czwartek, 19 czerwca 2014

KAPITEL 29

- Przestań się drzeć, na litość boską. Robisz scenę.
- Ale pieprząc mnie w miejscu, gdzie każdy mógł nas zobaczyć, ty nie robiłeś scen, tak?!
Zatrzymałam się w połowie kroku na schodach, gdy do moich uszu doszły głośne wrzaski nikogo innego jak Tanji we własnej osobie. Wychyliłam się przez poręcz, by zerknąć w stronę wejścia do sali chorych i westchnęłam, widząc ją stojącą naprzeciw Billa, który patrzył na nią znudzony ze skrzyżowanymi rękoma. Fakt był jeden – kobieta nie umiała odpuścić i w tym samym momencie zrobiło mi się trochę go żal. Tanja straciła swoją szansę, więc w czym był problem? Chciałam ruszyć na dół, ale na chwilę się wstrzymałam, nie będąc pewną, czy pójście tam było dobrym pomysłem. Nie widziałam jej od ostatniego incydentu z herbatą. Właściwie nie bywałam na dole przez dłuższy czas, chyba że po to, by wyjść na dwór. Zmarszczyłam czoło, przyglądając się jej sylwetce. Czy ona przytyła? Z tymi związanymi włosami w kok wyglądała na kilka lat starszą, niż była. Ciekawe, czy Bill wiedział, ile miała lat? Może okazałoby się, że mogłaby być moją matką? Wzdrygnęłam się. W końcu porucznik był ode mnie starszy o siedem lat, a ona chyba nie była młodsza od niego, więc... W co ja się wplątałam? W najśmielszych przypuszczeniach by mi do głowy nie przyszło, że mogłabym się „związać” z człowiekiem, który miałby dwadzieścia osiem lat, mając na karku jego byłą kochankę, która na bank była po trzydziestce. Żołnierz, który właśnie wspinał się po schodach, spojrzał na mnie znacząco z głupim uśmieszkiem, a ja wzruszyłam ramionami. No co? Nikt tu nikomu nie przeszkadzał we wchodzeniu z butami w czyjeś życie, więc ja też mogłam, czyż nie?
- Tanja, bądź rozsądna. Naprawdę chcesz mi jeszcze bardziej podpaść? Radziłbym ci zejść mi z oczu, póki jeszcze jestem spokojny i cierpliwy. – oznajmił Bill niskim i tak cichym głosem, że ledwo go usłyszałam. Pochyliłam się tak, że wystarczyłoby jedno jego spojrzenie w lewo, a z powodzeniem by mnie dojrzał. Byłam doprawdy mistrzem w ukrywaniu się. – Nie chcesz mnie wkurwiać. – dodał chłodno i ja już wiedziałam, że właśnie powoli przelewała się czara jego opanowania. Czy ja chciałam zobaczyć ich kolejną wojnę? Właściwie czemu nie? W końcu dla mnie wcale nie była miła, a dla niego... Cóż, dla niego była, ale to tylko przykra przeszłość. Nie podobało mi się to, że wciąż się do niego przyczepiała. W końcu był mój, tak?
- Oczywiście, bo ja nie mogę nic zrobić świętemu Kaulitzowi, ale Kaulitz może dopierdalać każdemu, tak?!
- Widzę, że rozumiesz. – skinął głową, a ja uśmiechnęłam się głupkowato. – Pytanie tylko, dlaczego wciąż tu jesteś?
Nie, to serio nie miało sensu. Albo z niego zrobiły się ciepłe kluchy, albo to mnie brakowało cierpliwości. Tanja była ponad miarę wkurwiająca i sapnęłam z irytacją. Pewnie nawet tabliczka z napisem „wypierdalaj” by na nią nie zadziałała.
Odbiłam się od poręczy i skocznie zeszłam ze schodów, przywdziewając na twarz szeroki uśmiech. Dwóch żołnierzy wyszczerzyło do mnie zęby, gdy tylko zauważyli, co się działo, co mnie rozbawiło jeszcze bardziej. Cóż za surrealizm, panie i panowie.
- Ty pierdolona gnido, nie... – urwała Tanja, gdy mnie dostrzegła, a dzięki temu i Bill odwrócił się w moją stronę. Skrajne miny na ich twarzach sprawiły, że parsknęłam śmiechem. Tanja była bliska ataku furii, a pan porucznik najwyraźniej już oczekiwał na przednią rozrywkę. – Spierdalaj, szmato, nie widzisz, że rozmawiamy? - syknęła, gdy stanęłam obok nich i zmrużyła morderczo oczy.
