Miałam nagiego
Billa Kaulitza w swoich ramionach.
Nie wiedzieć
czemu, wcale nie czułam się źle z tym, że oddałam mu się w taki sposób i
wydawało mi się, że dokonałam najlepszego wyboru, choć przecież prawdę
powiedziawszy, nie miałam żadnego wyboru, kiedy od samego początku zdawało się to zmierzać ku tej sytuacji. I z jednej strony chyba byłam nawet zaskoczona,
że to mogło być takie dobre. Biorąc pod uwagę, że faktycznie miałam problem z
tym, by dochodzić, myślałam, że albo nie dojdę wcale, albo dojdę na samym
starcie, a potem będę miała to nijakie poczucie, że jemu to nie będzie
odpowiadało. I mi zresztą także. A gdy teraz tak gładziłam delikatnie jego
plecy, wydawało mi się, że mogło być lepiej. Cóż, oczywiście, że było lepiej,
niż sobie wyobrażałam, ale to mogło dotrzeć do znacznie innego punktu, bardziej
satysfakcjonującego. A teraz czułam się tak wspaniale, że nawet mi nie
przeszkadzało, że zaczął mnie coraz bardziej przygniatać. I pachniał tak
fenomenalnie. Samym sobą, seksem i pewnie męskim żelem pod prysznic. I wtedy
mnie to uderzyło, aż się napięłam.
- Tanja. –
wydukałam tylko, otwierając szeroko oczy, gdy dotarło do mnie, że nie dość, że
widziała mnie całującego się z jej... kochankiem, to teraz na dodatek się z nim
przespałam. Poczucie winy chwyciło mnie tak mocno, że aż mnie zabolało w
środku. Jak ja się teraz pokażę w gabinecie pielęgniarskim z tą świadomością?
Pisnęłam głośno, gdy nagle Kaulitz przewrócił się na plecy, ciągnąc mnie ze
sobą i wirowało mi przed oczami do momentu, gdy moja głowa zderzyła się z
poduszką, a on położył się obok mnie na brzuchu i sapnął, przymykając powieki z
twarzą zwróconą ku mojej.
- Nie
pieprzyłem jej od momentu, gdy na nas wpadłaś w kiblu. Już mówiłem, że jestem
monogamistą. – mruknął, nawet na mnie nie patrząc. Zmarszczyłam czoło, czując
potrzebę zakrycia się lub w ogóle założenia czegoś na siebie. Byłam
zdezorientowana. Zasugerował mi najwyraźniej, że nie miał zamiaru uprawiać
seksu z Tanją, więc zostałam mu tylko ja. Ale czy ja chciałam być jego kurwą?
Gdy tylko opuścimy ten pokój, plotki rozniosą się w trybie natychmiastowym. Ba,
pewnie już o tym mówili, gdy tylko zabrał mnie ze stołówki. Nie chciałam mieć
opinii kurwy, do cholery.
- Nie jestem
taka... – wyrzuciłam cicho, gapiąc się tępo w sufit. Ciężar jego ciała zniknął,
ale za to pojawił się nowy, nienamacalny i jeszcze bardziej uciążliwy. Och,
niech to szlag...
- Jaka? –
kątem oka zauważyłam, że w końcu postanowił na mnie spojrzeć i miałam ochotę
przywalić sobie poduszką, aż nadejdzie otrzeźwienie. Nie z nim w pobliżu, nie
było takiej opcji.
- Jak Tanja.
Nie jestem kurwą. Sam masz pewnie to w dupie tak długo, jak możesz... –
urwałam, gdy emocje zacisnęły się na moim gardle, utrudniając mówienie i znów
zachciało mi się płakać.
- Gdybyś była
kurwą, zapewne rozłożyłabyś przede mną nogi jeszcze tego samego dnia, gdy się
obudziłaś. – zauważył ponuro. – I uwierz mi, kurwy są znacznie prostsze w
obsłudze.
Znieruchomiałam
w jednej sekundzie, gdy słowa uderzyły we mnie z siłą, że aż mi zaszumiało w
głowie. Zgrzytnęłam zębami, czując narastającą wściekłość i histerię
jednocześnie. W co ja się wplątałam, do cholery? Przecież ten człowiek... Och,
Boże!
