Kolejny raz
wytrzeszczyłam oczy, czując swoje serce w gardle, aż się niemal zakrztusiłam
nagłym ściskiem. Jego usta były wciąż wilgotne od wody i absurdalnie miękkie i
gorące. Podniecenie tak boleśnie odezwało się w podbrzuszu, że aż mi zaszumiało
w głowie i z wrażenia zastygłam w bezruchu, nie wiedząc, co zrobić na ten atak. Ale on wiedział. Zassał górną wargę i dosłownie pochłonął mnie swoimi ustami,
na co zareagowałam głuchym sapnięciem, zamykając oczy, poddając się kompletnie.
Czułam mrowienie prawie w całym swoim ciele i słodko-gorzkie ciśnienie, które
mnie objęło. Zupełnie naturalnie dostosowałam się do ruchów jego warg i
pomyślałam, że to było czyste szaleństwo, że siedziałam na tym łóżku szpitalnym
i całowałam się z porucznikiem, mięknąc na nim z każdą sekundą. Jego dłoń
zsunęła się z głowy, by bezpretensjonalnie powędrować na moje plecy, podwijając
koszulkę, a potem jego język wsunął się pomiędzy moje wargi i jęknęłam cicho,
całkowicie mu się oddając. Wirowało mi przed zamkniętymi oczami i coraz intensywniej
pulsowałam pomiędzy nogami, marząc o tym, by jego dłonie ruszyły w innym
kierunku, w takim, gdzie mogłyby ugasić rozniecony płomień, ale palce pod
zapięciem stanika zdawały się mówić, że w swoim czasie pójdą wszędzie, gdzie
tylko będę chciała. Zadrżałam na myśl, co moglibyśmy robić i ledwo panowałam
nad potrzebą wejścia na łóżko i usadowienia się na nim, ocierania się o niego.
Pierwotność aktu mną wstrząsnęła. Nie mogłam sobie przypomnieć, czy pocałunek
zrobił na mnie aż tak potężne wrażenie. Z mężczyzną, który dopiero co się
obudził, bo został postrzelony i... O Boże, co ja robiłam?! Oderwałam się od
niego ze świstem, czując na języku smak jego języka i znów sapnęłam, otwierając
szeroko oczy. Jego dłoń opadła na moje nogi, a on sam pozostał nieruchomo z
przymkniętymi powiekami, oddychając spokojnie, kiedy ja dyszałam, dotykając
mimowolnie dłonią usta i podrażnioną skórę wokół nich przez jego zarost. Czemu
się odsunęłam? Przecież ten pocałunek mógł trwać dalej, bez końca, a ja... Nie,
Jezu, o czym ja myślałam? Nie zniosłabym tego, gdyby on nic nie mógł zrobić i
nie zmogłam znieść tego, że moje ciało tak bardzo go pożądało nawet w takim
momencie. Zmarszczyłam czoło, pochylając się odrobinę na nim, gdy przez dłuższą
chwilę ani drgnął. Jego wilgotne usta były lekko rozchylone, spomiędzy nich
wydostawał się cichy i równy oddech, ale... Poczułam się tak, jakbym dostała po
twarzy i sama miałam ochotę się uderzyć. Niech go szlag trafi! Zasnął po czymś
takim?! Nie wiedziałam nawet, czy odebrać to jako obelgę i prychnęłam głośno,
zrywając się z łóżka. Co za tupet! Oblizałam dolną wargę i zadrżałam na kolejną
falę mrowienia. Moja noga nie postanie tu już nigdy więcej, takie upokorzenie!
Odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam z pokoju, ledwo opanowując pragnienie,
by trzasnąć drzwiami. Byłam tak zaabsorbowana własnymi myślami, że tylko cudem
ominęłam Tanję, która stała mi na drodze. Miałam gdzieś, że moje czerwone
policzki i zapewne równie czerwone usta zdradzały, co robiłam. Miałam gdzieś to
wszystko, bo ten kretyn śmiał zasnąć po tym, jak mnie pocałował w taki sposób!
- Wszystko w
porządku? Wiesz już, że Kaulitz się obudził? – spytał Hagen, kiedy zasiadłam
naprzeciw niego na kolację i zastygłam w bezruchu, smarując bułkę. Moje
policzki znów się zaczerwieniły, choć od momentu, kiedy zostałam...
zaatakowana, minęło już trochę czasu. Wbiłam wzrok w nóż, będąc przekonana, że
na mojej twarzy była wymalowana odpowiedź, ale mimo wszystko zmusiłam się do
jak najlepszej formy kłamstwa.
- Tak, Maria
mi mówiła. – odparłam, choć właściwie nie rozumiałam, po co ta szopka, skoro
mogłam się założyć o wszystko, co miałam, że prędzej czy później prawda wyjdzie
na jaw i to z ust porucznika. Uch, usta porucznika... Zagryzłam wargę i
ponowiłam smarowanie, ignorując bolesne ukłucia w podbrzuszu. On pewnie nie
zdawał sobie nawet sprawy, jaki mi mętlik w głowie zrobił. Byłam zła na siebie
za to wszystko, co się wydarzyło, ale co się stało, to się nie odstanie, a ja
musiałam to sobie jakoś poukładać. Choć było ciężko, kiedy usta wciąż przyjemnie
mrowiły.