- Z mojej perspektywy to ty wrzeszczysz, a uprzejmy pan porucznik pewnie od godziny próbuje cię delikatnie spławić. – skinęłam głową w jej stronę, wciąż się uśmiechając i chwyciłam dłoń Billa. – A uprzejmy pan porucznik na pewno ma ważniejsze sprawy na głowie i jeśli to nie jest miętoszenie moich cycków, to na pewno jest to nauczenie mnie posługiwania się bronią w wypadku, gdybym tego naprawdę potrzebowała. Skumaj aluzję. – przewróciłam oczami i pociągnęłam lekko za sobą Billa, który nawet nie oponował, wybuchając głośnym śmiechem. Znów byłam z siebie zadowolona, ale tym razem, on był ze mnie bardziej dumny niż ja sama. Za naszymi plecami Tanja wrzasnęła dziko, ale nic więcej nie dodała, więc w myślach wykonałam gest zwycięstwa. Punkt dla Pii! Kolejny zresztą.
- Miętoszenie cycków? – wykrztusił, wciąż się zaśmiewając, a ja odwróciłam się w jego stronę, by wyszczerzyć do niego zęby.
- Przez nią nigdy nie przychodzi mi nic twórczego do głowy, więc wybacz, rzuciłam pierwsze, co mi przyszło na myśl, a co lubisz robić... – zrobiłam minę niewiniątka, co rozbawiło go jeszcze bardziej. – Ale ze strzelaniem mówiłam poważnie. Chcę się nauczyć strzelać.
- Żeby mnie pozbawić życia przy najbliżej okazji?
- Ty mi się przydasz, więc możesz spokojnie spać. – pokiwałam głową, a wtedy on, prychając z oburzeniem, zacisnął mocniej dłoń na mojej dłoni i zaciągnął mnie na dwór przez otwarte tylne drzwi wyjściowe. Och, więc jednak wziął mnie na poważnie?
- W takim razie miętoszeniem zajmiemy się później. – stwierdził, a ja uśmiechnęłam się tak szeroko, że aż zabolały mnie policzki. Czerwcowe powietrze buchnęło we mnie ze zdwojoną siłą i dotarło do mnie, że najwyraźniej zbliżała się kolejna burza. Było parno i z jakiegoś powodu to sprawiło, że serce zabiło mi mocniej. Oczyma wyobraźni już widziałam spocone ciała, otwarte okno i wiatr, który by je owiewał i... O tak. Podobało mi się to. - ....mnie słuchasz? – usłyszałam i potrząsnęłam głową, odganiając wizje.
- Nie. – zaprzeczyłam i znów uderzyło mnie to, jak bardzo nasze relacje się zmieniły, kiedy ja wcale nie musiałam już mu być posłuszna we wszystkim, co do mnie mówił. – Pomyślałam sobie, że zbliża się burza i nawet pomimo otwartych okien moglibyśmy mieć darmową saunę w łóżku. – dodałam, a wtedy on się zatrzymał i spojrzał na mnie, wciąż trzymając mnie za rękę. Nie trzymał Tanji, tego byłam pewna. Najwyraźniej oczekiwał dalszej opowieści, więc kontynuowałam. – No wiesz, jest parno, więc wyobraziłam sobie, że byłoby tak duszno, półmrok od ciemnych chmur, ty mokry, ja mokra, różne pozy... – nie dał mi nawet dokończyć, przyciągając mnie do mocnego pocałunku, od którego zrobiło mi się gorąco. Nawet nie musiałam się rozglądać, by wiedzieć, że inni patrzyli. Uniosłam się na palcach, by dossać się mocniej do jego wilgotnych warg, a jego język znów zrobił mi zajebiste spustoszenie nie tylko na podniebieniu i między zębami. Jęknęłam prosto w jego usta, gdy fala mrowienia przetoczyła się między nogi i zamieniła się w ostre pulsowanie. To był bezkarny atak na moje ciało, do cholery i on robił to na pstryknięcie palców. – Miętoszenie później... – wymamrotałam jego słowa w usta, ułożywszy dłonie na jego policzkach, czując pod opuszkami jego kujący zarost, by go od siebie odsunąć, ale to nic nie dało, bo on znów się przysunął i wpił w moje usta.
- Nie chcesz... bym zrobił to... tutaj? – spytał pomiędzy pocałunkami, a gdy zassał moją dolną wargę, poczułam ciepło napływających soków, gdy mimowolnie pomyślałam o zasysaniu łechtaczki. Znów jęknęłam. W końcu odpuścił ustom, zmierzając ku szyi, która automatycznie dla niego odsłoniłam.
- A kto mówił o robieniu scen, panie poruczniku? – spytałam, drapiąc go po karku, aż zamruczał. Teraz Tanja mogłaby tu wyjść. Wtedy byłoby idealnie.
- To ty zaczęłaś o tej cholernej pogodzie... – wyjęczał nagle i odsunął się ode mnie, patrząc na mnie jak obrażone dziecko, a ja parsknęłam śmiechem.
- Biedny chłopiec, który myśli chujem. – wyciągnęłam wolną rękę, by go pogłaskać po głowie, ale on nagle ją złapał i z cynicznym uśmieszkiem bez ogródek wepchnął mi ją w moje spodenki, prosto pod bieliznę. Przy wszystkich.