Usiadłam na
łóżku, zamierzając się ubrać i tak po prostu wyjść z tego skażonego pokoju,
ukrywając się wszystko jedno gdzie, ale nagle silne ramiona oplotły się wokół
mnie i niemal rzuciły z powrotem twarzą na poduszkę, na co wierzgnęłam się
dziko. Ciało Kaulitza znów na mnie naparło, dociskając mnie i musiałam zacisnąć
zęby, by powstrzymać płacz. Automatycznie odechciało mi się walczyć, mając
świadomość, że byłam dla niego za słaba, bym mogła go pokonać, więc nawet nie
drgnęłam, gdy się uniósł. I kolejny raz dotarła do mnie dekoncentrująca
refleksja. Każde słowa na swój temat, które usłyszałam od Listinga, od Marii
czy od samego Kaulitza, dawały mi jasno do zrozumienia, że ten człowiek chciał
mnie mieć dla siebie i teraz zrozumiałam, że chciał tego niemal obsesyjnie.
Więc jeśli miał mnie dla siebie w taki sposób, jaki chciał, dlaczego miałby
teraz odpuścić z jakiegokolwiek powodu? Zadrżałam, zdając sobie sprawę, że ten
seks miał znacznie większe znaczenie, niż mi się na początku wydawało. To nie
mogło być tylko spłacanie długu. Prawda? Przestałam na chwilę oddychać,
zastygając w bezruchu, gdy jeden z jego palców powiódł po siniaku, który
ciągnął się obok kręgosłupa, a o którym ja sama zapomniałam.
- Skąd to? –
spytał cicho, odgarniając moje włosy zapewne dla lepszego widoku, a ja
zacisnęłam powieki, nie chcąc wracać do tego dnia, kiedy to się stało. Nie w
takim momencie.
- W tej łazience,
gdzie pieprzyłeś się z Tanją... Cóż, wcześniej tam byłam i dostałam drzwiami. –
wzruszyłam ramionami, próbując zabrzmieć neutralnie, a nawet tak, jakby ten
temat wcale mnie nie ruszał. Nie miałam pojęcia jednak, czy on w to uwierzył,
czy nie, bo jego chyba to nawet przestało interesować. Palec już nie badał
pleców, a zmierzał ku biodrom, na których lewym boku leżałam. On chyba nie miał
zamiaru znowu...? Przełknęłam głośno ślinę, gdy wszystkie jego palce znalazły się
na moim prawym pośladku, wodząc nimi tak, jakby chciał się nauczyć krzywizny na
pamięć. Z jednej strony chciałam się od niego odsunąć, a z drugiej z walącym
nagle sercem oczekiwałam każdego ruchu z jego strony. Umiałby mnie doprowadzić
do trzeciego orgazmu w ciągu tego czasu? Czemu miałam wrażenie, że tak? Nie,
nie, musiałam go ostudzić. Przecież mnie obraził, choć to nie było nic nowego i ja nie mogłam mu tak po prostu na wszystko pozwalać, choćby nie wiem jakie miał
mniemanie o sobie i zdanie o tym, czy do niego należałam czy nie. – Tanję też
tak często wykorzystywałeś? – wymamrotałam w poduszkę, a on, co mnie
zaskoczyło, parsknął głośnym śmiechem, nie przerywając podjętej czynności.
Podniecenie zakuło mnie w podbrzuszu, gdy zacisnął palce na pośladkach,
odsłaniając wciąż mokre wargi sromowe.
- Od kilku
minut nie mogę tego, co robię, nazwać wykorzystywaniem ciebie, ale, cóż, z
Tanją było inaczej. – odparł, a w jego głosie nie usłyszałam już rozbawienia,
bardziej jak brak zainteresowania. Wciągnęłam ze świstem powietrze, gdy
poczułam na schwytanej przez palce części pośladka jego zęby. Ale nie ugryzł
mnie, w zamian przeciągnął dolnymi po skórze, podrażniając ją w dziwny, ale
podniecający sposób.
- Jak inaczej?
– wydyszałam, mając ochotę zacząć walić głową w poduszkę, gdy znów zaczęłam
pulsować między nogami. Jak on to robił, do cholery? Teraz to wydawało się być
zbyt łatwe!