- Myślałem, że
tam siedziałaś i czekałaś. – zauważył po chwili i zachciałam przywalić głową w
talerz. Niech cię, Hagen! Spojrzałam na niego spod uniesionej brwi, żenując się
na samą myśl, że przyłapał mnie na kłamstwie. A ponoć kłamstwa miały krótkie
nogi. Głupia Pia.
- Bo tak było.
– odparłam wymijająco i nałożyłam szynkę na przekrojoną bułkę. Wszystko działo
się stanowczo za szybko. Przecież niedawno się martwiłam, że coś się stało
Kaulitzowi, który miał na imię Bill... Boże, ja wiedziałam, jak on miał na
imię! Gdy tylko przypomniało mi się, jak wyglądał jeszcze za czasów zespołu, w
ostatnim momencie powstrzymałam się od parsknięcia śmiechem. Mężczyzna, którego
całowałam, zupełnie nie przypominał wokalisty, za którym szalały miliony nastolatek.
Przełknęłam ślinę i zacisnęłam zęby, robiąc zaciętą minę, próbując to wyprzeć z
głowy. Nie potrafiłam. Moje ciało wciąż odczuwało to, co się działo na łóżku
szpitalnym, a gdy złożyłam słowa „Bill” i „łóżko” w jedno zdanie, aż mi
zawirowało przed oczami. Byłam niepoważna.
- Jakiś powód,
dla którego muszę wyciągać od ciebie informacje siłą? Bredził coś, tak? –
machnął ręką, a potem dolał sobie herbaty do kubka. Znów uderzyło mnie to, że
rozmawialiśmy o nim tak, jakby był mi kimś bliskim, a przecież zupełnie nic nas
nie łączyło. No prócz pocałunku. Westchnęłam zrezygnowana. – Zawsze bredzi po
wybudzeniu, dlatego Maria nikogo nie wpuszcza. Możesz czuć się wyróżniona,
jeśli tobie na to pozwoliła.
Zgubiłam się.
Skąd on wiedział, że z nim rozmawiałam? Boże, a jeśli Kaulitz mu wszystko
powiedział?! Spięłam się tak, że aż mnie zemdliło. Rozmowa, kiedy nie
wiedziałam, co on wiedział, a czego nie, doprowadzała mnie do szału.
- Maria
wyszła, to on mi kazał wejść. – burknęłam pod nosem, decydując się na zajęcie
się kolacją, by jakoś rozładować napięcie. Jakby to było takie proste.
- Ach, czyli
bredził?
Hagen, czy ja
wyglądałam tak, jakbym chciała o tym mówić? Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi,
a on potrząsnął głową. Czy to oznaczało, że jednak nie wiedział, co się stało?
Miałam nadzieję, że nigdy się nie dowie. Przynajmniej do momentu, aż ja sama
nie dowiem się, co z tym zrobić.
Ale Bill
Kaulitz wiedział, co z tym robić i dowiedziałam się o tym już następnego dnia.
Hagen postanowił mnie zaciągnąć do niego po obiedzie, twierdząc, że porucznik
coś gadał na mój temat i stanęłam na środku jego sali z czerwonymi policzkami,
zupełnie niezdolna do spojrzenia mu w oczy. Byłam zażenowana, a okazało się, że
zupełnie niepotrzebnie.
- Spodziewałem
się po tobie większej empatii przy cierpieniu ludzkim. – odezwał się ponuro i
mimowolnie podniosłam głowę, by zobaczyć, że jego twarz odzyskała już normalne
kolory, tylko zarost był odrobinę gęściejszy, niż zwykle. Znów pulsowanie
między nogami na myśl, że skóra w pobliżu ust mnie łaskotała po pocałunku i
ledwo opanowałam ochotę, by przywalić sobie w twarz obiema rękoma. – A ty
wczoraj nawet nie przyszłaś sprawdzić, czy żyję.
Słucham?
Byłam tak
zdezorientowana i chyba nawet odrobinę zaszokowana, że nie omieszkałam spojrzeć
na niego jak największego idiotę pod słońcem. To była jakaś gra? Niby chciał
kłamać przed Listingiem z jakiegoś powodu? Czy to nie on ciągle mówił o mnie w
wyjątkowo zboczony sposób przy wszystkich? O co tu, do cholery, chodziło?
Patrzyliśmy na siebie natarczywie i po drodze dotarło do mnie, że nie dawał mi
żadnych znaków świadczących o tym, że kłamał, by wprowadzić w błąd Hagena. Jego
wzrok był kpiący i zdecydowanie czysty. Ale, do cholery! To nie było możliwe,
by tego nie pamiętał, więc jak...?!