- Biedna dziewczynka, która robi się mokra od jednego pocałunku. – odparował cicho, od czego napłynęła kolejna fala między moimi nogami.
- Chcesz mnie zbezcześcić moją własną ręką?
- Dobry pomysł. Zrobię to, jak już będziemy sami. – mruknął, wyciągając moją dłoń i najwyraźniej uznając temat za zakończony, odwrócił się do mnie plecami i gwizdnął w kierunku jakichś dwóch jasnowłosych żołnierzy, którzy rozmawiali między sobą zaraz przy rogu twierdzy, choć byłam pewna, że przed chwilą się na nas gapili. Dlaczego ja się nie nauczyłam ich nazwisk, do cholery? – P8. Teraz. – oznajmił im stanowczym głosem, a moją głowę znów zalały obrazy, aż przeszyły mnie dreszcze. Dlaczego on mi nie rozkazywał w łóżku? Ach, pewnie do tego jeszcze dojdziemy. Boże, Pia, weź się w garść! Wychyliłam się zza pleców Billa, by zobaczyć, że niższy żołnierz właśnie szedł w naszym kierunku z wyciągniętą dłonią, w której znajdował się pistolet. Znów przeszyły mnie dreszcze i chyba powód niewiele się różnił. Naprawdę nauczę się strzelać, do cholery. Dlaczego to wydawało mi się być seksowne? Przecież tym się zabijało. Zmarszczyłam czoło, gdy wyobraziłam sobie strzelanie do Tanji. Zwariowałam. – I fajkę.
Chwilę później byłam ciągnięta przez mężczyznę, który w jednej dłoni miał moją dłoń, w drugiej trzymał pistolet, a w ustach miał odpalonego papierosa. Czułam się jak kobieta najgorszego zła i było mi z tym absurdalnie fenomenalnie.
- Panie Kaulitz, czy pan zdaje sobie sprawę, że mnie pan kurewsko podnieca w tym momencie? – wydyszałam, mrugając oczami, by odegnać kolejne perwersyjne wizje.
- A czy pani zdaje sobie sprawę, że staje się pani złą suką, która myśli w zupełnie odwrotnych kategoriach, niż myślała dziewczyna, którą była wcześniej?
Och, więc zauważył.
Wzruszyłam ramionami, zdając sobie sprawę, że szliśmy w stronę lasu, gdzie najwyraźniej Kaulitz upatrzył sobie prowizoryczną strzelnicę. Nie mieli normalnej? A zresztą co to za różnica?
- Owszem.  – zgodziłam się, odwracając się na chwilę, by zauważyć, że dosłownie każdy oderwał się od swoich zajęć, by się na nas patrzeć. – A czy pan zdaje sobie sprawę, że wszyscy się na nas gapią, bo pewnie wcześniej się pan tak nie zachowywał?
- Owszem. – powtórzył niczym echo i uśmiechnęłam się pod nosem. – Ale pani ciało zrobiło się znacznie seksowniejsze od momentu, kiedy je posiadłem, więc mam wyjebane. – dodał, a ja zrobiłam głupią minę, czując falę motylków w brzuchu.
- Czy pan mi prawi komplementy? – spytałam, gdy w końcu się zatrzymaliśmy i dostrzegłam, że wciąż byliśmy na terenie twierdzy, bo kilkanaście metrów dalej rozciągała się siatka, choć byliśmy już w lesie. Nie zaszliśmy za bardzo w głąb, bo jeszcze widziałam wszystkich żołnierzy, ale byłam pewna, że już nie mogli usłyszeć, o czym mówiliśmy. Kaulitz odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się przewrotnie, trzymając wciąż w ustach papierosa.
- Stwierdzam fakty. – odparł tak po prostu i wskazał pistoletem na jedno z drzew w pobliżu siatki i wtedy też zauważyłam, że właściwie było całe ostrzelane i nie byłam pewna, czy dziury po kulach nie przedstawiały czegoś konkretnego. – Robimy sobie czasami takie ćwiczenia, kiedy mi się nudzi i znajdujemy drzewo, na którym robimy rysunki. – cmoknął, zerkając na mnie, jakby oczekiwał jakiejś reakcji. – Pewnie tego nie widzisz, ale to akurat człowiek. Takie tam chłopięce zabawy. – machnął ręką. – W każdym bądź razie skoro chcesz się nauczyć strzelać, spróbuj sobie wyobrazić, że to człowiek i będziesz miała tarczę do ćwiczeń.
Zmrużyłam oczy, skanując każdą wnękę z osobna i przechyliłam głowę, oceniając całość. Człowiek, tak?...
- Och! – zaskoczyłam, gdy dotarło do mnie, że ten kwadrat, który miałam przed sobą, musiał być chyba głową. – Widzę robota! Znaczy... coś, co nie ma owalnej...
