czwartek, 22 maja 2014

KAPITEL 25

Miałam nagiego Billa Kaulitza w swoich ramionach.
Nie wiedzieć czemu, wcale nie czułam się źle z tym, że oddałam mu się w taki sposób i wydawało mi się, że dokonałam najlepszego wyboru, choć przecież prawdę powiedziawszy, nie miałam żadnego wyboru, kiedy od samego początku zdawało się to zmierzać ku tej sytuacji. I z jednej strony chyba byłam nawet zaskoczona, że to mogło być takie dobre. Biorąc pod uwagę, że faktycznie miałam problem z tym, by dochodzić, myślałam, że albo nie dojdę wcale, albo dojdę na samym starcie, a potem będę miała to nijakie poczucie, że jemu to nie będzie odpowiadało. I mi zresztą także. A gdy teraz tak gładziłam delikatnie jego plecy, wydawało mi się, że mogło być lepiej. Cóż, oczywiście, że było lepiej, niż sobie wyobrażałam, ale to mogło dotrzeć do znacznie innego punktu, bardziej satysfakcjonującego. A teraz czułam się tak wspaniale, że nawet mi nie przeszkadzało, że zaczął mnie coraz bardziej przygniatać. I pachniał tak fenomenalnie. Samym sobą, seksem i pewnie męskim żelem pod prysznic. I wtedy mnie to uderzyło, aż się napięłam.
- Tanja. – wydukałam tylko, otwierając szeroko oczy, gdy dotarło do mnie, że nie dość, że widziała mnie całującego się z jej... kochankiem, to teraz na dodatek się z nim przespałam. Poczucie winy chwyciło mnie tak mocno, że aż mnie zabolało w środku. Jak ja się teraz pokażę w gabinecie pielęgniarskim z tą świadomością? Pisnęłam głośno, gdy nagle Kaulitz przewrócił się na plecy, ciągnąc mnie ze sobą i wirowało mi przed oczami do momentu, gdy moja głowa zderzyła się z poduszką, a on położył się obok mnie na brzuchu i sapnął, przymykając powieki z twarzą zwróconą ku mojej.
- Nie pieprzyłem jej od momentu, gdy na nas wpadłaś w kiblu. Już mówiłem, że jestem monogamistą. – mruknął, nawet na mnie nie patrząc. Zmarszczyłam czoło, czując potrzebę zakrycia się lub w ogóle założenia czegoś na siebie. Byłam zdezorientowana. Zasugerował mi najwyraźniej, że nie miał zamiaru uprawiać seksu z Tanją, więc zostałam mu tylko ja. Ale czy ja chciałam być jego kurwą? Gdy tylko opuścimy ten pokój, plotki rozniosą się w trybie natychmiastowym. Ba, pewnie już o tym mówili, gdy tylko zabrał mnie ze stołówki. Nie chciałam mieć opinii kurwy, do cholery.
- Nie jestem taka... – wyrzuciłam cicho, gapiąc się tępo w sufit. Ciężar jego ciała zniknął, ale za to pojawił się nowy, nienamacalny i jeszcze bardziej uciążliwy. Och, niech to szlag...
- Jaka? – kątem oka zauważyłam, że w końcu postanowił na mnie spojrzeć i miałam ochotę przywalić sobie poduszką, aż nadejdzie otrzeźwienie. Nie z nim w pobliżu, nie było takiej opcji.
- Jak Tanja. Nie jestem kurwą. Sam masz pewnie to w dupie tak długo, jak możesz... – urwałam, gdy emocje zacisnęły się na moim gardle, utrudniając mówienie i znów zachciało mi się płakać.
- Gdybyś była kurwą, zapewne rozłożyłabyś przede mną nogi jeszcze tego samego dnia, gdy się obudziłaś. – zauważył ponuro. – I uwierz mi, kurwy są znacznie prostsze w obsłudze.
Znieruchomiałam w jednej sekundzie, gdy słowa uderzyły we mnie z siłą, że aż mi zaszumiało w głowie. Zgrzytnęłam zębami, czując narastającą wściekłość i histerię jednocześnie. W co ja się wplątałam, do cholery? Przecież ten człowiek... Och, Boże!