- Byłam
zajęta... – wyrzuciłam nieobecnie, nie wierząc w swoje własne słowa. Trudno,
chciał to pociągnąć w taki sposób, to ja się do tego dostosuję bez mrugnięcia
okiem. Poczułam ogarniającą mnie wściekłość i miałam ochotę przyłożyć nie
sobie, a jemu. Tylko ten człowiek mógłby zachować się w taki idiotyczny sposób!
- No niby czym
byłaś zajęta? Zresztą nieważne, mam zajebisty plan, jak możesz spłacić część
swojego długu. – machnął na mnie ręką i uniósł sugestywnie brwi. Moje serce
drgnęło, gdy przyszło mi do głowy, że może jednak tylko żartował, ale jego
kolejne słowa znów mnie skutecznie ugasiły. – Maria nie ma czasu się mną
zajmować, więc będziesz robić za moją osobistą pielęgniarkę. – dodał
zadowolony, a Listing parsknął głośnym śmiechem. Co niby było w tym takiego
zabawnego? Robili ze mnie kretynkę, obaj. Boże, co ja takiego złego w swoim
życiu zrobiłam, że zostałam potraktowana tymi mężczyznami, do cholery? Nie było
sprawiedliwości na tym świecie! I na dodatek nie mogłam się nie zgodzić, bo
wciąż mu wisiałam pieprzoną przysługę... za wszystko.
- To znaczy?
- Przypomnij
mi, dlaczego mam cię karmić, skoro masz zdrowe ręce?
- Bo mam taki
kaprys.
Czy ktoś by
zwrócił mi uwagę, gdybym pobiła go tą łyżką? Albo gdybym wylała na niego tę
papkę, czymkolwiek ona była? Zazwyczaj mi nie przeszkadzało, kiedy on
zachowywał się tak, jakby tak naprawdę nie był zimnym skurwysynem, ale teraz
ciągle sobie ze mnie kpił i moje nerwy były na wyczerpaniu. Znów
przekroczyliśmy jakąś granicę, ale ja pozostałam w tyle, nie do końca wiedząc,
gdzie mogłam postawić bezpiecznie stopę na nowym polu. A on sobie pozwalał na
każdą rzecz, która mu tylko przyszła do głowy. I najwyraźniej naprawdę nie
pamiętał, że byłam tu wtedy, gdy się obudził. Spytałabym Marię o to, czy coś
takiego było w ogóle możliwe i całkowicie normalne, ale wtedy musiałabym się
też pewnie przyznać do tego, co robiliśmy. Zacisnęłam gniewnie usta, gdy
zaburczało mi w brzuchu.
- Jestem
głodna. – oznajmiłam mu, nie rozumiejąc, dlaczego karmienie go łyżką jak małe
dziecko sprawiało mu tyle frajdy.
- Chyba nie
masz zamiaru mówić mi o tym, że idziesz na obiad, kiedy raczysz mnie tym
gównem. – prychnął, a ja odsunęłam się, by w razie czego mnie nie opluł i nagle
zachciało mi się śmiać z tego, jak bardzo popieprzona była nasza relacja. Nie
miałam pojęcia, jak można było ją nazwać i nie wiedziałam, jak się w niej
odnaleźć. Nie dawała mi też większego poczucia bezpieczeństwa, nie koiła i w ogóle nie
działała w jakikolwiek sposób, który byłby choć odrobinę normalny, ale mimo
tego wszystkiego było mi dobrze.
- Właśnie to
mówię. – skinęłam głową, a on zerknął na mnie spod uniesionej brwi. Na jego
twarzy rozlało się ogromne, najpewniej przerysowane zbulwersowanie, a ja
zacisnęłam dłoń, gdy poczułam potrzebę, by go pogładzić czule po włosach. To
zmierzało w dziwnym kierunku.
- Powinienem
zamówić ci to samo. – stwierdził, a ja wzruszyłam ramionami.
- Nie czuję
potrzeby przejścia na dietę. – zanurzyłam łyżkę w papce i omal nie wycelowałam
jej w jego policzek, gdy on odwrócił się do mnie, otwarcie gapiąc się na moje
piersi, które miałam odsłonięte przez małą czarną. Nie mogłam się opanować, by
jej nie założyć.
- Ja też nie
czuję potrzeby, byś przeszła na dietę. – zgodził się, nie odrywając wzroku od
dekoltu, a ja uśmiechnęłam się mściwie.
- No to idę. –
położyłam miseczkę na stoliku i umknęłam z sali, ścigana przez przekleństwa,
które wyrzucał z prędkością karabinu maszynowego.
Gapiłam się na
swoje odbicie w lustrze ze skrzywieniem, badając swój policzek i nie miałam już
ani krzty dobrego humoru. Wszystko skończyło się lepiej, niż mogłoby, ale...
Westchnęłam, spuszczają głowę. Nie patrząc na siebie, zapominałam, jak naprawdę
wyglądałam. Przez to, co mówił do mnie Kaulitz, miałam dokładnie to samo.