- Niech to, kurwa, będzie robot. – przerwał mi Kaulitz i wyszczerzyłam zęby na jego sceptyczną minę. – Przypuśćmy, że mamy na wojnie roboty, zamiast ludzi. Może być... – westchnął, przewracając oczami. Hej, to nie moja wina, że głowa była kwadratowa! – Tu pod prowizoryczną głową po prawej stronie masz serce. Tam, gdzie jest największa dziura. – dodał, gdy najwyraźniej zauważył zdezorientowanie wymalowane na mojej twarzy. Wciąż chciało mi się śmiać, bo chyba tak naprawdę wolałam być przyciśnięta do tego drzewa i porządnie przerżnięta. Robiłam się nienasycona, ale on jeszcze nie oponował i miałam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, bo byłoby trochę przykro... – Skup się na sercu i na głowie. Więcej ci do szczęścia nie potrzeba. – odwrócił się do mnie całym ciałem i strzepnąwszy popiół z papierosa, nie wyciągając go nawet z ust, wyciągnął w moją stronę pistolet, puszczając moją w końcu dłoń. – No więc masz standardowe wyposażenie armii, czyli P8, kaliber 9 milimetrów. Tutaj wyciągasz magazynek... – nacisnął jakiś przycisk i ów magazynek wyskoczył z dołu wprost do jego dłoni. – Piętnaście naboi w magazynku, choć tutaj mamy tylko osiem za co Wuttke powinien dostać wpierdol... – wcisnął z powrotem magazynek i pokazał mi palcem małą dźwigienkę. – Tutaj go odbezpieczasz. Robisz pif-paf, a że pistolet jest samopowtarzalny, nie musisz go przeładowywać po każdym strzale. Wszystko jasne? Jesteś praworęczna? – spytał, a gdy pokiwałam głową, wyprostował przede mną ręce, celując pistoletem gdzieś w moją lewą stronę. – Prawidłowy układ rąk jest taki, że nie mogą być całkowicie wyprostowane, lewą dłoń układasz pod prawą dłonią, nie ściskasz mocno broni, bo jak strzelisz, to przez odrzut może ci jebnąć prosto w twarz...
- Miłe...
- Prawdziwe.
- Więc to z własnego doświadczenia?
- Czy ja wyglądam na idiotę?
Zacisnęłam usta, mając ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Nie, nie, oczywiście, że nie. – zapewniłam szybko, a on zmierzył mnie spojrzeniem pełnym wyższości. – No dalej, nie może mi jebnąć prosto w twarz i co dalej? Mogę już strzelać?
- Skąd ten dziki entuzjazm?
- Lubię próbować nowych rzeczy, a wszelkie zażalenia składaj sam do siebie. Zanim się tutaj pojawiłam, byłam normalna. – wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam rękę, by dał mi wreszcie pistolet. I już nie będę więcej biedną Pią, która nie umie się obronić.
Nigdy więcej.

Ciekawość mnie zżerała na każdym możliwym froncie. Dopiero co zdążyłam wchłonąć nowe informacje na temat użytkowania broni palnej, a już chciałam uczyć się samoobrony. Szkoda tylko, że Kaulitz nie podzielał mojego entuzjazmu z jakiegoś nieznanego mi powodu, więc z tego tytułu musiałam wrócić do swojego pokoju, a on sam gdzieś wyemigrował. Gorzej dla mnie lub dla niego, że odkryłam niedawno, że na parterze znajdowało się biuro, w którym czasami znikał. Nie miałam co prawda pojęcia, co on tam robił, ale pewnie to miało związek z biurokracją, z którą ja osobiście nie chciałam mieć nic wspólnego. Więc siedziałam teraz i czułam, że musiałam coś robić. Byłam nabuzowana ekscytacją po nauce strzelania i nie mogłam wyrobić w jednym miejscu. Znów musiałam przekroczyć granice. Jakiekolwiek.
Zsunęłam się z łóżka i na palcach powędrowałam do prawej szafki nocnej. Był dziewiąty lipiec, niemal dwa miesiące, odkąd tu byłam, a jeszcze ani razu nie zebrałam się w sobie, by sprzeciwić się rozkazowi porucznika. Dziś miałam zamiar to zrobić tak, by się nie zorientował. W końcu nieszczególnie chciałam narazić się na jego wściekłość. Z rozmachem otworzyłam dolną szufladę i oplułam się śliną, krztusząc się głośno i gwałtownie. Wytrzeszczyłam oczy, czując napływającą falę gorąca na policzkach i wydałam z siebie bliżej nieokreślony piskliwy dźwięk.