Usiadłam na łóżku, zamierzając się ubrać i tak po prostu wyjść z tego skażonego pokoju, ukrywając się wszystko jedno gdzie, ale nagle silne ramiona oplotły się wokół mnie i niemal rzuciły z powrotem twarzą na poduszkę, na co wierzgnęłam się dziko. Ciało Kaulitza znów na mnie naparło, dociskając mnie i musiałam zacisnąć zęby, by powstrzymać płacz. Automatycznie odechciało mi się walczyć, mając świadomość, że byłam dla niego za słaba, bym mogła go pokonać, więc nawet nie drgnęłam, gdy się uniósł. I kolejny raz dotarła do mnie dekoncentrująca refleksja. Każde słowa na swój temat, które usłyszałam od Listinga, od Marii czy od samego Kaulitza, dawały mi jasno do zrozumienia, że ten człowiek chciał mnie mieć dla siebie i teraz zrozumiałam, że chciał tego niemal obsesyjnie. Więc jeśli miał mnie dla siebie w taki sposób, jaki chciał, dlaczego miałby teraz odpuścić z jakiegokolwiek powodu? Zadrżałam, zdając sobie sprawę, że ten seks miał znacznie większe znaczenie, niż mi się na początku wydawało. To nie mogło być tylko spłacanie długu. Prawda? Przestałam na chwilę oddychać, zastygając w bezruchu, gdy jeden z jego palców powiódł po siniaku, który ciągnął się obok kręgosłupa, a o którym ja sama zapomniałam.
- Skąd to? – spytał cicho, odgarniając moje włosy zapewne dla lepszego widoku, a ja zacisnęłam powieki, nie chcąc wracać do tego dnia, kiedy to się stało. Nie w takim momencie.
- W tej łazience, gdzie pieprzyłeś się z Tanją... Cóż, wcześniej tam byłam i dostałam drzwiami. – wzruszyłam ramionami, próbując zabrzmieć neutralnie, a nawet tak, jakby ten temat wcale mnie nie ruszał. Nie miałam pojęcia jednak, czy on w to uwierzył, czy nie, bo jego chyba to nawet przestało interesować. Palec już nie badał pleców, a zmierzał ku biodrom, na których lewym boku leżałam. On chyba nie miał zamiaru znowu...? Przełknęłam głośno ślinę, gdy wszystkie jego palce znalazły się na moim prawym pośladku, wodząc nimi tak, jakby chciał się nauczyć krzywizny na pamięć. Z jednej strony chciałam się od niego odsunąć, a z drugiej z walącym nagle sercem oczekiwałam każdego ruchu z jego strony. Umiałby mnie doprowadzić do trzeciego orgazmu w ciągu tego czasu? Czemu miałam wrażenie, że tak? Nie, nie, musiałam go ostudzić. Przecież mnie obraził, choć to nie było nic nowego i ja nie mogłam mu tak po prostu na wszystko pozwalać, choćby nie wiem jakie miał mniemanie o sobie i zdanie o tym, czy do niego należałam czy nie. – Tanję też tak często wykorzystywałeś? – wymamrotałam w poduszkę, a on, co mnie zaskoczyło, parsknął głośnym śmiechem, nie przerywając podjętej czynności. Podniecenie zakuło mnie w podbrzuszu, gdy zacisnął palce na pośladkach, odsłaniając wciąż mokre wargi sromowe.
- Od kilku minut nie mogę tego, co robię, nazwać wykorzystywaniem ciebie, ale, cóż, z Tanją było inaczej. – odparł, a w jego głosie nie usłyszałam już rozbawienia, bardziej jak brak zainteresowania. Wciągnęłam ze świstem powietrze, gdy poczułam na schwytanej przez palce części pośladka jego zęby. Ale nie ugryzł mnie, w zamian przeciągnął dolnymi po skórze, podrażniając ją w dziwny, ale podniecający sposób.
- Jak inaczej? – wydyszałam, mając ochotę zacząć walić głową w poduszkę, gdy znów zaczęłam pulsować między nogami. Jak on to robił, do cholery? Teraz to wydawało się być zbyt łatwe!