Wszystko i tak zmierzało do tego, że przez niego zupełnie przekształcałam rzeczywistość,
a ów rzeczywistość była taka, że miałam wciąż siniaka, a on mnie pocałował,
jakby wcale tego nie widział. Chyba nie był ślepy? Cóż, wciąż nie wiadomo było,
dlaczego nagle się okazało, że tego nie pamiętał, co wcale mi nie ułatwiało
egzystencji. Roześmiałam się gorzko. I niby co ja miałam robić? Czego ja
chciałam od niego, od siebie, od innych? Wiedziałam za to, czego on chciał ode
mnie – mojego ciała. Co nie tłumaczyło tego, że pocałował mnie nawet, kiedy ja
wyglądałam tak, a nie inaczej. I siedziałam w stołówce!... I Tanja mnie widziała
w takim stanie... Poderwałam głowę, gdy nagle uderzyło mnie wspomnienie, gdy
wychodziłam z sali po pocałunku. O mój Boże, Tanja to widziała! Całowałam się z
jej... kochankiem na jej oczach! Do cholery, stałam się kompletnym
przeciwieństwem siebie samej sprzed miesiąca! Jęknęłam głośno, mając ochotę
przywalić głową w zlew. Nie! Musiałam się ogarnąć, zrobić coś, zanim on zarzuci
na mnie swoje sieci i zrobi ze mną pieprzoną nimfomankę, która nie będzie miała
swojego zdania! Nie mogłam tak po prostu postępować tak, jak on chciał! Nie!
Nie było nawet takiej opcji po tym wszystkim!
- Chciałabym,
żebyś zachowała to, co usłyszałaś w sekrecie.
- Przecież
nawet gdyby, to ja nie mam komu mówić takich rzeczy. I nie mam powodu, dla
którego miałabym coś takiego mówić. Jeśli to sekret, to znaczy, że ma być
utrzymywany w tajemnicy, tak?
- Wiem, Pia,
ale jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by komukolwiek o tym mówił i... – Maria
potrząsnęła głową, przymknęła drzwi od gabinetu pielęgniarskiego i posłała mi
znaczące spojrzenie. – Prócz ciebie tylko Listing wie, że jestem babcią
porucznika i nie bez powodu nikt więcej nie jest zaznajomiony z jego drzewem
genealogicznym. – zaczęła cichym, acz wyraźnym głosem. Siedziałam na krześle,
bacznie jej nasłuchując, w końcu mogąc dowiedzieć się czegoś więcej o tym
dziwnym człowieku. – Jestem tutaj, bo dzięki temu, że jestem pod jego pieczą,
jestem bezpieczna i ja sama mam świadomość, co się dzieje z moim wnukiem. Jego
matka nie chce nawet o nim słuchać, bo nie akceptuje jego wyboru...
- Ale ja
myślałam, że wszyscy zostali zmuszeni, by walczyć. – przerwałam jej skonfundowana. – Więc czym...
- Owszem, byli
zmuszeni, ale zawsze jest wybór, słoneczko. Georg nie robi tego, bo lubi, w przeciwieństwie
do mojego wnuka, nieprawdaż? – pokiwałam głową, przyswajając informacje, a
Maria ciągnęła dalej. – On doszedł do tego wszystkiego tylko dzięki temu, że
jest taki, a nie inny, ale to nie oznacza, że nie ma słabego punktu, którego
nie można by wykorzystać, a... – usiadła na drugim krześle przy małym stoliku i
spojrzała na mnie uważnie. – Po śmierci Toma, jego brata, on koniecznie chciał
mieć przy sobie całą rodzinę. To jedyne, co go utrzymuje w niezachwianej
pozycji. Simone, znaczy jego matka i ojczym nie zaakceptowali tego, co robi, ba,
uznali, że to była jego wina, że Tom zginął i od tego czasu nie utrzymują z nim
kontaktu, choć już w krótkim czasie zaczęli tego żałować, ale cóż... Bill
uniósł się dumą. – nagle wstała i skierowała się do szafki, na której stał
dzbanek z wodą, którą nalała do pustej szklanki tuż obok. – Zostałam tylko ja i
jestem tu nie dla siebie, lecz dla niego.
- Pani go
akceptuje...
- Nie
akceptuję jego wyborów, ale akceptuję go jako swojego wnuka. – przerwała mi
stanowczo, a ja zgodziłam się, kiwając głową, choć ona nawet tego nie
zauważyła, stojąc do mnie plecami. - I
zrobiłabym dla niego wszystko, byle tylko nie podzielił losu Toma. – dodała
drżącym głosem i serce ścisnęło mi się w piersi.
- Ale przecież
poru... to znaczy... pani wnuk mówił, że on żyje... – zaoponowałam, a Maria
odwróciła się do mnie tak niespodziewanie, że aż drgnęłam gwałtownie. Na jej
twarzy malował się smutek i poczułam wyrzuty sumienia, że pociągnęłam ten
temat.
- Wiem, czym
objawiała się ta ich bliźniacza więź... Bo byli bliźniakami, nie wiem czy
wiesz. – wyjaśniła, a ja potwierdziłam skinięciem. – To było naprawdę
niesamowite, kiedy czasami byli w stanie dokładnie określić, co drugi robił,
czy jak drugi się czuje, ale... Cóż, nie można oszukiwać się w nieskończoność.