- Mówi się, że
coś jest tak proste jak pierdolenie i ona taka była. – dosłownie zachichotał,
pewnie z powodu doboru słów, a ja zadygotałam, gdy jego oddech rozgrzał mój
pośladek. – A w twoim przypadku nawet pierdolenie jest skomplikowane, bo
dochodzę za szybko. – dodał i czułam, że zniżał się coraz bardziej, doskonale
wiedziałam, w jakim kierunku i miałam ochotę przewrócić się na brzuch, by mu
ułatwić dostęp. Serce trzepotało mi w aż chorej ekscytacji i gorąca fala mnie
znowu zalała między nogami, co on najprawdopodobniej zaraz zauważy i gdy tylko
sobie to wyobraziłam, aż mnie zabolało w dołku... Pia, skup się! Na czymkolwiek
innym!
- To źle?
- Nie, ale
tylko do momentu, kiedy zorientuję się, jak działa twoje ciało. Możemy się w
takim razie oboje uczyć czegoś nowego, a wtedy ty będziesz mogła wykorzystywać
mnie, bo mi to nie przeszkadza.
- W
międzyczasie się mną znudzisz.
- Nie sądzę.
Jęknęłam
głośno, gdy jego język wsunął się pomiędzy wargi sromowe i buchnęło we mnie
gorąco, aż zakręciło mi się w głowie. Na chwilę się ode mnie oderwał, by
chwycić moje nogi i ułożyć mnie tak, bym oparła się na łóżku na kolanach, a
potem zrobiło mi się ciemno przed oczami, gdy dłoniami rozsuwając moje
pośladki, zaczął lizać moją cipkę z pełnym zaangażowaniem. Z boku to musiało
wyglądać fenomenalnie i na samą myśl ze mnie pociekło. Zdrowy rozsądek znów
mnie opuścił, a ja naparłam na niego zupełnie bezwolnie, nawet się nad tym nie
zastanawiając. Szarpnęłam głową do góry, gdy w pokoju rozległo się pukanie do
drzwi. Wytrzeszczyłam oczy, natychmiast zdając sobie sprawę, że nie było nawet
opcji, by ktokolwiek mnie zobaczył w takim stanie i chciałam się wyrwać, ale on
złapał mnie za biodra, uniemożliwiając mi ucieczkę. Pociągnął mnie do tyłu, aż
usiadłam na piętach, opierając się jego klatkę piersiową i nieprzytomnie zdałam
sobie sprawę, że pomiędzy pośladkami miałam jego męskość. Znów powróciła myśl,
że dzięki niemu wizja seksu była znacznie bogatsza, niż wcześniej mi się
wydawało. Odetchnęłam głęboko, a on zakrył przedramieniem moje piersi i rzucił
„wejść!”, kompletnie nie przejmując się tym, że ktoś mógł nas zobaczyć tak...
nagich. Zaczerwieniłam się wściekle, ale nie ruszyłam się z miejsca, gdy drzwi
się otworzyły, a w nich stanął Listing, szczerząc się od ucha do ucha.
Zlustrował nas od dołu do góry, omiótł spojrzeniem łóżko i podłogę, a ja
zmarszczyłam czoło, gdy uderzyła mnie myśl, że chciałabym, by patrzył wtedy,
kiedy Kaulitz by mnie dotykał. To było dekoncentrujące. I chyba nawet trochę
zboczone.
- Byłem.
Zobaczyłem. Wychodzę. – stwierdził rozbawiony i tak nagle, jak się pojawił, tak
szybko zniknął, zamykając za sobą drzwi, śmiejąc się pod nosem.
Chciałam, by patrzył
wtedy, gdy Kaulitz by mnie pieprzył od tyłu.
- Ja... –
potrząsnęłam głową, próbując odegnać szok, ale nie mogłam. Nigdy wcześniej
nawet o tym nie myślałam! Co się ze mną działo?! – Puść mnie. Muszę... –
próbowałam odsunąć od siebie jego ramię, ale ono ani drgnęło. Musiałam
ochłonąć, a on mi nie pozwalał. Co, do cholery?! – Puść...
- Co jest?
- Nie jestem
krową na targu, by mnie każdy oglądał! – wyrzuciłam, choć największym absurdem
tej sytuacji było to, że chciałam, by mnie oglądano. Co to oznaczało wobec
tego? Kim ja byłam?
- Cóż, ujmując
to w takie słowa, to powiedziałbym raczej, że nie krową na targu, a w zagrodzie
właściciela, który się nią każdemu chwali. – sprostował lekko, a mnie znowu
opuściły wszelkie siły, by walczyć. Już nawet sama nie wiedziałam, czy to była
obelga czy nie, ale zabrzmiało to tak, że...