- Mówi się, że coś jest tak proste jak pierdolenie i ona taka była. – dosłownie zachichotał, pewnie z powodu doboru słów, a ja zadygotałam, gdy jego oddech rozgrzał mój pośladek. – A w twoim przypadku nawet pierdolenie jest skomplikowane, bo dochodzę za szybko. – dodał i czułam, że zniżał się coraz bardziej, doskonale wiedziałam, w jakim kierunku i miałam ochotę przewrócić się na brzuch, by mu ułatwić dostęp. Serce trzepotało mi w aż chorej ekscytacji i gorąca fala mnie znowu zalała między nogami, co on najprawdopodobniej zaraz zauważy i gdy tylko sobie to wyobraziłam, aż mnie zabolało w dołku... Pia, skup się! Na czymkolwiek innym!
- To źle?
- Nie, ale tylko do momentu, kiedy zorientuję się, jak działa twoje ciało. Możemy się w takim razie oboje uczyć czegoś nowego, a wtedy ty będziesz mogła wykorzystywać mnie, bo mi to nie przeszkadza.
- W międzyczasie się mną znudzisz.
- Nie sądzę.
Jęknęłam głośno, gdy jego język wsunął się pomiędzy wargi sromowe i buchnęło we mnie gorąco, aż zakręciło mi się w głowie. Na chwilę się ode mnie oderwał, by chwycić moje nogi i ułożyć mnie tak, bym oparła się na łóżku na kolanach, a potem zrobiło mi się ciemno przed oczami, gdy dłoniami rozsuwając moje pośladki, zaczął lizać moją cipkę z pełnym zaangażowaniem. Z boku to musiało wyglądać fenomenalnie i na samą myśl ze mnie pociekło. Zdrowy rozsądek znów mnie opuścił, a ja naparłam na niego zupełnie bezwolnie, nawet się nad tym nie zastanawiając. Szarpnęłam głową do góry, gdy w pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Wytrzeszczyłam oczy, natychmiast zdając sobie sprawę, że nie było nawet opcji, by ktokolwiek mnie zobaczył w takim stanie i chciałam się wyrwać, ale on złapał mnie za biodra, uniemożliwiając mi ucieczkę. Pociągnął mnie do tyłu, aż usiadłam na piętach, opierając się jego klatkę piersiową i nieprzytomnie zdałam sobie sprawę, że pomiędzy pośladkami miałam jego męskość. Znów powróciła myśl, że dzięki niemu wizja seksu była znacznie bogatsza, niż wcześniej mi się wydawało. Odetchnęłam głęboko, a on zakrył przedramieniem moje piersi i rzucił „wejść!”, kompletnie nie przejmując się tym, że ktoś mógł nas zobaczyć tak... nagich. Zaczerwieniłam się wściekle, ale nie ruszyłam się z miejsca, gdy drzwi się otworzyły, a w nich stanął Listing, szczerząc się od ucha do ucha. Zlustrował nas od dołu do góry, omiótł spojrzeniem łóżko i podłogę, a ja zmarszczyłam czoło, gdy uderzyła mnie myśl, że chciałabym, by patrzył wtedy, kiedy Kaulitz by mnie dotykał. To było dekoncentrujące. I chyba nawet trochę zboczone.
- Byłem. Zobaczyłem. Wychodzę. – stwierdził rozbawiony i tak nagle, jak się pojawił, tak szybko zniknął, zamykając za sobą drzwi, śmiejąc się pod nosem.
Chciałam, by patrzył wtedy, gdy Kaulitz by mnie pieprzył od tyłu.
- Ja... – potrząsnęłam głową, próbując odegnać szok, ale nie mogłam. Nigdy wcześniej nawet o tym nie myślałam! Co się ze mną działo?! – Puść mnie. Muszę... – próbowałam odsunąć od siebie jego ramię, ale ono ani drgnęło. Musiałam ochłonąć, a on mi nie pozwalał. Co, do cholery?! – Puść...
- Co jest?
- Nie jestem krową na targu, by mnie każdy oglądał! – wyrzuciłam, choć największym absurdem tej sytuacji było to, że chciałam, by mnie oglądano. Co to oznaczało wobec tego? Kim ja byłam?