- Kurwa, no nie... – jęknęłam zaskoczona, sięgając ręką do środka, by wyciągnąć szklaną zatyczkę analną z imitacją kamienia szlachetnego. A przynajmniej tak mi to właśnie wyglądało. Okej... Czemu ja tu nie zajrzałam wcześniej? Czy on tego używał, gdy się pieprzył z Tanją? Moje oczy pewnie się świeciły, a ja chciałam przetestować wszystko, co tam było. Odłożyłam zatyczkę i złapałam przeźroczyste kulki analne. Bolesny ścisk w podbrzuszu oznajmił mi, że to było to, czego aktualnie poszukiwałam. Przejrzałam pobieżnie inne zabawki erotyczne, w tym mały wibrator na palca do stymulowania łechtaczki, zwykły wibrator, dildo, nasadki na penisa, o mój Boże... On je używał? Dlaczego ja o tym jeszcze nie wiedziałam? Zagryzłam wargę, czując mocne pulsowanie między nogami. Znalazłam płyn do czyszczenia, więc wzięłam to i kulki analne, po czym popędziłam do łazienki, zatrzaskując zawczasu szafkę nocną. Och, co z tego? I tak się dowie, że tam szperałam. Moja cholerna ciekawość znowu działała na najwyższych obrotach i to chyba jeszcze bardziej, niż wtedy, kiedy postanowiłam się rozdziewiczyć, by wiedzieć, jak to jest.
Umyłam kulki, odłożyłam je na zlew i drżącymi rękoma złapałam za guzik spodenek. Jak szaleć to do końca, czyż nie?

Mijani żołnierze i lekarze patrzyli na mnie tak dziwnie, że zdawało mi się, że musiałam mieć zboczony wyraz twarzy, ale niezbyt się tym przejęłam. Kierowałam swoje kroki do tych jedynych drzwi, których nigdy nie otworzyłam i miałam nadzieję, że jednak nie myliłam się w osądzie, że Kaulitz tam był. Serce waliło mi tak mocno, że aż dygotałam, choć to musiało być spowodowane tym, co miałam w sobie. Boże, wędrowałam sobie jak gdyby nigdy nic, mając zaaplikowane kulki analne. Pulsowałam i czułam, że byłam mokra od podniecenia. Kaulitz musiał tam być. Po prostu musiał.
Zatrzymałam się przed drzwiami i niewiele myśląc, złapałam za klamkę i nacisnęłam ją, wchodząc do środka bez pytania. Nie było ulgi, kiedy zobaczyłam Billa siedzącego na wielkim fotelu z nogami opartymi o szerokie czarne biurko. Pomieszczenie było zaskakująco spore, lecz puste, bo zaraz obok fotela, pod oknem, stała tak samo czarna komoda. Koniec. Kremowe ściany, wiatrak pod lampą, który właśnie się obracał. Było... gorąco.
Bill zastygł w bezruchu, patrząc na mnie spod uniesionej brwi, a w jego dłoniach dostrzegłam pistolet, któremu brakowało kilku części, a których dopatrzyłam się na biurku przy pojemniku na długopisy. Zamknęłam za sobą drzwi, lekko opierając się o nie pośladkami. Mała czarna. Uwielbiałam ją za szybkość, z jaką można było ją z siebie ściągnąć.
- Puka się, laleczko. – zauważył trzeźwo Bill, ale go zignorowałam. Odgarnęłam jeszcze mokre włosy po prysznicu, jaki sobie zaserwowałam, by się zrelaksować i uśmiechnęłam się, patrząc na niego spod półprzymkniętych oczu.
- Och, jest tak gorąco, a ja potrzebuję powietrza. – zanuciłam piosenkę Britney Spears, powoli kołysząc biodrami na boki do rytmu. Bill zmarszczył czoło, ale nie odezwał się, odkładając broń na biurko. – I, chłopcze, nie przestawaj, bo jestem w połowie drogi. – wiłam się przy drzwiach, nie przerywając kontaktu wzrokowego i uniosłam ręce do góry, powoli opuszczając ciało w dół, by zahaczyć materiałem o drewno, podwijając je. – To nie jest skomplikowane, jesteśmy po prostu dobrze zgrani, możemy czytać sobie w myślach. Jedna miłość złączyła synchronizujące się dwa ciała. Nie musisz mnie nawet dotykać, kochanie, po prostu oddychaj na mnie. – nie przestając tańczyć, ściągnęłam z siebie sukienkę, pozostając tylko w czarnej bieliźnie i byłam pewna, że był zadowolony z widoku przed sobą. Ja sama byłam podniecona do tej granicy, do której można dotrzeć bez żadnego dodatkowego stymulowania. Plus te cholerne kulki... Wyciągnęłam ze stanika opakowanie prezerwatywy i rzuciłam mu ją na nogi, a sama zaczęłam powoli pocierać swoje piersi. Bill nawet nie zwrócił uwagi na gumkę, pochłonięty czynnością moich rąk. – Och, to jest coś więcej, niż tylko fizyczność. I dzisiaj