- Jesteś,
kurwa, nienormalny. – uznałam ze zrezygnowaniem, spuszczając poddańczo głowę, a
on to wykorzystał, by cmoknąć mnie w odsłonięty kark.
- Nie
chciałbym cię martwić, laleczko, ale to nie jest nic nowego i doskonale o tym
wiesz. – puścił mnie w końcu i odsunął się, by zsunąć się z łóżka, wziąć do
ręki dwie zużyte prezerwatywy i nago przemaszerować przez pokój, zabierając z
szafy czystą czarną koszulkę i szare dresy. – Ja muszę na chwilę wyjść, a tobie
polecam prysznic i zejście na dół, by ci wyrównali włosy. – oznajmił, więc na
chwilę zostałam zmuszona, by oderwać wzrok od jego napiętych pośladków, które
zniknęły w łazience na moment, by pojawić się z powrotem już całkowicie ubrane.
Ja wciąż siedziałam na łóżku tak, jak mnie Kaulitz zostawił, nie wiedząc, jak
odebrać jego zachowanie. – Nie patrz tak na mnie, Listing tu nie przyszedł bez
powodu, a ty na pewno chciałabyś zostać sama, by pewnie potem mnie odepchnąć,
gdy kolejny raz będę chciał cię wziąć. – gdy nie odpowiedziałam, westchnął i
przewrócił oczami. – Kobiety... – mruknął i lawirując pomiędzy naszymi
ubraniami na podłodze, podszedł do mnie, by wsunąć dłoń w moje włosy, zmuszając
mnie, bym uniosła głowę. – Tylko nie oczekuj cudów. – rzucił poważnie i
pochylił się nade mną, by mnie mocno pocałować. Zamknęłam oczy, by się na nim
skupić, ale Bill zaraz się odsunął, a ja
poczułam ukłucie zawodu, którego już same pojawienie się było czymś, co chyba
należało zabić w zarodku. Sama nie wiedziałam, o co mi chodziło. Skierował się
do drzwi, a mnie wtedy coś tknęło i znalazłam sposób, by się jakoś pocieszyć.
- Bill.
Już otwierał
drzwi, ale zatrzymał się i odwrócił do mnie, patrząc na mnie spod uniesionej
brwi, co wcale mnie nie zdziwiło.
- Tak, laleczko?
- Po prostu
chciałam sprawdzić, jak to jest, gdy mówi się do ciebie po imieniu. –
odpowiedziałam, wzruszając ramionami, a on uśmiechnął się do mnie półgębkiem.
- I jak?
- Dziwnie. Ale
podoba mi się to. – powtórzyłam jego wcześniejsze słowa, a jego uśmiech się
poszerzył i znów znalazłam coś, co zdawało się być intymniejsze od seksu.
Zrobiło mi się ciepło gdzieś w środku, choć to nie było chyba zbyt mądre
posunięcie. Wyszedł na korytarz, zostawiając mnie samą i westchnęłam, mając
nadzieję, że nie miał racji, mówiąc, że przez to później go odepchnę. W tym
momencie jednak na myśl, że wciąż mnie chciał, mrowiło mnie w podbrzuszu, więc
może nie skończy się to tak drażniąco. Musiałam po prostu nie myśleć. Robić
coś, zająć się czymś, choć sama nie wiedziałam, czemu wolałam go chcieć, niż
zignorować.
Więc wzięłam
prysznic, choć zanim weszłam do kabiny, odkryłam, jak to jest, gdy ma się na
sobie czyiś zapach. Czułam go na sobie i stałam tak kilka minut, zastanawiając
się, czy powinnam to zmyć, aż w końcu dotarło do mnie, że przecież było mnóstwo
okazji, by znów to poczuć. I to był mój gwóźdź do trumny. Zapach. Nie miałam
pojęcia, czy w jego przypadku odgrywało to ważną rolę, ale jeśli o mnie
chodziło, nagle miałam przed oczami wizję pozycji, których chciałabym z nim
wypróbować. I gdy patrzyłam na lustro, nie widziałam siebie sprzed dwóch
tygodni. Widziałam błyszczące oczy, zarumienioną skórę, opuchnięte usta, lekko
wilgotne, a między nogami byłam czerwona od zderzeń z jego miednicą i na samą
myśl aż zachłysnęłam się powietrzem od fali motylków. Widziałam kobietę, która chciała mężczyzny
i musiała zrobić wszystko, by go dostać. Pierdolić konsekwencje.