- Cóż, ujmując to w takie słowa, to powiedziałbym raczej, że nie krową na targu, a w zagrodzie właściciela, który się nią każdemu chwali. – sprostował lekko, a mnie znowu opuściły wszelkie siły, by walczyć. Już nawet sama nie wiedziałam, czy to była obelga czy nie, ale zabrzmiało to tak, że...
- Jesteś, kurwa, nienormalny. – uznałam ze zrezygnowaniem, spuszczając poddańczo głowę, a on to wykorzystał, by cmoknąć mnie w odsłonięty kark.
- Nie chciałbym cię martwić, laleczko, ale to nie jest nic nowego i doskonale o tym wiesz. – puścił mnie w końcu i odsunął się, by zsunąć się z łóżka, wziąć do ręki dwie zużyte prezerwatywy i nago przemaszerować przez pokój, zabierając z szafy czystą czarną koszulkę i szare dresy. – Ja muszę na chwilę wyjść, a tobie polecam prysznic i zejście na dół, by ci wyrównali włosy. – oznajmił, więc na chwilę zostałam zmuszona, by oderwać wzrok od jego napiętych pośladków, które zniknęły w łazience na moment, by pojawić się z powrotem już całkowicie ubrane. Ja wciąż siedziałam na łóżku tak, jak mnie Kaulitz zostawił, nie wiedząc, jak odebrać jego zachowanie. – Nie patrz tak na mnie, Listing tu nie przyszedł bez powodu, a ty na pewno chciałabyś zostać sama, by pewnie potem mnie odepchnąć, gdy kolejny raz będę chciał cię wziąć. – gdy nie odpowiedziałam, westchnął i przewrócił oczami. – Kobiety... – mruknął i lawirując pomiędzy naszymi ubraniami na podłodze, podszedł do mnie, by wsunąć dłoń w moje włosy, zmuszając mnie, bym uniosła głowę. – Tylko nie oczekuj cudów. – rzucił poważnie i pochylił się nade mną, by mnie mocno pocałować. Zamknęłam oczy, by się na nim skupić, ale Bill zaraz się odsunął, a ja poczułam ukłucie zawodu, którego już same pojawienie się było czymś, co chyba należało zabić w zarodku. Sama nie wiedziałam, o co mi chodziło. Skierował się do drzwi, a mnie wtedy coś tknęło i znalazłam sposób, by się jakoś pocieszyć.
- Bill.
Już otwierał drzwi, ale zatrzymał się i odwrócił do mnie, patrząc na mnie spod uniesionej brwi, co wcale mnie nie zdziwiło.
- Tak, laleczko?
- Po prostu chciałam sprawdzić, jak to jest, gdy mówi się do ciebie po imieniu. – odpowiedziałam, wzruszając ramionami, a on uśmiechnął się do mnie półgębkiem.
- I jak?
- Dziwnie. Ale podoba mi się to. – powtórzyłam jego wcześniejsze słowa, a jego uśmiech się poszerzył i znów znalazłam coś, co zdawało się być intymniejsze od seksu. Zrobiło mi się ciepło gdzieś w środku, choć to nie było chyba zbyt mądre posunięcie. Wyszedł na korytarz, zostawiając mnie samą i westchnęłam, mając nadzieję, że nie miał racji, mówiąc, że przez to później go odepchnę. W tym momencie jednak na myśl, że wciąż mnie chciał, mrowiło mnie w podbrzuszu, więc może nie skończy się to tak drażniąco. Musiałam po prostu nie myśleć. Robić coś, zająć się czymś, choć sama nie wiedziałam, czemu wolałam go chcieć, niż zignorować.

Więc wzięłam prysznic, choć zanim weszłam do kabiny, odkryłam, jak to jest, gdy ma się na sobie czyiś zapach. Czułam go na sobie i stałam tak kilka minut, zastanawiając się, czy powinnam to zmyć, aż w końcu dotarło do mnie, że przecież było mnóstwo okazji, by znów to poczuć. I to był mój gwóźdź do trumny. Zapach. Nie miałam pojęcia, czy w jego przypadku odgrywało to ważną rolę, ale jeśli o mnie chodziło, nagle miałam przed oczami wizję pozycji, których chciałabym z nim wypróbować. I gdy patrzyłam na lustro, nie widziałam siebie sprzed dwóch tygodni. Widziałam błyszczące oczy, zarumienioną skórę, opuchnięte usta, lekko wilgotne, a między nogami byłam czerwona od zderzeń z jego miednicą i na samą myśl aż zachłysnęłam się powietrzem od fali motylków. Widziałam kobietę, która chciała mężczyzny i musiała zrobić wszystko, by go dostać. Pierdolić konsekwencje.