Tom by go nie zostawił w taki sposób.
- Ale... Bill
mówił, że Tom nie akceptował tego, że lubi zabijać...
- Wiem, że się
pokłócili, zanim wyjechali do Grecji, ale... Nie, to niemożliwe, by zostawił go
bez żadnej wieści, tak po prostu wykorzystując ten wybuch, by uznać się za
martwego. Tom zawsze opiekował się Billem, nieważne, jakie były okoliczności.
Nie mógłby go zostawić, po prostu nie mógłby.
Więc to było
bardziej skomplikowane, niż się na początku zdawało. A im bardziej odkrywałam,
co siedziało pod skorupą zwaną Bill Kaulitz, tym bardziej stawał mi się
bliższy, choć zapewne on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. To nie było to,
że się w nim zakochiwałam, tego byłam pewna, ale zajmował w moim życiu
szczególną pozycję i tego akurat nie mogłam wyprzeć jak wszystko inne. Z powrotem
dotarłam do miejsca, w którym wszystko mi mówiło, że musiałam go mieć dla
siebie, że musiałam zrobić wszystko, by on interesował się mną tak samo jak ja
nim, choć gdy myślałam nad tym więcej i intensywniej, dotarło do mnie, że
najprawdopodobniej on był zaabsorbowany mną bardziej, niż ja nim. Mówił, że był
monogamistą i że wystarczyła mu jego kurwa, ale Tanja nie powstrzymywała go
przed tym, by mówił mi o rzeczach, których mi nikt nie mówił i by mnie
całował. I w jakiś pokrętny sposób się o mnie troszczył. Z jakiegoś
niewytłumaczalnego powodu. Musiałam coś z tym zrobić, do cholery.
A więc decyzja
podjęła się za mnie sama, kiedy ponad tydzień po operacji siedzieliśmy
w stołówce, jedząc obiad. Byłam już przerażająco poirytowana faktem jego
amnezji, czy cokolwiek to było, a potem nagle wszystko się wyjaśniło.
- Wciąż
dietka... – wyszczerzył zęby Listing, patrząc na talerz Billa, na którym w
przeciwieństwie do naszych, nie leżało smażone mięso, a większość powierzchni
szkła zajmowała sałatka. Uśmiechnęłam się pod nosem, mając ochotę się
roześmiać.
- Prosisz się
o wpierdol, Hagen... – ostrzegł go, nucąc każde słowo, a ja zagryzłam wargę,
próbując się powstrzymać od głośnego rechotu. – I nie myśl sobie, że tego nie zrobię pomimo zakazu
przeforsowania ciała.
- O, to
dlatego nie tknąłeś Pii? – spytał niewinnie, a ja, zamiast się obruszyć i
zażenować, parsknęłam śmiechem tak, że prawdopodobnie oplułam sobie talerz. To
wszystko było ponad moje zwoje umysłowe. Nawet nie wiedziałam, dlaczego mnie to
tak rozbawiło, kiedy oni znowu traktowali mnie tak powierzchownie. Siedziałam
przy stole, przy którym jadał też Schäfer i nic. Po prostu cholerne nic.
Oficjalnie miałam problemy na tle psychicznym.
- Hagen, ty
perwersyjna suko, ciesz się, że nie ty musisz sobie radzić z halucynacjami, które
są bardzo wytrącające z równowagi. – oznajmił Bill, nie przerywając grzebania w
sałatce, które chyba wydało mu się bardzo pociągające, a Listing patrzył na
mnie, jakby był szczęśliwy, że nawet mnie to rozśmieszyło. – Więc nie nawiązuj
do seksu podczas mojej obecności, dziękuję bardzo.
Dlaczego oni
zawsze zachowywali się tak, jakby reszta żołnierzy przy stole nie istniała?
Dlaczego ja się tak zachowywałam? Najwyraźniej szybko wtopiłam się w ten
obrazek i od momentu, kiedy wrócili z tej eskapady, kiedy to zginął Schäfer, wszyscy byli do mnie cywilizowanie nastawieni i ja naprawdę nie miałam powodu
do strachu. W ogóle.
- Po operacji?
– drążył Hagen, a Kaulitz skinął głową, co sprawiło, że przestałam się śmiać.
Zastygłam w bezruchu z widelcem w połowie drogi do ust. – Od kiedy ty po
operacji masz halucynacje? – zapytał, unosząc brew do góry, a jego rozmówca
wzruszył ramionami.
- Dobrze, że
przynajmniej Maria nikogo nie wpuściła, bo to by naprawdę ugodziło w moje ego.
I wtedy
wszystko wskoczyło na swoje miejsce. O cholera. Nie miał żadnej amnezji,
tylko...! Z wrażenia aż zrobiło mi się gorąco i poczułam, że moje policzki
zrobiły się czerwone. Skupiłam się na jedzeniu, choć przez nagle mocno walące
serce, zaczęły mi drżeć dłonie i wiedziałam, że ta konwersacja zaraz skończy
się bardzo dziwnie.