Piętro niżej u
kobiet, które mnie nie znosiły, a tym razem zachowały wszystkie komentarze dla
siebie, wyrównały mi włosy, a nawet podarowały mi ubrania, bo ponoć miały
dostawę. Zmierzyłam je podejrzliwym spojrzeniem i nagle do mnie dotarło, że
były dla mnie miłe. I to z prostego powodu, bo kilka minut później weszła jedna
z kolejnych pracownic i zanim mnie zauważyła, już zdążyła wychlapać, że Tanja
urządziła wielką aferę porucznikowi za to, że ją „wreszcie rzucił". A potem
dostrzegła mnie i zaczerwieniła się po linię włosów, co wyjaśniło mi naprawdę
wszystko. Ona tez była dla mnie miła.
I w ten sposób
stałam się ważna. Bo nie, nie byłam kurwą, ani kochanką. Byłam „kobietą”
Kaulitza. Nikt mnie nie obgadywał w negatywny sposób w moim pobliżu, nikt nie
życzył mi śmierci (prócz zapewne Tanji), nikt nie spoglądał na mnie jak na
ścierwo, żołnierze nawet uśmiechali się w moją stronę.
Kierowałam się
w stronę stołówki i byłam w ciężkim szoku, choć musiałam przyznać, że mi się to
podobało, naprawdę. Przypomniało mi się, że po orgazmach miałam tendencję do
zachowywania się tak, jakbym była naćpana i cóż, tym razem było tak samo, a
chyba nawet lepiej. Chciało mi się śmiać, ledwo opanowywałam głupawy uśmieszek
i potrzebę nucenia pod nosem. A to, że wciąż po głowie chodziły mi jakieś zboczone piosenki, tylko potwierdzało moją teorię bycia na haju
poorgazmowym. No ale kogo to obchodziło? Była wojna, moja rodzina była martwa,
obrzydliwy facet mnie prawie zgwałcił, a ja się cieszyłam jak ostatnia
kretynka. Aż poczułam potrzebę wystawienia kciuka do góry, byłam genialna.
Weszłam do
stołówki, mając na sobie granatowe szorty z wysokim stanem, które tak mi się
spodobały, że musiałam je natychmiast ubrać, biały top, pod którym wciąż miałam
czarny koronkowy stanik i te same sandałki, co wcześniej. Nie miałam pojęcia,
co się ze mną działo, ale jakoś było mi wszystko tak cholernie obojętne... prócz
tego, że chciałam na sobie jego rąk. Całe ciało. Byłam w takim stanie, że
zupełnie nie przeszkadzało mi to, co on ze mną zrobił, a na myśl, że zaraz go
zobaczę, zrobiło mi się aż ciepło. W każdym zakamarku. Przełknęłam ślinę,
ignorując spojrzenia rzucane w moją stronę i odetchnęłam, uspokajając
rozszalałe serce i mrowienie między nogami. I wtedy dostrzegłam go, siedzącego
na swoim stałym miejscu, zaskakująco ubranego w dresy, zamiast swojego stałego
zestawu. Grzywka opadała mu na czoło, gdy pochylał się nad swoim talerzem, na
którym z daleka zobaczyłam coś zielonego i nie udało mi się opanować głupiego uśmiechu
na myśl, że znowu będę słyszeć jego narzekanie na jedzenie. Zaraz jednak szybko
się opamiętałam, gdy ktoś chrząknął i Bill poderwał głowę, rozglądając się na
boki, aż mrowienie nasiliło się i zawrzało w momencie, kiedy jego wzrok opadł
na mnie. Spod opuszczonych powiek zlustrował mnie dokładnie i nie musiał się
nawet odzywać, bym zobaczyła na jego twarzy aprobatę, choć przecież nie byłam
ubrana lub rozebrana w przesadny sposób, który przecież już mi się zdarzał. Ale
wtedy przyszło mi do głowy, że aprobował nie ubiór, a moje zachowanie.