Piętro niżej u kobiet, które mnie nie znosiły, a tym razem zachowały wszystkie komentarze dla siebie, wyrównały mi włosy, a nawet podarowały mi ubrania, bo ponoć miały dostawę. Zmierzyłam je podejrzliwym spojrzeniem i nagle do mnie dotarło, że były dla mnie miłe. I to z prostego powodu, bo kilka minut później weszła jedna z kolejnych pracownic i zanim mnie zauważyła, już zdążyła wychlapać, że Tanja urządziła wielką aferę porucznikowi za to, że ją „wreszcie rzucił". A potem dostrzegła mnie i zaczerwieniła się po linię włosów, co wyjaśniło mi naprawdę wszystko. Ona tez była dla mnie miła.
I w ten sposób stałam się ważna. Bo nie, nie byłam kurwą, ani kochanką. Byłam „kobietą” Kaulitza. Nikt mnie nie obgadywał w negatywny sposób w moim pobliżu, nikt nie życzył mi śmierci (prócz zapewne Tanji), nikt nie spoglądał na mnie jak na ścierwo, żołnierze nawet uśmiechali się w moją stronę.
Kierowałam się w stronę stołówki i byłam w ciężkim szoku, choć musiałam przyznać, że mi się to podobało, naprawdę. Przypomniało mi się, że po orgazmach miałam tendencję do zachowywania się tak, jakbym była naćpana i cóż, tym razem było tak samo, a chyba nawet lepiej. Chciało mi się śmiać, ledwo opanowywałam głupawy uśmieszek i potrzebę nucenia pod nosem. A to, że wciąż po głowie chodziły mi jakieś zboczone piosenki, tylko potwierdzało moją teorię bycia na haju poorgazmowym. No ale kogo to obchodziło? Była wojna, moja rodzina była martwa, obrzydliwy facet mnie prawie zgwałcił, a ja się cieszyłam jak ostatnia kretynka. Aż poczułam potrzebę wystawienia kciuka do góry, byłam genialna.
Weszłam do stołówki, mając na sobie granatowe szorty z wysokim stanem, które tak mi się spodobały, że musiałam je natychmiast ubrać, biały top, pod którym wciąż miałam czarny koronkowy stanik i te same sandałki, co wcześniej. Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo, ale jakoś było mi wszystko tak cholernie obojętne... prócz tego, że chciałam na sobie jego rąk. Całe ciało. Byłam w takim stanie, że zupełnie nie przeszkadzało mi to, co on ze mną zrobił, a na myśl, że zaraz go zobaczę, zrobiło mi się aż ciepło. W każdym zakamarku. Przełknęłam ślinę, ignorując spojrzenia rzucane w moją stronę i odetchnęłam, uspokajając rozszalałe serce i mrowienie między nogami. I wtedy dostrzegłam go, siedzącego na swoim stałym miejscu, zaskakująco ubranego w dresy, zamiast swojego stałego zestawu. Grzywka opadała mu na czoło, gdy pochylał się nad swoim talerzem, na którym z daleka zobaczyłam coś zielonego i nie udało mi się opanować głupiego uśmiechu na myśl, że znowu będę słyszeć jego narzekanie na jedzenie. Zaraz jednak szybko się opamiętałam, gdy ktoś chrząknął i Bill poderwał głowę, rozglądając się na boki, aż mrowienie nasiliło się i zawrzało w momencie, kiedy jego wzrok opadł na mnie. Spod opuszczonych powiek zlustrował mnie dokładnie i nie musiał się nawet odzywać, bym zobaczyła na jego twarzy aprobatę, choć przecież nie byłam ubrana lub rozebrana w przesadny sposób, który przecież już mi się zdarzał. Ale wtedy przyszło mi do głowy, że aprobował nie ubiór, a moje zachowanie. Uprawialiśmy seks. Znów przełknęłam nagromadzoną nagle ślinę i poczułam, że zaczęłam się robić