sensownego komentarza...w sumie dzisiaj też za bardzo z sensem nie napiszę. Jestem szczęśliwa, bo się zwolniłam z pracy xD
      W sumie to nie wiem co Ci napisać. Podjarałam się końcówką i wpadłam na kilka pomysłów, jak możesz to rozwinąć. Zobaczymy czy trafię :D

      Usuń
    2. "Hagen, ty perwersyjna suko" - dalej się z tego śmieję :D

      Usuń
    3. Nie powiem o tych opcjach :P

      Usuń
  2. W takim momencie!!! Znowu!!! Ja chcieć dalej please XD. No ale serio blagam o szybki rozdzial :) Ten jak zawsze swietny, ale... no konczenie w takim momencie to rzywda dla nas i dla Pii i Porucznika. Wiesz co, jak mozna tak ranic? T-T. Bez tego jest swietnie. Reakcja Billa zabujcza XD. Tez tak chcę :) Podziel się Billym Pia please XD. Please szybki rozdzial, błagam Guru ty moje, błagam na kolanach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anka gdyby nie fakt, że skoda by cir.była to już byłabyś martwa. Reszta później

    OdpowiedzUsuń
  4. Może ja już sobie daruje grożenie Ci śmiercią za przerwanie w takim momencie? Tak, sądzę, że to całkiem sensowna decyzja, i tak zbyt wiele osób przy morderstwie to średnia opcja. No i właściwie, to wolałabym, żebyś jednak napisała to opowiadanie do końca xD
    Kaulitz to jest jednak miękki, ciekawe tylko kiedy ta jego skorupa się rozsypie i wszystko wyjdzie na jaw. A Pia na pewno postara się, zeby to stało się jak najszybciej, choć Brzydal na pewno będzie próbował jej w tym przeszkodzić.
    I chyba nie zamierzasz czekać z kolejnym rozdziałem do czwartku? Czytelnicy i tak nie dadzą Ci żyć xD
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko fajnie, pięknie tylko zakończyło się w chujowym miejscu O.o. Przemyślenia Pii są takie blow mindowe xD Ale i tak ją lubię. Porucznik jest taki so romantic usypiając w takiej chwili, ale się później zreflektował tym zaciągnięciem jej do łóżka xD Oby w trakcie tego pieprzenia mu się nie usnęło xD Powinnaś popracować nad myśleniem, w jakich miejscach się nie kończy odcinka :D Zacznij się rozglądać jak będziesz z domu wychodzić haha
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Poprzedni rozdział bym zatytułowała i skomentowała "what the hell?!", bo mi gały z orbity wyskoczyły na samej końcówce. Lecz teraz to mam wode rozrzedzoną zamiast mózgu i podsumowałabym jednym słowem "WHAT?!? O.O" i czemu ty kończysz w TAKICH momentach? Jestem chora i zdycham w łóżku, a teraz będę dodatkowo zdychać za ciągiem dalszym, którego nie ma, i który będzie wtedy, gdy dodasz go.
    A Kaulitz ma nasrane w bani xD tak swoja droga xDD zamiast się zapytać, czy miał na serio halucynacje, to nosem kręcił i się fochał. W sumie to on na wiecznym fochu xD powinni mu jakies leki na to przypisać. Chociażby więcej seksu np. z Pią :3 Tanję to se może nq śmietnik wywalić :D blond czy nie blond jędze dojszlandzkie powinno się zakopywać w jakichś zapuszczonych i baaaaardzo głębokich studniach. Może z samą Samarą? Miałaby wspaniałą przyjaciółkę xD rozmawiałyby o tipsach, perukach, zniszczonych łachach i nie świeżym oddechy :D " -słuchaj Sam, jak to robisz, że twój oddech jedzie padliną?" "-no cóż... Jestem tylko śmierdzący i utopionym trupem. O! Policzek ci się rozkłada Tanjo :)" "- AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!! Przecież wydałam fortunę za operacje plastyczną! I po co zdawałam dupy każdemu?! Aaaaaaaaa!!"
    Ta. Friends for ever xDDD a zjeb-Kaulutz żył długo i zboczenie z chorą-na-umyśle-Pią :3

    Idę dalej zdychać po antybiotykach -.-
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże , nie no ... uch az mi sie goraco zrobilo. Jak nie bedzie sceny seksu w tym tygodniu to chyba sie rzuce z okna. I to jeszcze z jakim tonem to wypowiedziane, cudo. Komedia, ze Bill zasnal :D Czuje w powietrzy ostry seks ::D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój mózg jak na razie skupia się na funkcji liczbowej różnowartościowej, ale... (tu podnosi palec wskazujący robiąc efektowną pauzę)... cholera mam ochotę cię udusić za przerwanie mi w takim momencie! ale od początku.
    miał prawo usnąć, miał skok poziomu endorfin uśmierza ból, a jak nie boli mózg przestaje pracować i człek usypia szczególnie po utracie dużej ilości krwi. a i ciągłym połowicznym działaniu leków operacyjnych. nie ma się co oburzać Pia, tylko było uważać na lekcjach kochana. Hagen zero delikatności człeku zauważyłam u ciebie. Ach... jak Tanji musiało ciśnienie skoczyć, zę to nie ona jest jego private nurse. Dieta szpitalna jest okropna - wiem coś o tym, bleee ziemniaki(wzdryga się niemiłosiernie). Cieszę się, że pan Panda (ty wiesz o co chodzi) nie widzi powodu by Pia przechodziła na dietę. Dobrze, zę zagadki rodzinne mr.Porucznika zaczynają wychodzić na jaw.
    A ja jestem pewna, ze ona się zakochuje w nim. Ojoj no to ładne kwiatki przy stole wychodzą na jaw, czy to się skończy epickim gang bangiem w HD? cholera... może w następnym odcinku, który jak wierzę i jak w skazują wszelkie chmury, fusy czy też inne szklane kule do wróżbitowania (nie ma takiego słowa ale mam to gdzieś :D) szybciutko nam wstawisz. Jak zawsze wysyłam multum dobrej energii i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie będę się powtarzać po innych bo juz i tak wiesz, ze masz przesrane za tą końcówkę. Domagamy się seksu! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcemy chcemy wiec tam się postaraj hardcorowo i byle szybko, bo tu juz wszystkie mokre są xd

      Usuń
  10. Ożeszkurwamać.
    Kocham takiego Kaulitza!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. o fuck o_O no to sie porobilo haha

    OdpowiedzUsuń
  12. Ohhhhhhhhh jak ja bym chciala, zeby to sie skonczylo tak jak mysle :D ale wiem, ze sie tak nie skonczy ;c . Kiedys czytalam, ze nie chcesz szybko pisac o seeeksie i takich tam bo potem predzej czy pozniej powstaje milosc i temat sie wyczerpuje;c

    OdpowiedzUsuń
  13. No i wyszło szydło z worka :D
    Milusio, tak bardzo nie mógł uwierzyć, że to zrobił, że uznał to za halucynacje. Brawo, panie Kaulitz.
    Uważaj, bo jeszcze braciszek z chmurki cię wyśmieje xD. O ile jednak nie żyje. Nie zwykłam lekceważyć bliźniaczej więzi, więc chyba dalej mam nadzieję tak jak Bill ^^

    OdpowiedzUsuń