Uprawialiśmy seks. Znów przełknęłam nagromadzoną nagle ślinę i poczułam, że
zaczęłam się robić mokra na samą myśl, co robiliśmy i co mogliśmy jeszcze
robić. Miałam w sobie zawartość jego spodni. Boże, sama się nakręcałam, co ja
wyrabiałam?! Odetchnęłam i podeszłam do stołu, powstrzymując się przed
dotknięciem jego pleców w niezrozumiałym nawet dla mnie samej geście i zasiadłam
obok niego, mając na uwadze, że mogłam się spodziewać żenującego wywiadu. Ale
czy to było ważne? Siedziałam obok Billa i niespodziewanie moje zmysły stały
się znacznie bardziej wyostrzone. Czułam na boku ciepło jego ciała, w powietrzu
unosił się jego podrażniający moje nozdrza zapach, kątem oka widziałam jego
umięśnione przedramię, które zdawało się być tak blisko, że mogłabym je
szturchnąć, gdybym tylko trochę się przysunęła i tak, byłam mokra. Siedziałam
wyprostowana i miałam ochotę zacząć się wiercić na krześle. A on po prostu
siedział obok i jadł. Zmusiłam się do zignorowania mojego stanu i chwyciłam za
dzbanek, by nalać sobie herbaty, choć było mi stanowczo za gorąco na takie
napoje. I ignorowanie wcale nie wychodziło mi za dobrze, bo nie potrafiłam opanować
drżenia dłoni. Co się ze mną działo? Nie przypominałam sobie, żebym
kiedykolwiek była w takim stanie. Ale z drugiej strony nigdy nie miałam do
czynienia z takim mężczyzną...
- Oczekiwałem
jakiegoś gwałtu na dzień dobry. – odezwał się nagle Listing i podniosłam na
niego wzrok, upewniając się wcześniej, że nalałam już cały kubek i odstawiłam dzbanek na
miejsce. Uśmiechał się kpiąco i przypomniało mi się, że widział mnie nagą, co w
obecnym momencie również nie zrobiło mi różnicy. Ciężko było mi to przyznać, ale
w porządku, ja wciąż chciałam, by na mnie patrzył podczas pieprzenia.
Pulsowanie między nogami stało się naprawdę wyraziste, aż zacisnęłam uda i
wzruszyłam ramionami, udając, że zrozumiałam, co do mnie powiedział. Myślami
byłam na łóżku w na czworaka, a Listing siedział na biurku, przyglądając się
temu, co robił ze mną Kaulitz. O mój Boże... Czy to podchodziło pod jakiś
fetysz? Wcześniej mi by to nawet do głowy nie przyszło! – Słyszałem... –
słyszał? Co słyszał? Skupiłam się w końcu na nim, mając zapewne zdezorientowane
spojrzenie i, do cholery, nagle patrzenie na niego było równie trudne co na
Kaulitza. Gdyby tylko oczy mogły zdradzić myśli... – że ponoć nieźle śpiewasz?
– znów odpowiedziałam wzruszeniem ramionami. Kogo to obchodziło w obecnym
momencie? Mnie obchodziło to, że chyba się staczałam seksualnie i wcale mi to
nie przeszkadzało. Przypuszczałam, że mogło to wyglądać dokładnie jak moment,
kiedy zastanawiałam się, czy mogłam stać się tak nieczuła, że nie ruszyłby mnie
obraz mordowanego człowieka. Czy ja chciałam być zła? Co złego było w byciu
złym? – A ja chcę posłuchać. – dodał niezrażony moją ignorancją, kiedy zajęłam
się bułką tak, jakby nic do mnie nie mówił. Świetnie. W momencie, kiedy
chciałam mężczyznę, który siedział zaraz obok, kiedy próbowałam coś zjeść i
kiedy myślałam o tym, że chciałam, żeby facet, który ciągle do mnie gadał,
przyglądał się mi, kiedy dawałabym dupy. Boże, Boże...
- Nic ładnego nie
przychodzi mi do głowy. – odparłam, zagryzając wargę, gdy przez nieuwagę
posmarowałam masłem też palec wskazujący. Westchnęłam i wsunęłam go do ust, by
go oblizać.
- A co ci
przychodzi do głowy? – drążył i dotarło do mnie, że wszyscy przyglądali się
temu, jak zlizywałam masło. Natychmiast wyciągnęłam palca z ust i uchwyciłam
płonące spojrzenie Kaulitza, co sprawiło, że kolejna fala zalała moje majtki.