- To dlatego
Pia nie powiedziała, coś bredził. – Hagen machnął ręką, jakby nagle wszystko
zrozumiał i kątem oka zauważyłam, że Kaulitz przestał grzebać w talerzu, a mi
zrobiło mi się jeszcze goręcej. W tym samym momencie stałam się świadoma, że
nie siedzieliśmy tylko w trójkę przy tym cholernym stole i każdy się nam
przysłuchiwał, a ja już nie byłam pewna, czy chciałam, by każdy usłyszał, że
się z nim całowałam, a on potem niespodziewanie zasnął. Boże, co się właśnie
działo? Powoli odwróciłam się w stronę Kaulitza, który natomiast otwarcie
patrzył na mnie, doszukując się na mojej twarzy zapewne oznak tego, co było
prawdą, a co nie i przełknęłam głośno ślinę. Nieświadomie złapałam się za
brzuch wolną ręką, gdy poczułam niecierpliwe mrowienie.
- Wydawało mi
się, że się z tobą całowałem. – stwierdził z prostotą i dotarło do mnie, że w
tym momencie od mojej odpowiedzi zależało to, jak potoczy się ta relacja.
Krótka piłka. Żadnych przemyśleń.
- To nie była
halucynacja. – mruknęłam cicho i słyszałam, że Listing mówił coś podniesionym
głosem, ale nie rozumiałam ani słowa. Moje spojrzenie ulokowało się na męskich
ustach i zacisnęłam zęby, by nie sapnąć na kolejną falę sensacji, które
najwyraźniej nie chciały się uspokoić. Boże, to znowu się działo i ja znowu go
chciałam i...
- To nie była
halucynacja... – powtórzył głucho, a ja skinęłam głową i to wystarczyło, by
podjęta decyzja utworzyła natychmiastowe skutki. Kaulitz wstał gwałtownie z
krzesła, wyrwał mi widelec, rzucając go na talerz i wyciągnął mnie zza stołu,
ciągnąc mnie za rękę, kompletnie ignorując mówiącego do niego Hagena. Ciśnienie
podniosło mi się tak drastycznie, że aż zabolała mnie głowa i zawirowało mi
przed oczami. Czy on miał zamiar zrobić to, co mi się wydawało? Miałam
nadzieję, choć idiotyczną! Nie wiedziałam, co o tym sądzić, ale ekscytacja,
która mnie zalała, sprawiała, że zaczynało mi być wszystko obojętne,
zostawiając w głowie tylko myśl, że chciałam, by w pokoju się coś wydarzyło.
Dłoń, która mnie trzymała, trzymała mocno, tak, jakby już wiedziała, czego
chciał jej właściciel. Potknęłam się kilka razy na schodach, ale on nie zwolnił
i miałam coraz większe problemy z utrzymaniem równego oddechu, kiedy po mojej
głowie chodziło kilkanaście wersji nadchodzącej przyszłości.
Nie puścił
mnie nawet wtedy, gdy wyciągnął klucz z kieszeni w spodniach i wsunął go do
zamka. Dosłownie czułam, że moja dłoń zaczęła się robić wilgotna z nadmiaru
emocji i myślałam, że oszaleję. Z
niewiedzy. A może nawet i ze zbyt wielkiej ilości informacji.
- Co robisz? –
spytałam tępo, a on odwrócił się do mnie, posyłając mi takie spojrzenie, że
wiedziałam, że za chwilę będę wilgotna, ale w zupełnie innym miejscu.
- Zaciągam cię
do łóżka, by się z tobą pieprzyć. – odparł i wciągnął mnie do pokoju,
zatrzaskując za nami drzwi.
~~~~
:D
Klaudia L - Tak, wiem :D
*Buuuuuuuuuu :( I na zdrowie z tym brakiem pracy? Chcę znać te opcje :D Podziel się xD
Monologi Kaulitza sprawiają mi najwięcej frajdy xD
Diablica Patrycja - Spoko, ja z reguły kończyłam w takich momentach. Nawyk :D Kolejny w czwartek, chyba, że uda mi się napisać coś wcześniej, w co wątpię o.O I nie podzielę się. On jest dla Pii :D
Ewelina - :D
*Gdzie ona do lekcji biologii. Została zaatakowana, a potem to jak mentalny policzek. Trza jej współczuć czy coś XD I Hagen jest delikatny. Czasami xD Tanji musiało skończyć ciśnienie, kiedy zobaczyła, że "jej" facet przelizał polską szmatę, o. Co do zakochania się - kwestia sporna jak i przy temacie człowieczeństwa Kaulitza.
Sparkle - I tak mi wszyscy grożą, to miłe z Twojej strony, że się opanujesz :D Z której strony on miękki jest? I czemu ja tego nie widzę no? XD Owszem, zamierzam czekać do czwartku :D
Claudia K. - Nie mam zamiaru myśleć *tupie nogą*. Nie bede. xD
Veronica - No jak on miał się jej spytać? "Ej, lachonie, weź mi powiedz, czy mi się śniło, że ci paszczę jęzorem przeorałem, czy to było tak for ril?" :D To uwłaczające godności. A jego godność będzie nadszarpnięta w przyszłości zbyt wiele razy :D Dobrze, że się na starcie powstrzymał :D I nie żeby co, ale nie kumam tematu Samary :D Nie zdychaj, miłego dnia :D
Shindi S. - Twoje powietrze jest przesiąknięte złem jakimś czy co... xD Nie rzucaj się z okna, nie warto, a ja nie mogę obiecać, że uda mi się coś napisać!