mokra na samą myśl, co robiliśmy i co mogliśmy jeszcze robić. Miałam w sobie zawartość jego spodni. Boże, sama się nakręcałam, co ja wyrabiałam?! Odetchnęłam i podeszłam do stołu, powstrzymując się przed dotknięciem jego pleców w niezrozumiałym nawet dla mnie samej geście i zasiadłam obok niego, mając na uwadze, że mogłam się spodziewać żenującego wywiadu. Ale czy to było ważne? Siedziałam obok Billa i niespodziewanie moje zmysły stały się znacznie bardziej wyostrzone. Czułam na boku ciepło jego ciała, w powietrzu unosił się jego podrażniający moje nozdrza zapach, kątem oka widziałam jego umięśnione przedramię, które zdawało się być tak blisko, że mogłabym je szturchnąć, gdybym tylko trochę się przysunęła i tak, byłam mokra. Siedziałam wyprostowana i miałam ochotę zacząć się wiercić na krześle. A on po prostu siedział obok i jadł. Zmusiłam się do zignorowania mojego stanu i chwyciłam za dzbanek, by nalać sobie herbaty, choć było mi stanowczo za gorąco na takie napoje. I ignorowanie wcale nie wychodziło mi za dobrze, bo nie potrafiłam opanować drżenia dłoni. Co się ze mną działo? Nie przypominałam sobie, żebym kiedykolwiek była w takim stanie. Ale z drugiej strony nigdy nie miałam do czynienia z takim mężczyzną...
- Oczekiwałem jakiegoś gwałtu na dzień dobry. – odezwał się nagle Listing i podniosłam na niego wzrok, upewniając się wcześniej, że nalałam już cały kubek i odstawiłam dzbanek na miejsce. Uśmiechał się kpiąco i przypomniało mi się, że widział mnie nagą, co w obecnym momencie również nie zrobiło mi różnicy. Ciężko było mi to przyznać, ale w porządku, ja wciąż chciałam, by na mnie patrzył podczas pieprzenia. Pulsowanie między nogami stało się naprawdę wyraziste, aż zacisnęłam uda i wzruszyłam ramionami, udając, że zrozumiałam, co do mnie powiedział. Myślami byłam na łóżku w na czworaka, a Listing siedział na biurku, przyglądając się temu, co robił ze mną Kaulitz. O mój Boże... Czy to podchodziło pod jakiś fetysz? Wcześniej mi by to nawet do głowy nie przyszło! – Słyszałem... – słyszał? Co słyszał? Skupiłam się w końcu na nim, mając zapewne zdezorientowane spojrzenie i, do cholery, nagle patrzenie na niego było równie trudne co na Kaulitza. Gdyby tylko oczy mogły zdradzić myśli... – że ponoć nieźle śpiewasz? – znów odpowiedziałam wzruszeniem ramionami. Kogo to obchodziło w obecnym momencie? Mnie obchodziło to, że chyba się staczałam seksualnie i wcale mi to nie przeszkadzało. Przypuszczałam, że mogło to wyglądać dokładnie jak moment, kiedy zastanawiałam się, czy mogłam stać się tak nieczuła, że nie ruszyłby mnie obraz mordowanego człowieka. Czy ja chciałam być zła? Co złego było w byciu złym? – A ja chcę posłuchać. – dodał niezrażony moją ignorancją, kiedy zajęłam się bułką tak, jakby nic do mnie nie mówił. Świetnie. W momencie, kiedy chciałam mężczyznę, który siedział zaraz obok, kiedy próbowałam coś zjeść i kiedy myślałam o tym, że chciałam, żeby facet, który ciągle do mnie gadał, przyglądał się mi, kiedy dawałabym dupy. Boże, Boże...
- Nic ładnego nie przychodzi mi do głowy. – odparłam, zagryzając wargę, gdy przez nieuwagę posmarowałam masłem też palec wskazujący. Westchnęłam i wsunęłam go do ust, by go oblizać.