Znów byłam opuchnięta i dosłownie gotowa, by mnie wziął. Chciałam złapać jego
dłoń i wsadzić sobie w spodenki. Cudownie. Chyba zatraciłam zdrowy rozsądek.
Bezpowrotnie? Oderwałam wzrok od niego, zaczynając śpiewać piosenkę, choć nie
miałam zamiaru tego robić.
- Policjantka wzięła w posiadanie mój skarb,
od kiedy znalazła się w pobliżu, on już nie jest taki sam. Patrzy na niego tymi
swoimi ciemnymi, brązowymi oczami, mówi mu rzeczy, które doprowadziłyby
dorosłego mężczyznę do płaczu. Policjantka
zabrała miłość od mojego kochanka, jest zamroczony od dnia, kiedy ją zobaczył. Zatrzęsła biodrami i swoimi długimi czarnymi włosami, teraz wszystko, co robi
mój skarb, to gapienie się na tę cygankę.*
- Umiesz
tańczyć? – przerwał mi brutalnie i zanim ogarnęłam, co ja wyprawiałam, stałam
na stole i tańczyłam do bitu wystukiwanego przez Listinga. Byłam na haju
spowodowanym podnieceniem, do cholery, i nie nadążałam za samą sobą. Kręciłam
biodrami zupełnie jak w tych teledyskach, których się naoglądałam, by nauczyć
się wszystkich zboczonych sposobów tańczenia i to było totalnie
surrealistyczne, że mogłam zmienić się aż tak bardzo w ciągu tak krótkiego
czasu i to w jakim miejscu.
Siniak odzywał
się za każdym razem, gdy wbijał się we mnie mocniej, wgniatając mnie w drzwi,
ale nie przeszkadzało mi to. Moje nogi oplatały go wokół jego szczupłych
bioder, a moje dłonie kurczowo trzymały go za barki i oddawałam się mu
całkowicie. Mocniej, mocniej, tak. Jęknęłam gardłowo i zacisnęłam powieki, gdy
orgazm trzepnął mnie, aż zrobiło mi się słabo, a Bill pożarł moje usta w
pocałunku, nie przerywając wdzierania się we mnie, jakby chciał mnie rozerwać
wpół. Zauważyłam nieprzytomnie, że siniak na plecach to nic. Ściskał moje
pośladki tak zachłannie, że musiały po tym pozostać ślady i załaskotało mnie w
podbrzuszu z wrażenia. Podobało mi się to i to coraz bardziej. Kogo obchodziło,
że już zupełnie nie przypominałam samej siebie?
~~~~
*Grace Potter and the Nocturnals - Medicine
Sparkle - Jeśli cię to pocieszy, to ja też nieszczególnie ogarniam temat stołu xD I plusz mi się zawsze zdarza. Teraz zbliża się trochę dziwny okres, a Pia to już w ogóle będzie dziwna xD I nie oczekuj kaca moralnego, nie ma po co XD Mi tam Tanji nie szkoda. Znaczy jeszcze nie :D
Elisa - Polecam się na przyszłość, ma się ten zmysł muzyczny, czy coś tam... xD Hagen jest osom i jestem z niego mega dumna :D A Pia dopiero się rozkręca :D
Ewelina - Nie pasuje opcja, że wszystko jest dobrze? Pfff, też co... xD Zwierzenie? Ten człowiek nie ma za grosz wstydu, przyznaje się do wszystkiego :D Nie umrzyj tam!
Diablica Patrycja - To był chwilowy przebłysk zdrowego rozsądku te krótkie poczucie winy xD I taaak, Hagen powiedział, co wiedział. Słodcy? Mogą być słodcy... xD
Asia - Coś trzeba robić... xD
Vergessen Engel - Dużo? Jeszcze nie xD Przynajmniej jest wesoło :D
KathyMuaa - Hardcorowa Pia, ot co xD Albo nie była aż tak zajechana xD
Sternschnuppe - Czy będzie więcej wejść smoka? Będzie XD I czy są szanse to ja tam nie wiem... xD Tom żyje :D Tylko tyle w temacie xD
Sparkle - Jeśli cię to pocieszy, to ja też nieszczególnie ogarniam temat stołu xD I plusz mi się zawsze zdarza. Teraz zbliża się trochę dziwny okres, a Pia to już w ogóle będzie dziwna xD I nie oczekuj kaca moralnego, nie ma po co XD Mi tam Tanji nie szkoda. Znaczy jeszcze nie :D
Elisa - Polecam się na przyszłość, ma się ten zmysł muzyczny, czy coś tam... xD Hagen jest osom i jestem z niego mega dumna :D A Pia dopiero się rozkręca :D
Ewelina - Nie pasuje opcja, że wszystko jest dobrze? Pfff, też co... xD Zwierzenie? Ten człowiek nie ma za grosz wstydu, przyznaje się do wszystkiego :D Nie umrzyj tam!