KathyMuaa - Chce-my seksu! Chce-my seksu!
*Żebyś się nie zdziwiła przy kolejnym rozdziale... xD
Vergessen Engel - Ja też xD
Asia - :D
Monika - Serio tak pisałam? Gdzie tak pisałam? Ja tak pisałam? o.O
~~~~
:D
Klaudia L - Tak, wiem :D
*Buuuuuuuuuu :( I na zdrowie z tym brakiem pracy? Chcę znać te opcje :D Podziel się xD
Monologi Kaulitza sprawiają mi najwięcej frajdy xD
Diablica Patrycja - Spoko, ja z reguły kończyłam w takich momentach. Nawyk :D Kolejny w czwartek, chyba, że uda mi się napisać coś wcześniej, w co wątpię o.O I nie podzielę się. On jest dla Pii :D
Ewelina - :D
*Gdzie ona do lekcji biologii. Została zaatakowana, a potem to jak mentalny policzek. Trza jej współczuć czy coś XD I Hagen jest delikatny. Czasami xD Tanji musiało skończyć ciśnienie, kiedy zobaczyła, że "jej" facet przelizał polską szmatę, o. Co do zakochania się - kwestia sporna jak i przy temacie człowieczeństwa Kaulitza.
Sparkle - I tak mi wszyscy grożą, to miłe z Twojej strony, że się opanujesz :D Z której strony on miękki jest? I czemu ja tego nie widzę no? XD Owszem, zamierzam czekać do czwartku :D
Claudia K. - Nie mam zamiaru myśleć *tupie nogą*. Nie bede. xD
Veronica - No jak on miał się jej spytać? "Ej, lachonie, weź mi powiedz, czy mi się śniło, że ci paszczę jęzorem przeorałem, czy to było tak for ril?" :D To uwłaczające godności. A jego godność będzie nadszarpnięta w przyszłości zbyt wiele razy :D Dobrze, że się na starcie powstrzymał :D I nie żeby co, ale nie kumam tematu Samary :D Nie zdychaj, miłego dnia :D
Shindi S. - Twoje powietrze jest przesiąknięte złem jakimś czy co... xD Nie rzucaj się z okna, nie warto, a ja nie mogę obiecać, że uda mi się coś napisać!
KathyMuaa - Chce-my seksu! Chce-my seksu!
*Żebyś się nie zdziwiła przy kolejnym rozdziale... xD
Vergessen Engel - Ja też xD
Asia - :D
Monika - Serio tak pisałam? Gdzie tak pisałam? Ja tak pisałam? o.O
Zabiję Cię...
OdpowiedzUsuńNie, jednak Cię nie zabiję. Poczekam, bo Nas nie zawiedziesz :D Wczoraj nie napisałabym sensownego komentarza...w sumie dzisiaj też za bardzo z sensem nie napiszę. Jestem szczęśliwa, bo się zwolniłam z pracy xD
UsuńW sumie to nie wiem co Ci napisać. Podjarałam się końcówką i wpadłam na kilka pomysłów, jak możesz to rozwinąć. Zobaczymy czy trafię :D
"Hagen, ty perwersyjna suko" - dalej się z tego śmieję :D
UsuńNie powiem o tych opcjach :P
UsuńAnka gdyby nie fakt, że skoda by cir.była to już byłabyś martwa. Reszta później
OdpowiedzUsuńMoże ja już sobie daruje grożenie Ci śmiercią za przerwanie w takim momencie? Tak, sądzę, że to całkiem sensowna decyzja, i tak zbyt wiele osób przy morderstwie to średnia opcja. No i właściwie, to wolałabym, żebyś jednak napisała to opowiadanie do końca xD
OdpowiedzUsuńKaulitz to jest jednak miękki, ciekawe tylko kiedy ta jego skorupa się rozsypie i wszystko wyjdzie na jaw. A Pia na pewno postara się, zeby to stało się jak najszybciej, choć Brzydal na pewno będzie próbował jej w tym przeszkodzić.
I chyba nie zamierzasz czekać z kolejnym rozdziałem do czwartku? Czytelnicy i tak nie dadzą Ci żyć xD
Pozdrawiam! :D
Wszystko fajnie, pięknie tylko zakończyło się w chujowym miejscu O.o. Przemyślenia Pii są takie blow mindowe xD Ale i tak ją lubię. Porucznik jest taki so romantic usypiając w takiej chwili, ale się później zreflektował tym zaciągnięciem jej do łóżka xD Oby w trakcie tego pieprzenia mu się nie usnęło xD Powinnaś popracować nad myśleniem, w jakich miejscach się nie kończy odcinka :D Zacznij się rozglądać jak będziesz z domu wychodzić haha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D
Poprzedni rozdział bym zatytułowała i skomentowała "what the hell?!", bo mi gały z orbity wyskoczyły na samej końcówce. Lecz teraz to mam wode rozrzedzoną zamiast mózgu i podsumowałabym jednym słowem "WHAT?!? O.O" i czemu ty kończysz w TAKICH momentach? Jestem chora i zdycham w łóżku, a teraz będę dodatkowo zdychać za ciągiem dalszym, którego nie ma, i który będzie wtedy, gdy dodasz go.