moje zmysły nie mają żadnego sensu. – powoli sięgnęłam za plecy, nie przestając poruszać biodrami i odpięłam stanik, zrzucając go z siebie bez większego pośpiechu. – Nasza wyobraźnia zabiera nas do miejsc, w których nigdy wcześniej nie byliśmy. Weź mnie do środka, wypuść mnie. Nie musimy się dotykać, po prostu oddychaj na mnie. – odbiłam się od drzwi, kocim krokiem podchodząc do Billa, który ściągnął w końcu nogi z biurka i odwrócił się całą sobą w moją stronę. Nieśpiesznie kucnęłam przed nim i odpięłam jego pasek, dobierając się do spodni i ich nabrzmiałej zawartości. – Monogamia to słuszna droga. Po prostu złącz usta i dmuchnij. – wyszeptałam i szarpnęłam materiał, zsuwając spodnie wraz z bokserkami aż do kostek. Uśmiechnęłam się lekko na widok pełnej erekcji i poczułam, jak ze mnie pociekło. Odnalazłam prezerwatywę, którą wyciągnęłam z opakowania i nałożyłam ją moją ulubioną część ciała Kaulitza. Wstałam, po prostu ściągnęłam z siebie koronkowe majtki i wspięłam się na fotel, usadowiając się tak, że wystarczyło tylko opuścić się w dół. Nawet mi nie przeszkadzało, że wciąż miał na sobie koszulę. Pochyliłam się nad nim, by go głęboko pocałować, a jego dłonie nagle znalazły się na moich pośladkach, masując je kolistymi ruchami i zamruczałam w jego usta. Sięgnęłam między nasze ciała, by chwycić jego męskość za nasadę i nadziałam się na nią, wydając z siebie niski jęk. Ciasno. Och, cholera, ciasno. Dłonie Billa znieruchomiały i w jednej chwili przesunęły się, by najwyraźniej wybadać, co stworzyło różnicę. Palce odnalazły uchwyt kulek, a jedna z dłoni chwyciła mnie za podbródek, by mnie odsunąć. Skonfrontowałam się twarzą Billa, której nie umiałam odczytać, ale nawet nie poczułam ukłucia zażenowania. Mojemu ciału się to podobało.
- Niegrzecznie... – oznajmił cicho i szarpnął za uchwyt, aż zagryzłam mocno wargę, czując, że kilka kulek ze mnie wyskoczyło. – No dalej, ujeżdżaj mnie. – dodał, wpychając kulki z powrotem i aż zrobiło mi się gorąco. Więc zrobiłam to, co mi kazał, unosząc się i opadając, wyjątkowo szybko oddając się rozkoszy, która przepełniała mnie mocniej, niż zwykle. Świadomość, że robiłam to w takiej pozycji nakręcała mnie niemiłosiernie, więc niemal natychmiast porzuciłam jakąkolwiek kontrolę. Kręciłam biodrami, gdy tylko zderzałam się z jego miednicą, by dodatkowo stymulować łechtaczkę i efekt był obłędny. Czułam, że ze mnie ciekło, czułam zapach własnego podniecenia i wydawało mi się, że byłam na haju. Bill co jakiś czas wsuwał i wysuwał ze mnie kulki. Raz szybciej, raz wolniej i nawet nie miałam pojęcia, że to mogło być aż tak dobre. Oparłam czoło o jego czoło, próbując utrzymać stały rytm, choć coraz trudniej mi to szło, wciąż chcąc przyspieszać. Kręciło mi się w głowie i oddychałam coraz ciężej, znów mając poczucie, że krew zaczęła kumulować się w miejscu, gdzie miałam w sobie jego twardą męskość i tarcie było tak wzmożone, że nie mogłam. Zacisnęłam powieki, dochodząc tak, że nawet nie udało mi się wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku, gdy powietrze zaległo mi w płucach. Och, kurwa, tak. Zwiększyłam jakimś cudem tempo, rytmicznie się na niego nabijając i nagle całe moje ciało było mokre. Ciśnienie było tak stężone, że gdy w końcu udało mi się nabrać powietrze, zaczęłam jęczeć w jego usta, próbując jakoś to unormować. Drżałam, dochodząc nienaturalnie długo i zaskakująco mocno, a moje nogi zaczęły powoli odmawiać posłuszeństwa, choć poruszanie się było mi bardziej potrzebne niż oddech. Jeszcze trochę. Jeszcze tylko trochę i przestanę, tylko... Zachłysnęłam się powietrzem, gdy nagle Bill wstał z fotela, podtrzymując mnie, bym nie upadła, a byłam przyciśnięta twarzą do biurka, czując opuszczające moje wnętrze kulki jedna po drugiej. Ale co...
- O kurwa... – wyrwało mi się, gdy zamiast erotycznej zabawki w mój tyłek zaczął się wwiercać jego członek. Pieczenie nie sprawiło mi żadnego problemu, ani nawet nie poczułam większego bólu. Ale świadomość, że on tam był...