- A co ci przychodzi do głowy? – drążył i dotarło do mnie, że wszyscy przyglądali się temu, jak zlizywałam masło. Natychmiast wyciągnęłam palca z ust i uchwyciłam płonące spojrzenie Kaulitza, co sprawiło, że kolejna fala zalała moje majtki. Znów byłam opuchnięta i dosłownie gotowa, by mnie wziął. Chciałam złapać jego dłoń i wsadzić sobie w spodenki. Cudownie. Chyba zatraciłam zdrowy rozsądek. Bezpowrotnie? Oderwałam wzrok od niego, zaczynając śpiewać piosenkę, choć nie miałam zamiaru tego robić.
- Policjantka wzięła w posiadanie mój skarb, od kiedy znalazła się w pobliżu, on już nie jest taki sam. Patrzy na niego tymi swoimi ciemnymi, brązowymi oczami, mówi mu rzeczy, które doprowadziłyby dorosłego mężczyznę do płaczu. Policjantka zabrała miłość od mojego kochanka, jest zamroczony od dnia, kiedy ją zobaczył. Zatrzęsła biodrami i swoimi długimi czarnymi włosami, teraz wszystko, co robi mój skarb, to gapienie się na tę cygankę.*
- Umiesz tańczyć? – przerwał mi brutalnie i zanim ogarnęłam, co ja wyprawiałam, stałam na stole i tańczyłam do bitu wystukiwanego przez Listinga. Byłam na haju spowodowanym podnieceniem, do cholery, i nie nadążałam za samą sobą. Kręciłam biodrami zupełnie jak w tych teledyskach, których się naoglądałam, by nauczyć się wszystkich zboczonych sposobów tańczenia i to było totalnie surrealistyczne, że mogłam zmienić się aż tak bardzo w ciągu tak krótkiego czasu i to w jakim miejscu.


Siniak odzywał się za każdym razem, gdy wbijał się we mnie mocniej, wgniatając mnie w drzwi, ale nie przeszkadzało mi to. Moje nogi oplatały go wokół jego szczupłych bioder, a moje dłonie kurczowo trzymały go za barki i oddawałam się mu całkowicie. Mocniej, mocniej, tak. Jęknęłam gardłowo i zacisnęłam powieki, gdy orgazm trzepnął mnie, aż zrobiło mi się słabo, a Bill pożarł moje usta w pocałunku, nie przerywając wdzierania się we mnie, jakby chciał mnie rozerwać wpół. Zauważyłam nieprzytomnie, że siniak na plecach to nic. Ściskał moje pośladki tak zachłannie, że musiały po tym pozostać ślady i załaskotało mnie w podbrzuszu z wrażenia. Podobało mi się to i to coraz bardziej. Kogo obchodziło, że już zupełnie nie przypominałam samej siebie?

~~~~

*Grace Potter and the Nocturnals - Medicine

Sparkle - Jeśli cię to pocieszy, to ja też nieszczególnie ogarniam temat stołu xD I plusz mi się zawsze zdarza. Teraz zbliża się trochę dziwny okres, a Pia to już w ogóle będzie dziwna xD I nie oczekuj kaca moralnego, nie ma po co XD Mi tam Tanji nie szkoda. Znaczy jeszcze nie :D
Elisa - Polecam się na przyszłość, ma się ten zmysł muzyczny, czy coś tam... xD Hagen jest osom i jestem z niego mega dumna :D A Pia dopiero się rozkręca :D
Ewelina - Nie pasuje opcja, że wszystko jest dobrze? Pfff, też co... xD Zwierzenie? Ten człowiek nie ma za grosz wstydu, przyznaje się do wszystkiego :D Nie umrzyj tam!
Diablica Patrycja - To był chwilowy przebłysk zdrowego rozsądku te krótkie poczucie winy xD I taaak, Hagen powiedział, co wiedział. Słodcy? Mogą być słodcy... xD
Asia - Coś trzeba robić... xD
Vergessen Engel - Dużo? Jeszcze nie xD Przynajmniej jest wesoło :D
KathyMuaa - Hardcorowa Pia, ot co xD Albo nie była aż tak zajechana xD
Sternschnuppe - Czy będzie więcej wejść smoka? Będzie XD I czy są szanse to ja tam nie wiem... xD Tom żyje :D Tylko tyle w temacie xD

9 komentarzy:

  1. E... nie ogarniam fragmentu z piosenką, stołem, tańczeniem, Listingiem... I chyba próbuję wyprzeć to ze swojej głowy xD To dobra metoda, czyż nie? xD
    Ogólnie, to zaczęło się całkiem pluszowo. Oni są naprawdę tacy słoooodcy i kochani xD Pia mnie zdziwiła, nie sądziłam, że tak ją weźmie oO tzn, no że ten cały haj, czy cokolwiek, nie że Kaulitz :D
    Chyba przejęłam jej tok myślenia...