OdpowiedzUsuńA Kaulitz ma nasrane w bani xD tak swoja droga xDD zamiast się zapytać, czy miał na serio halucynacje, to nosem kręcił i się fochał. W sumie to on na wiecznym fochu xD powinni mu jakies leki na to przypisać. Chociażby więcej seksu np. z Pią :3 Tanję to se może nq śmietnik wywalić :D blond czy nie blond jędze dojszlandzkie powinno się zakopywać w jakichś zapuszczonych i baaaaardzo głębokich studniach. Może z samą Samarą? Miałaby wspaniałą przyjaciółkę xD rozmawiałyby o tipsach, perukach, zniszczonych łachach i nie świeżym oddechy :D " -słuchaj Sam, jak to robisz, że twój oddech jedzie padliną?" "-no cóż... Jestem tylko śmierdzący i utopionym trupem. O! Policzek ci się rozkłada Tanjo :)" "- AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!! Przecież wydałam fortunę za operacje plastyczną! I po co zdawałam dupy każdemu?! Aaaaaaaaa!!"
Ta. Friends for ever xDDD a zjeb-Kaulutz żył długo i zboczenie z chorą-na-umyśle-Pią :3
Idę dalej zdychać po antybiotykach -.-
Czekam na nexta ;)
O boże , nie no ... uch az mi sie goraco zrobilo. Jak nie bedzie sceny seksu w tym tygodniu to chyba sie rzuce z okna. I to jeszcze z jakim tonem to wypowiedziane, cudo. Komedia, ze Bill zasnal :D Czuje w powietrzy ostry seks ::D
OdpowiedzUsuńMój mózg jak na razie skupia się na funkcji liczbowej różnowartościowej, ale... (tu podnosi palec wskazujący robiąc efektowną pauzę)... cholera mam ochotę cię udusić za przerwanie mi w takim momencie! ale od początku.
OdpowiedzUsuńmiał prawo usnąć, miał skok poziomu endorfin uśmierza ból, a jak nie boli mózg przestaje pracować i człek usypia szczególnie po utracie dużej ilości krwi. a i ciągłym połowicznym działaniu leków operacyjnych. nie ma się co oburzać Pia, tylko było uważać na lekcjach kochana. Hagen zero delikatności człeku zauważyłam u ciebie. Ach... jak Tanji musiało ciśnienie skoczyć, zę to nie ona jest jego private nurse. Dieta szpitalna jest okropna - wiem coś o tym, bleee ziemniaki(wzdryga się niemiłosiernie). Cieszę się, że pan Panda (ty wiesz o co chodzi) nie widzi powodu by Pia przechodziła na dietę. Dobrze, zę zagadki rodzinne mr.Porucznika zaczynają wychodzić na jaw.
A ja jestem pewna, ze ona się zakochuje w nim. Ojoj no to ładne kwiatki przy stole wychodzą na jaw, czy to się skończy epickim gang bangiem w HD? cholera... może w następnym odcinku, który jak wierzę i jak w skazują wszelkie chmury, fusy czy też inne szklane kule do wróżbitowania (nie ma takiego słowa ale mam to gdzieś :D) szybciutko nam wstawisz. Jak zawsze wysyłam multum dobrej energii i życzę weny :)
Nie będę się powtarzać po innych bo juz i tak wiesz, ze masz przesrane za tą końcówkę. Domagamy się seksu! :-)
OdpowiedzUsuńChcemy chcemy wiec tam się postaraj hardcorowo i byle szybko, bo tu juz wszystkie mokre są xd
UsuńOżeszkurwamać.
OdpowiedzUsuńKocham takiego Kaulitza!!!
o fuck o_O no to sie porobilo haha
OdpowiedzUsuńOhhhhhhhhh jak ja bym chciala, zeby to sie skonczylo tak jak mysle :D ale wiem, ze sie tak nie skonczy ;c . Kiedys czytalam, ze nie chcesz szybko pisac o seeeksie i takich tam bo potem predzej czy pozniej powstaje milosc i temat sie wyczerpuje;c
OdpowiedzUsuńNo i wyszło szydło z worka :D
OdpowiedzUsuńMilusio, tak bardzo nie mógł uwierzyć, że to zrobił, że uznał to za halucynacje. Brawo, panie Kaulitz.
Uważaj, bo jeszcze braciszek z chmurki cię wyśmieje xD. O ile jednak nie żyje. Nie zwykłam lekceważyć bliźniaczej więzi, więc chyba dalej mam nadzieję tak jak Bill ^^