Diablica Patrycja - To był chwilowy przebłysk zdrowego rozsądku te krótkie poczucie winy xD I taaak, Hagen powiedział, co wiedział. Słodcy? Mogą być słodcy... xD
Asia - Coś trzeba robić... xD
Vergessen Engel - Dużo? Jeszcze nie xD Przynajmniej jest wesoło :D
KathyMuaa - Hardcorowa Pia, ot co xD Albo nie była aż tak zajechana xD
Sternschnuppe - Czy będzie więcej wejść smoka? Będzie XD I czy są szanse to ja tam nie wiem... xD Tom żyje :D Tylko tyle w temacie xD
E... nie ogarniam fragmentu z piosenką, stołem, tańczeniem, Listingiem... I chyba próbuję wyprzeć to ze swojej głowy xD To dobra metoda, czyż nie? xD
OdpowiedzUsuńOgólnie, to zaczęło się całkiem pluszowo. Oni są naprawdę tacy słoooodcy i kochani xD Pia mnie zdziwiła, nie sądziłam, że tak ją weźmie oO tzn, no że ten cały haj, czy cokolwiek, nie że Kaulitz :D
Chyba przejęłam jej tok myślenia...
Zastanawia mnie, kiedy to wszystko się odwróci i Pia poczuje wyrzuty sumienia... O ile poczuje. Ale sądzę, że to musi nastąpić. Taki kac moralny...
No i właściwie to szkoda mi Tanji. Rzucił ją Kaulitz, to musi boleć xD
Nawet jego kurwę :D
Pozdrawiam! ;)
Byłem. Zobaczyłem. Wychodzę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Hagena i jego mądrości :D Taki pocieszny z niego Hobbit, chociaż myślałam, że bardziej będzie im dokuczał.
Och, przepraszam. To kobieta Porucznika Kaulitza, nu nu, nie wolno jej dokuczać xD
Ale po takim seksie też bym chodziła dumna jak paw, z głową w chmurach...*chlip* Potrzebuję faceta :(((
Ale, ale, ale...taniec na stole? Kaulitz chyba obudził w niej potwora :D Gdzie jest Pia?! xD
No i znowu trafiłaś z piosenką dla mnie <3 :D
UsuńByłem, zobaczyłem wychodzę - tekstem odcinka... ej pierwsza 25 za nami! ich relacja staje się,... jakaś taka naturalna ale chyba im pokomplikujesz życie co? Kaulitz jakie zwierzenie. Liczyłam na opis sceny burzliwego rozstania...
OdpowiedzUsuńWiesz co? Ja chyba idę zdychać, uściski i weny!
Zadziwiasz mnie za każdym razem ale teraz jeszcze bardziej :d kurka demoralizujesz mi bohaterkę:d hehe czekam na dalszy ciąg brawoo :d
OdpowiedzUsuńListing rozwalił mnie, kiedy wszedł do pokoju xD
OdpowiedzUsuńDużo seksu w tym Twoim opowiadaniu. Jak się Pia uzależni, to będą cyrki, coś mi się wydaje :D
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział! :)
A taka zajechana nie ma problemu z chodzeniem? XD nie no jak zwykle pozwalające z nóg, i aż nie możliwe, że rozmawiają ze sobą tak naturalnie:-)
OdpowiedzUsuńDzieje się! <3 Pia = Pan i władca XD Każdy ją lubi (toleruje)... No może oprócz Tanji XD Ciekawa jestem jak Porucznik podszedł do niej i to powiedział to jaka reakcja dokładnie była xD Hagen i te jego wejścia smoka. :D Będzie takich więcej?
OdpowiedzUsuńHmmm... Zastanawiam się tylko czy Bill się zakocha w naszej ukochanej zdeczka pojebanej Pii? Jakieś szanse? Choćby minimalne? :D
No i się nam bohaterowie rozbestwili z seksem <3 Btw. Gdzie Tom?!