- W porządku? – usłyszałam stłumione pytanie i złapałam za pośladki, rozszerzając je.
- Dalej. – rzuciłam tylko, naśladując go. – Pieprz mnie.
Więc zaczął mnie pieprzyć. Miałam ochotę walić głową o biurko, dławiąc się w tym wszystkim. Zaciskałam palce na pośladkach tak mocno, że wiedziałam, że zostaną na nich czerwone ślady, ale nie interesowało mnie, bo szukałam jakiejś pojebanej równowagi, której nawet nie rozumiałam. Klap, klap, klap. Cudowne dźwięki odbijania się o siebie ciał. Byłam pieprzona w biurze przez pana porucznika. Fantastycznie. Tanja nie mogła być aż tak zajebista, nikt nie mógł być tak zajebisty jak ja i nikt nie mógł być tak zajebisty w pierdoleniu jak Bill. Byliśmy dla siebie stworzeni chociażby do seksu, czyż nie?
Jęknęłam gardłowo, gdy owinął moje włosy wokół nadgarstka i zmusił mnie, bym się uniosła, podpierając się rękoma o blat, a wtedy jego dłoń zawędrowała na moją łechtaczkę, zaczynając ją pieścić w tym samym rytmie co jego wbijanie się we mnie i zrobiło mi się słabo. Och, do kurwy nędzy, znów byłam blisko. Nie miałam absolutnie zielonego pojęcia, jak to się działo, ale byłam blisko.
Zwolnił. Puścił moje włosy, odgarniając je na bok i wpił usta w moją szyję, nadając swoim ruchom zmysłowy rytm, najpierw napierając na mnie biodrami, a potem całym swoim ciałem. Nie rozumiałam, co on ze mną wyczyniał, ale to działało. Złapał wolną dłonią za moją pierś, delikatnie ją muskając palcami i westchnęłam urywanie, patrząc na to, co robił. Bill jęknął w moją szyję i wtedy poczułam nadciągającą falę gorąca, która prawie zbiła mnie z tropu. Jeszcze trochę. Jeszcze tylko trochę... Och, Boże, on znów tak zajebiście jęczał... Zwilżyłam wargę językiem, łapiąc go za twarz, by nie odsunął się ode mnie. Bliżej i bliżej i bliżej... Kurwa, tak. Głowa odbiła mi się do tyłu, opierając się o jego bark, gdy dokładnie w tym samym momencie co on, doszłam, spazmatycznie dygocząc, nie wierząc, że naprawdę mi się udało. Perfekcyjnie w tym samym czasie. Chyba zaczynaliśmy być w tym coraz lepsi i nie miałam zamiaru narzekać z tego powodu. Uśmiechnęłam się, docierając do przystani „rzeczywistość”, wciąż oparta o ciało Billa, który zabrał rękę spomiędzy moich nóg, by oprzeć ją o blat biurka i poczułam się z siebie dumna, że utrzymywałam pionową pozycję.
- Grzebałaś w moich rzeczach, chociaż ci zabroniłem. – wymamrotał nagle, wzdychając ciężko.
- Powinieneś był mnie zabić, gdy mnie tylko zobaczyłeś. – stwierdziłam więc, przypominając mu jego własne słowa i jakoś nie było mi z tego powodu żal. I tak wiedziałam, że nie zrobiłby mi krzywdy. To było jasne.
- Powinienem. W zamian muszę się męczyć fizycznie, by cię zadowolić, a ty wciąż przychodzisz po więcej.
- Biedny Bill.
- Bardzo. – mruknął i pocałował mnie w policzek. – Ale nie licz, że ominie cię sauna w łóżku i bezczeszczenie cię własną ręką.
- Nawet na to nie liczyłam... – odparłam, uśmiechając się lekko.

~~~~

Sternschnuppe - No tak wszyscy sobie z deczka dziwaczeją, a co XD
Ewelina - Wiem, że jest po lewej stronie, ale oni patrzyli na to od drugiej strony. No wiesz, stojąc do Ciebie twarzą w twarz, Ty masz moje serce po prawej stronie.