    Zastanawia mnie, kiedy to wszystko się odwróci i Pia poczuje wyrzuty sumienia... O ile poczuje. Ale sądzę, że to musi nastąpić. Taki kac moralny...
    No i właściwie to szkoda mi Tanji. Rzucił ją Kaulitz, to musi boleć xD
    Nawet jego kurwę :D
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem. Zobaczyłem. Wychodzę.
    Uwielbiam Hagena i jego mądrości :D Taki pocieszny z niego Hobbit, chociaż myślałam, że bardziej będzie im dokuczał.
    Och, przepraszam. To kobieta Porucznika Kaulitza, nu nu, nie wolno jej dokuczać xD
    Ale po takim seksie też bym chodziła dumna jak paw, z głową w chmurach...*chlip* Potrzebuję faceta :(((
    Ale, ale, ale...taniec na stole? Kaulitz chyba obudził w niej potwora :D Gdzie jest Pia?! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znowu trafiłaś z piosenką dla mnie <3 :D

      Usuń
  3. Byłem, zobaczyłem wychodzę - tekstem odcinka... ej pierwsza 25 za nami! ich relacja staje się,... jakaś taka naturalna ale chyba im pokomplikujesz życie co? Kaulitz jakie zwierzenie. Liczyłam na opis sceny burzliwego rozstania...
    Wiesz co? Ja chyba idę zdychać, uściski i weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest znowu the best. Nie wiem co powiedzieć... oni są słodcy :) Pia'e chyba za późno wzięło poczucie winy co do Tanji, ale nie współczuję jej, bo to wredna kobieta jest XD. Kaulitz wychował niewyzytego potwora o imieniu Pia. Haha. :) Hagen rozwala mnie na łopatki. ,,Byłem. Zobaczyłem. Wychodzę. ,, Hagen na prezydenta!! Jego myśli są normalnie filozoficzne XD. A wracając do Billa i Pii, sa boscy :). Uwielbiam ,, kobiete,, Porucznika heh :). Pia, Bill i Hagen to zdecydowanie najśmieszniejsze postacie z historii ^-^. Taniec Pii tak wzbudził Billa, że nie mógł się chyba powstrzymać XD Jak zawsze niczym wierny pies czekam na kolejną część. Pozdrawiam i życzę weny. I dwóch rozdziałów w tygodniu XD, zdrowia, szczęścia i wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zadziwiasz mnie za każdym razem ale teraz jeszcze bardziej :d kurka demoralizujesz mi bohaterkę:d hehe czekam na dalszy ciąg brawoo :d

    OdpowiedzUsuń
  6. Listing rozwalił mnie, kiedy wszedł do pokoju xD
    Dużo seksu w tym Twoim opowiadaniu. Jak się Pia uzależni, to będą cyrki, coś mi się wydaje :D
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A taka zajechana nie ma problemu z chodzeniem? XD nie no jak zwykle pozwalające z nóg, i aż nie możliwe, że rozmawiają ze sobą tak naturalnie:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieje się! <3 Pia = Pan i władca XD Każdy ją lubi (toleruje)... No może oprócz Tanji XD Ciekawa jestem jak Porucznik podszedł do niej i to powiedział to jaka reakcja dokładnie była xD Hagen i te jego wejścia smoka. :D Będzie takich więcej?
    Hmmm... Zastanawiam się tylko czy Bill się zakocha w naszej ukochanej zdeczka pojebanej Pii? Jakieś szanse? Choćby minimalne? :D
    No i się nam bohaterowie rozbestwili z seksem <3 Btw. Gdzie Tom?!

    OdpowiedzUsuń