Elisa - Nie ma za co, utwory stanowią część czegoś, co ostatnio podejrzliwie często pojawia się na tym blogu xD I nie wiem, co tam Kaulitz żre, więc możliwe, że się pożywia wołowiną i ananasami, a może nawet i po kryjomu wpierdala witaminy :D Szafka ze sprzętem! Każdy ma szafkę ze złem, prawda?... XD
Claudia K. - Ja się dziwię, że ja sama sobie niczego nie odstrzeliłam, bo miałam jakieś zbyt lekkie podejście do broni, ale dobra xD I rzygorzuty postaram się ograniczyć. Wkrótce xD
Vergessen Engel - Spoko, jeszcze trochę i się uspokoję z tymi opisami xD I nieee, nie będzie sauny, możesz odetchnąć i spać spokojnie xD
Asia - Pia jeździ po bandzie, o xD
Paula - Wiem, gdzie jest serce, dziękuję za spostrzeżenie, a co do masażu, to ja byłam święcie przekonana, że to dlatego, że na samym środku mamy mostek i łączenie z chrząstek umożliwia ruszanie całej klaty, a nie dlatego, że dokładnie tam znajduje się serce, ale nie jestem na medycynie, więc mogę się mylić xD I Pia załatwi Tanję po swojemu, może mniej widowiskowo, ale no xD
Sparkle - Myślałam, że komentowanie nie idzie, bo nie ma czego komentować xD Niemniej dziękuje ^_^ Ja się ostatnio wczułam w Pię i wyszło mi bokiem, bo zasmarkałam kilka chusteczek, także generalnie to siema xD Witamy w klubie nielubienia Tanji, choć ja chyba wciąż jej współczuję o.O Taka sobie nietrafiona obsesyjko-miłość.

9 komentarzy:

  1. Pia i strzelanie?! Jakoś nie widzę tego XDD Wgl jak nam się rozszalała dziewczyna... Sex, sex everywhere :D I te luźne rozmowy z porucznikiem... Ej, on rzeczywiście zrobił się troszku takie ciepłe kluchy albo mi się wydaję. Akcja się rozwija nie ma co! ;D Czekam na więcej i więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Serce jest po lewo. Taki mały błąd. Odważna.ta Pia.się robi- lubię to! Też chce strzelać. Akcja zTanją bezkonkurencyjna. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Polubiłam tą jebniętą Pię :D Poważnie!
    Właściwie to czekam, aż Tanja rzuci się z łapami i dziewczyny dadzą rozrywkę wszystkim w hmmm...firmie.
    No i jak zwykle, do cholery, trafiasz z utworami tak, że walę głową w klawiaturę po przeczytaniu...fdihgiuhfiewbripeOIFDIUEWFIERGWJEjieifew.
    Btw, to Kaulitz je dużo wołowiny i ananasów? Bo przy naszej nimfomance może niedługo nam paść :D
    Dodać jeszcze, że szafka ze sprzętem mnie ucieszyła? ^_^

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz ten odcinek lubię najbardziej :D Ze strzelaniem mam złe wspomnienia, bo prawie strzeliłam sobie w stopę, także no, ale strzelająca Pia - to musiało być ciekawe! Btw. przemiana Pii jest zaskakująca. Z takiej zbyt dużo myślącej oraz analizującej, niewinnej ^.^ dziewczynki zrobiła się z niej bardzo lekka wersja nimfomanki? xD I ja to lubię! Przez chwilę mi było żal Tanji, ale było minęło xD I mam dziwne przeczucie, że ona jeszcze namiesza, bo zrobiło się tak jakoś rzygorzutnie <3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wykończysz mnie i swoich bohaterów, babo! Ciągle seks i seks, a mówiłam, że nie lubię opowiadań erotycznych... co więc tutaj robię? Chyba się właśnie wykańczam xd
    Tu jest więcej erotyzmu niż w jednym pornolu chyba... I przewiduję, że w kolejnym odcinku będzie ta sauna, a ja znowu będę czytać rozdział ociekający seksem i kulkami analnymi... Okej. xd
    Pozdrawiam i czekam na ten zbereźny odcinek. xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Ah nakreca mnie to opowiadanie a pia to juz wyszła szkoła jazdy hehe podoba mi sie coraz bardziej jej teksty oraz zachowanie ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Serce nie jest po lewej, ani po prawej stronie. Znajduje się one na środku, z malutkim wychyleniem na lewo. Dlatego, gdy robimy masaż serca podczas reanimacji, to uciskany sam środek klatki piersiowej. Mały błąd, ale jeszcze głupszy błąd, gdy osoby poprawiają, a przy tym się mylą.


    A co do opowiadania, to ja sama przez to dziczeję! Chciałabym zobaczyć scenę, w której Pia i ta ladacznica Tanja biją się w kisielu! Z kibicującymi na tle żołnierzami, bo oni muszą tam w tedy być!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekałam na ten odcinek i nie pomyślałam, że Pia będzie grzebać w szafce pod nieobecność Brzydala. A tu proszę. Niegrzeczna Pia! :D
    Lubię ją xD Wczuwam się w jej postać aż za bardzo i coraz bardziej ją lubię, choć muszę przyznać, że jest irytująca. Taka.. no irytująca xD
    I przestałam lubić Tanję. Dopiero czytając ten rozdział, więc i tak długo mi nie przeszkadzała. Właściwie nie wiem czemu, ale przestałam jej współczuć i mam jej po prostu dość.
    No i ostatnio nie wychodzi mi komentowanie, ale wysiliłam się i proszę, jest xD
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń